do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I jeśli znajdę cię w pobliżu Bucka Wintersa w ciągu następnych trzydziestu lat, osobiście cię zastrzelę.Teraz znikaj stąd! – Bates podszedł do drzwi, ale Web dalej siedział.– Perce, dlaczego robisz to wszystko? Bardzo ryzykujesz, wstawiając się za mną.Bates przez parę chwil wpatrywał się w podłogę.– To zabrzmi głupio, ale to prawda.Robię to dlatego, że Web London, którego znam, ryzykował życie dla tej agencji więcej razy, niż pamiętam.Dlatego, że patrzyłem, jak leżysz w szpitalnej sali przez trzy miesiące i nie masz pewności, czy z tego wyjdziesz.Mogłeś wtedy przejść na emeryturę z pełną płacą, pożyć sobie.Jeździć na ryby czy co tam, do cholery, robią wtedy agenci FBI.Ale ty wróciłeś i dalej walczyłeś w pierwszej linii.Nie znam zbyt wielu facetów, którzy zrobili coś takiego.– Zaczerpnął głęboko powietrza.– I dlatego, że wiem, co zrobiłeś w tej uliczce, nawet jeśli reszta świata tego nie wie.Ale do cholery, na pewno się o tym dowiedzą, Web.Nie zostało już wielu bohaterów.A ty jesteś jednym z nich.Tyle tylko powiem.I nigdy, ale to nigdy już mnie o to nie pytaj.Mężczyzna wyszedł i Web mógł pomyśleć w samotności o drugim obliczu Percy’ego Batesa.Dochodziła północ, a Web wędrował.Przełaził przez płoty i przecinał ukradkiem podwórka sąsiadów.Tego wieczoru wyznaczył sobie prosty, choć absurdalny cel.Musiał włamać się do własnego domu przez okno na tyłach, bo dziennikarze wciąż cumowali od frontu i czekali na okazję, żeby zaatakować go przez abordaż.A potem zatopić.Przed domem zobaczył też dwóch umundurowanych ochroniarzy z Biura, wspieranych przez wóz policji stanu Wirginia, którego niebieskie koguty przecinały mrok.Web miał nadzieję, że tym razem nie będzie agresywnego tłumu, zakłócania porządku.Oczywiście dopóki ktoś nie zauważy, że Web wchodzi przez okno do własnej łazienki.Wtedy wszystko stanie się możliwe.Po cichu, w ciemności zapakował rzeczy osobiste do worka, dorzucił kilka dodatkowych nabojów i trochę sprzętu, który wydał mu się przydatny, a potem wyczołgał się na zewnątrz.Przeskoczył przez płot, wślizgnął się znów na podwórko sąsiada, po czym się zatrzymał.Otworzył worek, wyjął zasilaną baterią lunetę pozwalającą dzięki światłu z otoczenia widzieć w nocy tak jak w dzień, tyle że z zielonkawym odcieniem, i popatrzył przez nią.Obejrzał armię rozłożoną obozem przed jego domem i wyregulował ostrość, aby mieć lepszy widok.Liczba tych ludzi, dla których jedynym życiowym celem było teraz wydobycie wszelkich możliwych brudów bez zważania na prawdę, skłoniła Weba do stwierdzenia, że kara, choćby niewielka, powinna zostać wymierzona, skoro nadarza się okazja.A teraz akurat mógł sobie użyć.Wyciągnął rakietnicę, załadował nabój, wycelował w niebo, dokładnie nad tą grupą wspaniałych ludzi, i wystrzelił.Raca pomknęła w górę, eksplodowała i żółty blask rozświetlił niebo.Web patrzył przez lunetę, jak gromadka porządnych ludzi spogląda na to zjawisko zalęknionymi oczami, a potem ucieka z wrzaskiem.Życie było takie słodkie za sprawą drobnych przyjemności: długich spacerów, przelotnych deszczów, szczeniaków, napędzenia strachu świętoszkowatym dziennikarzom.Potruchtał z powrotem do crown vika, którego załatwił mu Bates, i odjechał.Spędził tę noc w nędznym motelu niedaleko Trasy Numer Jeden, w południowej części Alexandria gdzie mógł zapłacić gotówką i nikt mu nie przeszkadzał, a obsługa hotelowa ograniczała się do torebki z McDonald’s, jeśli przyniosłeś ją ze sobą, albo automatu z napojami gazowanymi i przekąskami, który był przymocowany łańcuchem do kolumny pokrytej graffiti przed jego pokojem.Oglądał telewizję i jadł cheeseburgera z frytkami.Potem wyjął ze swojego worka buteleczkę z tabletkami i połknął dwie.Zapadł w głęboki sen i tym razem nie obudziły go koszmary.16Wcześnie rano w sobotę Scott Wingo wjechał na wózku inwalidzkim po rampie i otworzył kluczem drzwi trzypiętrowego murowanego budynku z dziewiętnastego wieku, w którym mieściła się jego kancelaria adwokacka.Wingo, rozwodnik, ojciec dorosłych dzieci, z powodzeniem prowadził praktykę jako obrońca w sprawach karnych w Richmond, mieście swoich narodzin, gdzie przebywał przez całe życie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl