do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zawiesiłem głos, po czym bardzo ostrożnie zadałem pytanie: - Jak bardzo to dla ciebie ważne, by pozostał tam, gdzie jest?Carla westchnęła i machnęła ręką, bezradnie, słabo.- Sądziłam, że tego właśnie chciał.- Jej głos zniżył się do gardłowego pomruku.- Myślałam, że pod tym wszystkim.tym i tamtym, no wiesz, że to wszystko choroba, ale reszta to nadal on.Prawdziwy on.Nie mogłam uwierzyć, że nie chciał spocząć obok Hailey, bo mówił o tym tyle razy.- Zająknęła się i zerknęła w stronę zrujnowanego salonu.- Ale teraz, przy tym wszystkim, sama nie wiem.Może źle to zrozumiałam, Fix.I może dlatego jest na mnie taki wściekły.Myślałem tak samo, ale ulżyło mi, że Carla doszła do tego na własną rękę.- Tak - mruknąłem.- To całkiem możliwe.Kiedy właściwie zmienił zdanie, no wiesz, co do pogrzebu?- Już mówiłam.Pod koniec zeszłego roku.Gdzieś tak przed świętami, nie pamiętam dokładnie.- Rozmawiał kiedyś z tobą o tym? Podał jakieś powody?Pokręciła głową.- Fix.- Urwała i zapadła długa cisza.Dostrzegłem zarys tego, co zaraz usłyszę, i to pomogło mi zachować obojętną minę.- Nie sądzę, bym zdołała się zmusić do rozmowy z tym człowiekiem, Toddem.Nie dam rady, zacznę na niego wrzeszczeć.- Cóż, w kontaktach z prawnikami zawsze najpierw trzeba się upewnić, czy ostatnio szczepiłaś się przeciw wściekliźnie.Kolejna cisza.Przypuszczam, że Carla miała nadzieję, że pojmę aluzję i nie będzie musiała prosić; błaganie przyjaciół nieżyjącego męża o przysługi musi być trudne.Ale uważałem, że moje odruchy humanitarne i tak już zawiodły mnie za daleko.Wypiłem resztkę kawy, odstawiłem kubek i wstałem.- No dobrze - powiedziałem.- Spróbuj sobie powtarzać, że facet robi tylko to, co do niego należy.Bo w gruncie rzeczy to prawda.Dzięki za kawę, Carlo.Jeśli zmienisz zdanie, zadzwoń do Pen.Ma wolny pokój i ucieszy się z towarzystwa.Carla skinęła głową, w jej oczach dostrzegłem jedynie lekki cień bólu.- Mam coś dla ciebie - oznajmiła, blokując mój pożegnalny manewr w chwili, gdy się rozkręcał.Ponieważ nie miałem wyboru, zatrzymałem się i zaczekałem.Ona tymczasem wstała zza stołu i zaczęła grzebać w szufladzie dużego kredensu za plecami.W końcu znalazła to, czego szukała, i przyniosła do stołu.W dłoniach trzymała antyczny zegarek kieszonkowy, w stylu Savonnette, ze srebrną kopertą i łańcuszkiem, poczerniałym, lecz nadal pięknym.Kopertę zdobił delikatny filigran, a srebrny pręcik, służący do mocowania zegarka do kamizelki, nie był wcale pręcikiem, lecz maleńką figurką ukrzyżowanego Jezusa, którego wyciągnięte ręce zapewniały odpowiednią blokadę.Wspaniała robota.Kiedy odruchowo otworzyłem kopertę, odkryłem, że zegarek spoczywa w rozpołowionej łupinie jako oddzielny mechanizm.Musiał mieć co najmniej dwieście lat i był wart fortunę.Spojrzałem na Carlę.- Nie mogę tego przyjąć.- Należał do jego ojca.Chciał, byś go dostał - odparła tonem nieznoszącym sprzeciwu.- To jedna z ostatnich rzeczy, jakie mi powiedział, nim.kiedy wciąż myślał jasno.„Jeśli cokolwiek mi się stanie, daj to Fiksowi”.To nie zależy ode mnie ani od ciebie.Jest twój.Schowałem zegarek do jednej z wewnętrznych kieszeni szynela, ustępując przed nieuniknionym.- Dzięki - rzekłem speszony.- Ja.będę myślał o Johnie za każdym razem, gdy na niego spojrzę.W danej chwili była to wyjątkowo nieprzyjemna wizja.- Dzięki, że odwiozłeś mnie do domu - powiedziała Carla.- Cała przyjemność po mojej stronie.I w końcu cios.- Fix, strasznie cię przepraszam, już tyle dla mnie zrobiłeś.Ale jeśli mają wykopać i spalić Johna, muszę wiedzieć gdzie i kiedy.A naprawdę nienawidzę tego człowieka.Więc jeśli to nie kłopot.No proszę, dobry uczynek nigdy nie uniknie kary.Kiedy się nad tym zastanowić, pewnie większość ludzi napadniętych i pobitych na poboczu drogi to dobrzy samarytanie, którzy zatrzymali się jak idioci, bo zobaczyli kogoś, kto bezradnie w rozpaczy załamywał ręce.- No.- odparłem.- Tak, jasne, mogę sprawdzić u niego szczegóły.Dam ci znać.Oto minimalne zobowiązanie, którego wymagała sytuacja.Starałem się nie pokazywać po sobie, jak niechętnie składam obietnicę.- Och, Fix, strasznie ci dziękuję.Jesteś naprawdę cudowny.Dzięki.Pocałowała mnie w policzek, znów się uścisnęliśmy, jeszcze niezgrabniej niż wcześniej.Kiedy odprowadzała mnie przez salon do drzwi, przystanąłem na moment, spojrzałem w przestrzeń i wytężyłem zmysły, szukając ducha.Wciąż tam był, słaba, nieruchoma obecność, niczym plama w powietrzu.Uśpiony.Śniący.- Muzyka powinna uciszyć Johna na co najmniej parę dni - poinformowałem Carlę.- Potem.sama zobaczysz jak będzie.Jeśli się złości, bo nie wypełniłaś jego ostatniej woli, to może kiedy Todd już zrobi co musi.- Dlaczego Pen ma wolny pokój? - spytała nagle Carla, zbijając mnie z tropu.- Uch.Bo trochę się pokłóciliśmy - przyznałem.- Wy dwoje? Co mogło sprawić, że się pożarliście?- Rafi - wyjaśniłem i natychmiast zostawiła ten temat.Wszyscy tak robią.Jeśli chodzi o rozmowy, to jedno słowo przebija wszystko niczym as [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl