do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Patrząc na nocne niebo, rozmyślał o kobiecie, która, był tego pewien, umiałaby rozpalić go do białości.Nie można powiedzieć, by żałował, że nie ożenił się z Emily Beaumont.Wybrał na żonę kobietę o wiele lepiej pasującą do tej roli.Frances była urodziwa, zrównoważona i potulna.A co najważniejsze, wniosła w małżeństwo ogromny posag i znakomite koneksje rodzinne.Emily nie dysponowała żadnym z tych atutów.Jednakże była piękna i, co odkrył z zachwytem, wyjątkowo namiętna.W przekonaniu Nicholasa Emily Beaumont, mimo iż pochodziła z dobrej rodziny, mogłaby być wspaniałą kurtyzaną.Cechowała ją wrodzona żywiołowość zaprawiona lekką nieśmiałością, a do tego miała ciało zmysłowej bogini i była rozbrajająco niewinna.Kiedy się poznali w Almacku, oczarowała go zachwycającym dziewczęcym urokiem i zapragnął jej.ponad wszystko.Ogłupiały z pożądania niemal od razu jej się oświadczył i niemal natychmiast zaczął przeklinać swoją niecierpliwość i głupotę.Od samego początku miał świadomość, że Emily nie pozwoli uwieść się mężczyźnie, który jej nie kocha i nie zechce się z nią ożenić.Dlatego mówił jej to, co chciała usłyszeć, i bezlitośnie rozkochiwał ją w sobie.Z jej ojcem rozmawiał o honorze i poczuciu bezpieczeństwa, sprawiając wrażenie człowieka zacnego i szczerego.Ciążyło na nim jednak powszechne w rodzinie Devli-nów przekleństwo rozrzutności i braku skrupułów, które dotknęło też jego ojca.Kiedy na skutek nieustających ekstrawagancji stan finansów zbliżył się do alarmującego poziomu, zaczął się poważnie zastanawiać, jak mógłby wykręcić się od małżeństwa z Emily i zapolować na posag, nie ściągając jednocześnie na swą głowę potępienia.Tak się fortunnie złożyło, że Tarquin Beaumont wybawił go od konieczności wybrania przemyślnej taktyki.Nie darował wprawdzie Tarquinowi tamtego sromotnego lania, ale wynikła między nimi wrogość okazała się bardzo użyteczna, jako że umożliwiła mu wywinięcie się ze zobowiązań i przystąpienie do szukania odpowiednio zamożnej kandydatki.A teraz, kiedy jego żona robiła się coraz grubsza i mniej pociągająca, uwiedzenie Emily stało się jego obsesją.Gdy tego popołudnia wyznał Emily, że o niej myśli, mówił prawdę.Rzadko miał okazję ją widywać, ponieważ towarzysko obracali się w innych kręgach.Jeszcze do wczoraj pragnienie, by spotkać się z nią sam na sam, wydawało się niemożliwą do spełnienia fantazją.A jednak dzisiaj mu się udało.Wprawdzie zachowywała się wobec niego nad wyraz powściągliwie, ale czuł, że nie pozostała obojętna.Z wiekiem stała się bardziej otwarta i był pewien, że przy odpowiednio subtelnym podejściu uda mu się od nowa pozyskać jej względy.Teraz, kiedy dzięki żonie był bardzo bogaty, nie widział powodu, by zadowalać się prostytutkami podsyłanymi przez Mickeya Rileya.Wolał zaspokajać żądzę z kobietą niepospolitą i wyrafinowaną.Miał dość środków na to, by dostatnio urządzić kochankę w apartamencie w modnej części miasta.Doskonale wiedział, kogo chciałby tam odwiedzać.Pozostawało mu jedynie nakłonić Emily do przyjęcia propozycji.Nicholas uśmiechnął się pod nosem, zapatrzony w gwiazdy.Może pomogłoby mu odkrycie, dlaczego Emily zachowywała się tak dziwnie podczas ich przypadkowego spotkania na Whiting Street i dlaczego Mickey Riley się jej przyglądał.- Emily! - Helen Hunter poderwała się z krzesła, by serdecznie powitać gościa.- Jak dobrze cię widzieć.Muszę przyznać, że jesteś rannym ptaszkiem.Emily uściskała przyjaciółkę i zasiadła w elegancko umeblowanym różowym salonie.- Wiem, że nie bardzo wypada wychodzić z domu o tak wczesnej porze - powiedziała z przepraszającą miną - ale muszę cię spytać o coś bardzo ważnego.Helen odrzuciła na dywan żurnal, który jeszcze przed momentem przeglądała, i uśmiechnęła się do gościa zachęcająco.- No cóż, nie tylko cieszę się z twojej wizyty, ale jestem wręcz zaintrygowana.Proszę, pytaj śmiało, o co tylko chcesz.Emily zamyśliła się na chwilę, po czym wyrzuciła z siebie jednym tchem.- Widziałam się wczoraj z twoim bratem i chciałam cię spytać o coś, co mi powiedział.Helen odchyliła głowę na oparcie fotela; na jej twarzy ukazał się ledwie widoczny wyraz goryczy.Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że przyjaciółka nie przepada za Markiem, i znała przyczynę takiego stanu rzeczy.Wiedziała od swego męża Jasona, że Mark przyczynił się do aresztowania Tarquina, chociaż kierował się nie złośliwością, lecz raczej altruizmem.- Czyżby Mark powiedział coś, co cię zdenerwowało? - spytała z pewnym niedowierzaniem.Wiedziała, że szwagier bardzo się stara, by w niczym nie uchybić jej przyjaciółce.Helen podejrzewała wręcz, że Mark żywi do Emily szczerą sympatię i czuje się dotknięty jej nieskrywaną niechęcią.- Nie, nie zdenerwował mnie.w każdym razie, nie umyślnie.Mark powiedział mi coś na temat Tarquina.Cóż, prawdę mówiąc, jestem mu wdzięczna za te wiadomości.Helen zachichotała.- Mogłabyś zacząć jeszcze raz?Emily przeprosiła gestem za nieskładne wyjaśnienia, po czym z westchnieniem zdjęła czepek i rękawiczki, próbując zebrać rozpierzchłe myśli.- Napijmy się herbaty - zaproponowała Helen.- Skoro mamy rozwiązać poważny problem.a coś mi mówi, że tak właśnie będzie, to musimy trochę się wzmocnić.Helen i Emily przyjaźniły się od lat i powierzały sobie sekrety, zarówno te dobre, jak i złe.W istocie nie dalej jak przed dwoma tygodniami Emily poznała wspaniałą nowinę, zanim została ogłoszona oficjalnie.Mianowicie, że Helen spodziewa się pierwszego dziecka.Tak więc teraz, między kolejnymi łykami herbaty Helen chętnie i otwarcie odpowiadała na pytania Emily, dotyczące pamiętnego powrotu Hunterów z teatru, kiedy to ostatni raz widzieli Tarquina.Helen wyznała przyjaciółce, że była świadkiem, jak Tarquin obejmował prostytutkę w bocznej uliczce niedaleko Covent Garden.Helen nie bez zdziwienia przyjęła wiadomość, że po tym incydencie Tarquin zniknął na dobre.Po chwili ożywionej rozmowy obie panie na jakiś czas zamilkły, dopijając resztki herbaty.Emily nagle gwałtownym ruchem odstawiła filiżankę na boczny stolik.- Powiedz mi szczerze, Helen.Sądzisz, że Tarquin mógł wpaść w zasadzkę? Zgadzasz się ze mną, że ci.ci podejrzani ludzie mogli go obrabować? I pobić? Może nawet nie chcieli mu zrobić poważnej krzywdy, ale.uważasz, że mógł zdarzyć się jakiś wypadek? Och, gdzie ten nieszczęśnik się podziewa?Helen poderwała się z miejsca i przypadła do krzesła przyjaciółki.- Uspokój się - powiedziała miękko.- Z pewnością nic takiego się nie stało.Gdyby każdego mężczyznę, który szuka kobiecego towarzystwa w okolicach Covent Garden, napadano i porywano, to Almack w środowe wieczory świeciłby pustkami.Cierpka uwaga Helen zdołała wywołać słaby uśmiech na ustach Emily.- Sądzisz, że on po prostu wdał się w dłuższe pijaństwo? Helen uniosła ciemne brwi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl