do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nagle opuściły ją siły i stchórzyła.Trevor wrócił do domu.Nie raczył wyjaśnić swej długiej nieobecności - czekał, aż zacznie go wypytywać.Kiedy tego nie zrobiła, zaczął wymyślać różne bzdury, co było gorsze niż dotychczasowe, ostentacyjne milczenie.Zdała sobie sprawę, że jej brak zainteresowania był dla niego gorszą karą niż atakowanie go pytaniami.Jednak nie dbała o to.Nastawiła radio na lokalną stację i słuchała wiadomości.Stało się jasne, że kobieta chciała jej coś powiedzieć, ale nie mogła.Kerry Latimer nie żył.Nieznana osoba lub osoby włamały się do domu tylnymi drzwiami i zamordowały dziecko bawiące się w kuchni.Policjant, z którym rozmawiał reporter, określił śmierć Kerry'ego jako „nie dającą się opisać zbrodnię", a napastnika jako „niebezpieczną i głęboko niepokojącą indywidualność".To było potworne, a mężczyzna ze spokojem opisywał, co zastali w kuchni mieszkania Anne-Marie, jakby było to coś najnormalniejszego w świecie.- Słuchasz radia? - zdziwił się Trevor.Nie było sensu robić tajemnicy z tego, co odkryła w Spector Street.Prędzej czy później i tak by się dowiedział.Kiedy już trochę ochłonęła, opowiedziała mu, co wydarzyło się na Placu Buttsa.- Ta Anne-Marie jest kobietą, którą spotkałaś, kiedy pojechałaś tam pierwszy raz, prawda?Helen skinęła głową w nadziei, że nie będzie zadawał zbyt wielu pytań.Łzy cisnęły się jej do oczu, a nie chciała się przy nim rozkleić.- Więc miałaś rację - powiedział.- Rację?- Że grasuje tam maniak.- Nie - powiedziała.- Nie.- Ale ten dzieciak.Wstała i podeszła do okna.Dlaczego czuła potrzebę odrzucenia tej teorii? Dlaczego modliła się, by Purcell miał rację, by wszystko, co opowiedziały jej te kobiety, okazało się kłamstwem? Przypomniała sobie wygląd i zachowanie Anne-Marie, gdy odwiedziła ją rano: blada, zdenerwowana, przestraszona i pełna nadziei.Potraktowała ją jak nieproszonego gościa, który zakłócił jej oczekiwanie.Ale na co czekała, albo na kogo? Czy to możliwe, by Anne-Marie już wtedy znała mordercę? Może sama wpuściła go do domu?- Mam nadzieję, że znajdą tego drania - powiedziała, wciąż wyglądając na ulicę.- Na pewno - odpowiedział Trevor.- Zamordował dziecko.Chryste! Za coś takiego powinien dostać karę śmierci.Na rogu pojawił się jakiś mężczyzna.Rozejrzał się i odszedł.Usłyszała pisk opon - to owczarek alzacki omal nie wpadł pod koła samochodu.- Pies - mruknęła do siebie.- Co?W tym wszystkim zapomniała o psie.Teraz, kiedy szok minął, przypomniała sobie o biednym zwierzęciu.- Jaki pies? - Trevor nie ustępował.- Poszłam dziś do mieszkania, w którym znalazłam tę dużą graffiti.Był tam zamknięty pies.- No i?- Był tam uwięziony.Nikt o nim nie wiedział.- Skąd wiesz, że nie zamknięto go tam, żeby pilnował?- Robił za dużo hałasu.- odpowiedziała.- Wszystkie psy szczekają - uśmiechnął się Trevor.- Akurat to potrafią najlepiej.- Nie.- przypomniała sobie odgłosy dochodzące zza zabitego deskami okna.- On nie szczekał.- Zapomnij o psie - poradził jej.- I o dziecku.Nic na to nie poradzisz.Nie miałaś na to żadnego wpływu.Jego słowa były echem jej własnych myśli, ale nie mogła się z nimi pogodzić.Nie potrafiła uwierzyć, uznać tego, co się stało, za przeszłość.Doświadczenie zawsze zostawia jakieś piętno.Jeszcze nie wiedziała, w co się wplątała, rozumiała tylko, że boi się tego.- Nie mamy już nic mocniejszego do picia - powiedziała, przechylając pustą butelkę po whisky.Trevor wyglądał na ucieszonego, że wreszcie ma pretekst, by okazać jej uprzejmość.- Wychodzę na chwilę - powiedział.- Przynieść butelkę albo dwie.- Jeśli chcesz - odpowiedziała obojętnie.Nie było go tylko pół godziny.Wolałaby, żeby potrwało to dłużej.Nie chciała rozmawiać, tylko siedzieć i rozmyślać.Choć Trevor usilnie starał się odwrócić jej uwagę od psa, nie mogła o nim zapomnieć, ani o zamkniętym mieszkaniu, ani o grafitti w sypialni, ani o skrobaniu w deski.Cokolwiek mówił, nie wierzyła, by było tam coś godnego pilnowania.Nie, nie ulegało wątpliwości, że pies został przypadkowo uwięziony i szalał z przerażenia i głodu.Zaczynała się obawiać, że jakiś dzieciak, nie zastanawiając się nad konsekwencjami, mógł się tam włamać w poszukiwaniu drewna na ognisko.Bała się, że pies może ją odnaleźć, przyjść po śladach.Trevor wrócił z whisky i pili do oporu, aż zrobiło się jej niedobrze i zasnęła w toalecie.Zapytał przez drzwi, czy potrzebuje czegoś, ale zażądała, by zostawił ją samą.Kiedy, godzinę później, wyszła, Trevor spał w łóżku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl