do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niejasne aluzje do śmierci Andy’ego.Niejasne pogróżki.Jestem przekonana, że teraz, po śmierci CC, telefonów nie będzie.— Nie byłbym tego taki pewien.Tamtego wieczora w sklepie Andy’ego musiał być ktoś trzeci… posiadacz dwudziestodolarowego banknotu.CC miał portfel, więc on odpada.Ktoś jeszcze… Ciekaw jestem, jak Ben Nicholas trzyma swoje pieniądze…— Qwill…— Czy istnieje na świecie kobieta, która składa banknoty wzdłuż?— Qwill, ty tylko żartujesz, prawda? Nie chcę, aby jakieś gazety, policja, radio wracały do tej sprawy.Dla mnie jest ona zamknięta i niech tak pozostanie.Spojrzała na niego.W jej oczach widział determinację.— Czemu tak sądzisz?— Dajmy na to, że nie zrezygnujesz i nadal będziesz badał tę sprawę… i przypuśćmy, że odkryjesz, kto jest mordercą… Wtedy złożysz donos na policję, prawda?— Prawda.— I będzie śledztwo, a później proces.Qwilleran znów przytaknął.— A ponieważ to ja znalazłam ciało, będę musiała zeznawać.Tak czy nie? I wtedy wszyscy dowiedzą się, kim jestem.Mary wysunęła się z bujanego fotela i przyklękła obok wąsacza.— Qwill, to będzie dla mnie koniec wszystkiego, rozumiesz? Wszystkiego, co dla mnie w życiu ważne! Zniszczą mnie… mój ojciec, inni ludzie.Doskonale wiesz, że tak właśnie będzie!Fajka, którą Qwilleran wyjął z ust, upadła na ziemię.— A zwłaszcza obawiam się dziennikarzy — szepnęła.— Wiesz, co dla nich znaczy sławne nazwisko.Zrobią wszystko, aby mnie zdemaskować, prześwietlić, oczernić, skompromitować.Klęczała obok niego, żebrząc o litość.— Andy nie żyje.I nic nie zwróci mu życia.Więc daj temu spokój.Proszę cię, Qwill!Wzięła go za rękę i patrzyła mu w oczy błagalnym wzrokiem.— Zrób to dla mnie — szepnęła.Pochyliła głowę i przytuliła swój ciepły, miękki policzek do jego dłoni.Qwilleran ujął ją za brodę i zbliżył jej twarz do swojej.— Błagam cię, Qwill.Daj temu wszystkiemu spokój.— Mary, nie mogę…— Obiecaj mi, proszę…Ich wargi niemal się ze sobą stykały.Oddech zamarł w piersiach.Czas stanął w miejscu.Nagle usłyszeli:— Grrrowrrr… jeouuu!A później:— Hhhhhhhhhh!— Grrrowrrr! Ouf!— Koko! — krzyknął z furią w głosie wąsacz.— Ak–ak–ak–ak–ak–ak!— Yum Yum!— GRRRRR!— Koko! Natychmiast przestań!Rozdział szesnastyTej nocy Qwilleranowi śniła się Niagara.Huk mas wody, lecących w dół i rozbijających się o skały, był tak przerażający, że wyrwał go ze snu.Zaspanymi oczyma rozejrzał się po ciemnym pokoju.Mimo że już się obudził, nadal słyszał szum wody.Trwało to jeszcze jakąś chwilę, aż wreszcie, czkając i dusząc się, Niagara zamilkła.Wąsacz usiadł na łóżku–gondoli i nasłuchiwał.Za moment znów się rozpoczęło.Nie był to ogłuszający huk spienionych odmętów jak w jego śnie, a raczej zasysający wir wodny, później żałosne wycia oraz piski.I cisza.Jego umysł, budzący się powoli ze snu, zaczął dociekać przyczyny hałasu.Instalacja kanalizacyjna! Instalacja kanalizacyjna w starym domu! Ale przecież był środek nocy.Qwilleran zwlekł się z łóżka i poczłapał do łazienki.Włączył światło i jego oczom ukazał się następujący widok.Koko, stojąc łapami na barokowej wannie, trącał łapką porcelanowy guzik przedpotopowej spłuczki, z fascynacją obserwując płynącą rwącym potokiem wodę.Yum Yum przycupnęła na krawędzi marmurowej umywalki.Jej oczy świeciły intensywnym blaskiem.— Ty małpo! — zachrypiał Qwilleran.— Skąd wiesz, jak to działa?Nie mógł się zdecydować, czy ma się gniewać z powodu zakłóconego snu, czy też wyrazić podziw dla mechanicznych zdolności kocura.W końcu chwycił go za kark i — przy akompaniamencie pisków i wrzasków — wyniósł do pokoju, sadowiąc na fotelu Morrisa.— O co ci chodzi?! Taki hałas zmarłego by obudził.A mamy tu w domu paru zmarłych.Urażony Koko lizał futerko na grzbiecie, jakby kontakt z dłonią wąsacza wymagał dezynfekcji i kwarantanny.Zółtoszare niebo oznajmiało, że nadchodzi kolejny zimowy dzień, szykując śmiałkom, którzy wystawią nos za drzwi, nowy zestaw szykan i tortur.Otwierając konserwę z małżami, Qwilleran zastanawiał się nad kolejnymi krokami w śledztwie.Po pierwsze, musi się dowiedzieć, jak Ben składa banknoty.Chciałby też odkryć, w jaki sposób czerwone pióro przemieściło się z jego tweedowego kapelusza na jedwabny cylinder sąsiada.W tej sprawie przesłuchał już Koko, ale kocur w odpowiedzi tylko zmrużył jedno ślepię.No i jeszcze sprawa lawiny śnieżnej, która go przysypała na ganku antykwariatu Bena.Rozmawiał o niej z Mary, która jak zwykle zlekceważyła jego podejrzenia.— Sprawa jest prosta — powiedziała, uśmiechając się pobłażliwie.— Na strychu budynku, w którym Ben ma antykwariat, mieszczą się ogrzewane sypialnie.Nie obiecał Mary, że porzuci swoje prywatne śledztwo.Choć był tego bliski i tylko raban, jaki narobiły koty, go ocalił.Więc przyrzekł tylko tyle, że nie zrobi niczego, co mogłoby jej zaszkodzić, a ona się uspokoiła i dalszą część wieczora spędzili bardzo przyjemnie.Co więcej, Mary przyjęła zaproszenie na wigilijną imprezę w klubie! Powiedziała, że pójdzie tam jako Mary Duxbury, nie Mary Duckworth, sprzedawczyni staroci.Ukrywanie swej tożsamości nie będzie miało sensu, bo dziennikarze z kroniki towarzyskiej i tak ją rozpoznają.Jednak Qwilleran wciąż stał przed dylematem.Jeśli zaniecha śledztwa, zaprzeczy wyznawanym przez siebie wartościom.Z drugiej strony jego kontynuacja z pewnością rzuci cień na reputację Junktown.A przecież ta wzgardzona przez magistrat dzielnica i tak ma wielu wrogów.Bardziej od kryminalnej sensacji potrzebna jej była rzetelna promocja.Wybiła godzina, kiedy w Junktown otwierano sklepy, więc Qwilleran ruszył na swój obchód.Pogoda znów zaskoczyła go sadystyczną inwencją.Zimny, mokry wiatr omiatał Zwinger Street, mrożąc szpik w kościach i pozostawiając w powietrzu zapach stęch—lizny.Najpierw postanowił odwiedzić Bena, ale sklep „Trochę Śmieci” był zamknięty.Później skierował się ku antykwariatowi Prantza.Po raz pierwszy od czasu, kiedy wąsacz sprowadził się do Junktown, „Technityki” były otwarte.Kiedy wszedł do środka, z pokoju na zapleczu wyłonił się właściciel, w granatowym fartuchu i z pędzlem w dłoni.— Właśnie lakieruję szafki kuchenne na sprzedaż — wytłumaczył [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl