do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.że takie lekarstwa dają dzieciom we trzydziestu miesiącach we Francji.I tegoż roku, dn.18 maja:Co strony Pana Davisson, ten to przyznał, że dawali du mercure[142], ale to wywodził przez swój skrypt, którym ja posłał Wci s.m., że i dzieciom małym doktorowie zwykli bez wszelkiej dawać zdrowia ich obrazy.Te dwa ustępy (a jest ich więcej) wystarczyłyby, jak sądzę, aby poddać jeżeli nie rewizji, to bodaj znakowi zapytania wiele sądów o Marysieńce.Przyjęte jest ze względów obyczajności nie mówić o takich sprawach i udawać, że się ich nie widzi; ale trudno zaprzeczyć, że omijanie tak istotnych motywów może prowadzić do wielu omyłek.Bo oto nastręcza się wytłumaczenie „kaprysu” Marysieńki i jej wyjazdu do Francji.Bardzo być może, że właśnie w związku z jej ciążą, i przez wzgląd na przyszłe dziecko, miejscowi medycy kazali Marysieńce najpilniej udać się do Paryża, gdzie, mimo wszystko co by można powiedzieć o „molierowskich” lekarzach, medycyna stała nieskończenie wyżej niż w Polsce, gdzie były wody zalecane na jej chorobę i gdzie pacjentka mogła się poddać incognito drażliwej kuracji, mniej narażając się na obmowę.Kto wie, czy i pierwszy jej nagły wyjazd nie miał podobnej racji, gdy młodziutka pani Zamoyska puściła się do Paryża! Przypomnijmy sobie dzieci, jakie miała z Zamoyskim, wszystkie niewydarzone, mrące w niemowlęctwie; a i później, w pożyciu z Sobieskim, na czworo dzieci, które się uchowały, przypadają liczne poronienia, nieżywo urodzone płody i wcześnie ginące niemowlęta.Że choroba Zamoyskiego była notorycznie znana, to Sobieski sam stwierdza w którymś z listów.Jedna jeszcze okoliczność może nas uderzyć, mianowicie owe plany Marysieńki zamieszkania w Prowansji.Jak to! ledwie dostawszy się do Paryża, w pobliże Wersalu, gdy kto żył, cisnął się we Francji do świetnego dworu, nieobecność na nim uważając za największe nieszczęście, ta osóbka pełna ambicyj, marząca o „taburecie”, projektuje osiedlenie się z Sobieskim na południu Francji, daleko od zaczarowanego pałacu”, jakby na dobrowolnym wygnaniu? Trudno by znaleźć wytłumaczenie tych planów, poza jakimś surowym klimatycznym zaleceniem paryskich lekarzy.I kiedy później, przywodząc tym Sobieskiego do rozpaczy, pisze mu, że nie wróci nigdy do Polski, bo ją polski klimat zabija, również może powtarza w tym opinię Fakultetu.Więcej jeszcze: owe nagłe zmiany humorów Marysieńki, kiedy ona, przedtem najczulsza, nagle stara się zakochanego męża jak gdyby od siebie oddalić, kiedy się chce zrobić dla niego odpychająca i brzydka, kto wie czy nie mają w danym momencie konkretnej przyczyny w jej zdrowiu, czy nie kryją jakiejś tragedii kobiecej.I doprawdy, kiedy zacny Korzon, ze swadą godną siedemnastowiecznego panegirzysty, rozczula się nad Zamoyskim, „znakomitym rycerzem, zasłużonym obywatelem, wspaniałomyślnym i nad miarę hojnym panem, który za 600 000 złotych i za dochody starostwa kałuskiego kupił sobie najniewdzięczniejszą żonę”, nasuwa się pytanie, czy „kupowanie sobie” młodziutkiej dziewczyny — prawie dziecka — przez chorego pijaka i rozpustnika jest aktem wspaniałomyślności i czy ona miała mu za co być wdzięczna? Choroba była „francuska”, ale nabyła jej na polskiej ziemi, od ślubnego męża, od wojewody sandomierskiego, od Piasta.To jedno kazałoby nam być oględniejszymi w rzucaniu na nią kamieniem.Spoza „kapryśnej” Marysieńki mogłaby łatwo wyjrzeć nieszczęśliwa chora kobieta, wciąż brzemienna, matka szesnaściorga lub więcej żywych i umarłych dzieci, zatruta w samym źródle swego macierzyństwa.Sobieski w tym wypadku okazuje więcej wielkoduszności od historyków.Dobroć jego, szlachetność, troskliwość wobec Marysieńki są ponad wszystkie próby.Pani hetmanowa, wyjechawszy z Polski w czerwcu r.1667, podróżowała wielkim dworem.Miała z sobą 40 osób, jechał z nią brat jej, kawaler d’Arquien.Do Paryża miała przybyć dn.15 sierpnia.Chodziło o to, jak się ma postawić, na jaką stopę; wyjeżdżając pyta o to męża.Sobieski odpowiedział ze skromną pychą:Ja rozumiem, że się nie godzi, tylko przynajmniej tak jako przedtem, jeśli nie więcej.Bo lubo nie jesteśmy des Princes[143], ale urzędy które nam dał Pan Bóg, więcej tu u nas w Polsce ważą, niżeli dziesięć książąt de l’Empire[144].Zwać się tak, jako się będzie najlepiej podobało Wci sercu memu; kiedy zechcesz ujść pour inconnue[145] — lubo Marquise[146] de Żółkiew, de Złoczów, de Kaluche, de Jaworów.Tęsknota trawi opuszczonego małżonka; nie tylko duchowa, ale fizyczna.Ta zajmuje w listach Sobieskiego dużo miejsca i znajduje wyraz wzruszający i często komiczny zarazem.Wierność, której niezłomnie dochowuje — jak się raz po raz zaklina, przypiekany jej udaną może podejrzliwością — wiele, jak twierdzi nasz Celadon, przynosi uszczerbku jego zdrowiu.Ale o tym kiedy indziej.Z radością za to oczekuje ten najlepszy mąż przyjścia na świat potomka.Ten od kolebki rtęcią traktowany pierworodny, to był przyszły królewicz Jakub.Jeżeli pani „marquise de Kaluche incognito” łudziła się co do przyjęcia w Paryżu, i tym razem spotkał ją dotkliwy zawód.Śmierć Marii Ludwiki zadała cios planom elekcyjnym, tym samym cena stronników Francji spadła.Zlekceważono Marysieńkę zupełnie; zarówno Wersal jak i Chantilly, siedziba rodu Condé, zignorowały jej obecność.W dodatku nie umiała się ona ustrzec drobiazgowości w swoich pretensjach; nieświadoma wielkich przeznaczeń, jakie ją czekają przy boku małżonka, z chwalebnym zresztą przywiązaniem do rodziny d’Arquien, wciąż sili się coś wytargować i wydrzeć dla tej rodziny, przez co nieraz naraża na szwank większe interesy.Tej polityce zostanie wierna nawet jako królowa polska.Obecnie wdała się w jakąś sprawę spadku po kuzynce d’Arquien, żonie p.Guitaut, dworzanina i przyjaciela Kondeuszów.Ta hrabina Guitaut, nie mogąc prawnie zapisać majątku mężowi, zapisała go pozornie Kondeuszowi, sposobem praktykowanego w takich wypadkach fideikomisu.Rodzina d’Arquien podniosła gwałt, że ją pozbawiono spadku, i wszczęła nierówną walkę z potężnymi Condé.Marysieńka solidarnie z rodziną miotała się i krzątała, co było tym mniej rozsądne, że równocześnie wszczęła nowe targi z Wersalem w sprawie przeszczepienia męża do Francji.I znów dwór godził się na premie dla Sobieskiego: laska marszałkowska, majątek z tytułem księcia, wysoki order.Ale Marysieńka dołączyła do tego całą listę faworów dla swojej rodziny, dla ojca, dla brata; prócz tego dla wszystkich d’Arquienów ów spadek, i oczywiście upragniony „taburet” dla niej.Nie chciano z nią gadać.Wówczas Marysieńka pisze czym prędzej do męża, aby puścił kantem Francję i próbował nawiązać z Austrią [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl