do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poprosi³mnie, ¿ebym obserwowa³a dom Hannibala, a potem poszed³ na zwiady beze mnie.Czu³am siê trochê zaniedbana.I odro-binê mnie to martwi³o.Czego on szuka³ w domu Hanni­bala? A jak ju¿ przy tymjesteœmy, to czego szuka³ w domu w Deal? Podejrzewa³am, ¿e moja wyprawa w celupolicze­nia okien i drzwi by³a mu potrzebna do w³amania do rezydencji w Deal.Có¿ tam, u licha, mog³o siê znajdowaæ takiego, ¿e warto by³o a¿ tak ryzykowaæ?Komandosa, Tajemniczego Cz³owieka, dawa³o siê za­akceptowaæ, kiedy wszystkodobrze sz³o.Ale w tym wy­padku zosta³am wpl¹tana w jak¹œ powa¿n¹ sprawê ipo­myœla³am, ¿e ta nieustanna aura tajemnicy, jak¹ roztacza wokó³ siebieKomandos, trochê mi siê znudzi³a.Chcia³am wiedzieæ, co jest grane.I upewniæsiê, ¿e w tej sprawie Komandos stoi po stronie prawa.Zastanawia³am siê, kimw³aœciwie jest ten facet?Sta³yœmy obie na chodniku, obserwuj¹c dom Hanniba­la.¯aluzje by³y nadalspuszczone.Cisza jak makiem zasia³.W s¹siednich domach te¿ nic siê niedzia³o.Nie­dzielne popo³udnie.Wszyscy pojechali na zakupy.Jesteœ pewna, ¿e to dobry adres? - zapyta³a Lula.-To mi nie wygl¹da na domhandlarza broni¹.Myœla³am, ¿e zobaczê jakiœ Tad¿ Mahal.Coœ w rodzaju tego, wczym mieszka Donald.Donald Trump nie mieszka w Tad¿ Mahal.Mieszka, jak przyje¿d¿a do Atlantic City.Ta buda nie ma nawet wie¿strzelniczych.Jak¹ broni¹ on hand­luje?Niski kaliber.Jedzie mi tu czo³g?Podesz³am do drzwi i nacisnê³am przycisk dzwonka.Niski kaliber czy inny - powiedzia³a Lula - jak otwo­rzy, to chyba narobiê wportki.Chwyci³am za klamkê, ale drzwi by³y zamkniête na klucz.Spojrza³am na Lulê.Umiesz otworzyæ zamek?Kurna, pewnie, ¿e umiem.Nie ma takiego zamka,któremu bym nie da³a rady.Tylko¿e nie mam ze sob¹ tego, jak mu tam.Czegoœ do otwierania zamków?W³aœnie.A co z alarmem?Mam przeczucie, ¿e nie jest w³¹czony.A jeœli jest, to zwiejemy, jak tylko siê w³¹czy.Wróci³y­œmy na chodnik,obesz³yœmy dom i dosta³yœmy siê na œcie¿kê rowerow¹ prowadz¹c¹ z s¹siedniejuliczki - na wypadek, gdyby ktoœ nas obserwowa³.Zbli¿y³yœmy do muru otaczaj¹cego dom Hannibala i wesz³yœmy przez bramkê, któratym razem by³a otwarta.By³aœ tu kiedyœ? - zapyta³a Lula.Tak.Co siê sta³o?Strzeli³ do mnie.O kurna - podsumowa³a Lula.Pchnê³am drzwi od werandy.By³y otwarte.Mo¿e byœ wesz³a pierwsza - zaproponowa³a Lula.Wiem przecie¿, ¿e to lubisz.Odsunê³am zas³onê na bok i wkroczy³am do domu Hannibala.Ciemno tu - powiedzia³a Lula.- Ten koleœ to pew­nie wampir.Odwróci³am siê i popatrzy³am na ni¹.O kurna - powtórzy³a.- Sama siê wydyga³am.On nie jest ¿adnym wampirem.Ma zas³oniête rolety, ¿eby nikt tutaj nie móg³zajrzeæ.Zrobiê wstêpny obchód, ¿eby mieæ pewnoœæ, ¿e dom jest pusty.Potemsprawdzê pokoje i zobaczê, czy nie ma tam czegoœ interesuj¹cego.Chcê, ¿ebyœzosta³a tu na czatach i os³ania³a mnie.rozdzia³ 11Pierwsze piêtro okaza³o siê proste.W piwnicy te¿ niko­go nie by³o.Hannibalmia³ tam ma³e pomieszczenie go­spodarcze i o wiele wiêkszy pokój, w którym sta³wielki telewizor, stó³ bilardowy i barek.Przesz³o mi przez myœl, ¿e ktoœmóg³by sobie ogl¹daæ telewizjê w piwnicy, a dom wydawa³by siê ciemny iniezamieszkany.Na górze by³y trzy sypialnie.Tam te¿ nikogo nie by³o.Jedna znich z pewnoœci¹ nale¿a³a do gospodarza domu.Druga zosta³a przerobiona nabiuro, z pó³kami na ksi¹¿ki wbudowanymi w œcianê i ogromnym biurkiem z blatemobitym skór¹.Trzecia sypialnia by³a przeznaczona dla goœci.Mojezain­teresowanie wzbudzi³ pokój goœcinny.Wygl¹da³ tak, jakby ktoœ w nimmieszka³.Rozgrzebana poœciel na ³Ã³¿ku.Mê­skie ubrania przewieszone przezkrzes³o.Buty szurniête w k¹t pokoju.Przetrz¹snê³am szuflady i garderobê, szukaj¹c czegoœ, co mog³oby zidentyfikowaætajemniczego lokatora.Nic nie znalaz³am.Ubrania by³y drogie.Domyœla³am siê,¿e ich w³aœciciel jest niskiego wzrostu i podobnej budowy cia³a, wzrostu niecomniej ni¿ metr siedemdziesi¹t i osiemdziesi¹t kilogramów wagi.Porówna³am jegospod­nie ze spodniami w sypialni pana domu.Hannibal mia³ wiêcej w pasie ibardziej tradycyjny gust.£azienka Han­nibala przylega³a do jego sypialni.£azienka dla goœci by³a w korytarzu.W ¿adnej z nich nie znalaz³am nicciekawe-go, mo¿e z wyj¹tkiem prezerwatyw w tej drugiej.Widaæ goœæ mia³nadziejê na ma³e bara-bara.Wróci³am do biura i w pierwszej kolejnoœci przepatrzy­³am pó³ki.Biografie,atlas, trochê powieœci.Usiad³am przy biurku.¯adnych wizytówek ani notesu zadresami.Tylko d³ugopis i notatnik.Ale nie by³o w nim ¿adnych notatek.Laptop.W³¹czy³am go.Na pulpicie niczego nie znala­z³am.Nic kompromituj¹cegona twardym dysku.Hanni-bal by³ bardzo ostro¿ny.Wy³¹czy³am komputer iprzeszu­ka³am szuflady.Znowu nic.Hannibal perfekcjonista.Pa­nowa³ tu prawieidealny porz¹dek.Ciekawe, czy jego apartament na wybrze¿u wygl¹da podobnie.Kolesiowi z pokoju goœcinnego natomiast daleko by³o do perfekcji.Jego biurko,gdziekolwiek by sta³o, przy­pomina³oby œmietnik.W pokojach na piêtrze nie znalaz³am ¿adnej broni.Po­niewa¿ zdoby³am wiadomoœciz pierwszej rêki, ¿e Hanni­bal ma przynajmniej jeden rewolwer, znaczy to, ¿epraw­dopodobnie zabra³ go ze sob¹.Nie wygl¹da³ na faceta, który zostawiarewolwer w misce na herbatniki.Zesz³am do piwnicy.Nie by³o tam wiele do wytro­pienia.Jestem rozczarowana - po¿ali³am siê Luli, zamykaj¹c za sob¹ drzwi od piwnicy.-Nic tam nie ma.Ja te¿ niczego nie znalaz³am na parterze - poinfor­mowa³a mnie Lula.- ¯adnychfirmowych zapa³ek ani spluw wetkniêtych pod poduszki na kanapie.Trochêjedzenia w lodówce.Piwo, sok, bochenek chleba i parê zimnych kotletów.Jestte¿ kilka puszek oran¿ady.I to by by³o na tyle.Otworzy³am lodówkê i obejrza³am opakowanie, w któ­rym by³y kotlety.Kupiono jedwa dni temu.To naprawdê przera¿aj¹ce - powiedzia³am do Luli.-W tym domu ktoœ mieszka [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl