do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ten ruch by³ grote­skow¹parodi¹ ¿ycia.Bezg³owy, z wypadaj¹cym nadzieniem i kawa³kami cebuli, indykrzuca³ siê po pod³odze.Nikt, za diab­³a, nie wiedzia³, czy ta tryskaj¹cagor¹cym t³uszczem rzecz jest ¿ywa.Amanda krzyknê³a.Jack rzuci³ siê do drzwi, gdy ptak niezdarnie wzbi³ siê w powietrze, œlepy leczdysz¹cy zemst¹.Co ta rzecz zamierza³a zrobiæ ze swymi ofiarami - pozostawa³otajemnic¹.Gin¹ po­ci¹gnê³a Amandê do hallu i zatrzasnê³a drzwi do kuchni, wchwili, gdy œlepy ptak waln¹³ w nie z ca³ej si³y.Ciemny t³uszcz pryska³ przezszparê pod drzwiami.Drzwi nie mia³y zamka, jednak Jack uwa¿a³, ¿e ptak nie po­trafi przekrêciæga³ki.Gdy siê odwróci³, przekl¹³ sw¹ pewnoœæ.Przeciwnik wzi¹³ siê ostrzej doroboty, ni¿ Polo móg³ przypuszczaæ.Amanda bezsilnie opiera³a siê o œcianê i szlocha³a.Twarz mia³a brudno,spryskan¹ t³uszczem z indyka.Jedyne do czego by³a zdolna, to krêcenie g³ow¹ ipowtarzanie s³owa "nie", jak­by ono mog³o j¹ ochroniæ przed koszmarem w kuchni.Jack wyprowadzi³ ja do salonu.Z radia p³ynê³y kolêdy, które zag³usza³y ha³as dochodz¹cy z kuchni, ale pe³nemi³oœci i pokoju s³owa kolêdy nie by³y w stanie zmieniæ atmosfery panuj¹cej wdomu.Gin¹ nala³a siostrze czystej brandy i siad³a obok niej na so­fie, staraj¹c siêj¹ uspokoiæ.Nie odnios³o to jednak wielkiego skutku.- Co to by³o? - zapyta³a ojca tonem domagaj¹cym siê natychmiastowej odpowiedzi.- Nie wiem, co to by³o - odpowiedzia³ Jack.- Masowa histeria? - dopytywa³a siê.Ojciec coœ przed nimi ukrywa³.Wiedzia³,co siê dzieje w domu, ale nie chcia³ im tego zdradziæ z sobie tylko wiadomychpowodów.- Kogo powinnam wezwaæ - policjê czy egzorcystê?- Nikogo.- Na Boga.- Nic siê nie dzieje, Gin¹.Naprawdê.Ojciec odwróci³ wzrok od okna i spojrza³ za ni¹.Oczy po­wiedzia³y jej to,czego nie chcia³y powiedzieæ usta.W domu trwa³a wojna.Jack siê ba³.Dom wyda³ mu siê nagle wiêzieniem.Gra z demonem mog³a byæzgubna.Wróg, zamiast stosowaæ swe Zwyk³e wyg³upy, zamierza³ wyrz¹dziæ imkrzywdê.W kuchni indyk wreszcie siê podda³.W radiu kolêdy zosta³y zast¹pione przezkazanie i b³ogos³awieñstwo.Coœ, co z pocz¹tku by³o zabawne, sta³o siê teraz powa¿ne i groŸne.Spojrza³ naAmandê i Ginê.Obie dr¿a³y.Polo zapra­gn¹³ wszystko im powiedzieæ,wyt³umaczyæ.Jednak demon na pewno ich obserwowa³ i s³ucha³.Myli³ siê.Yattering odpoczywa³ na strychu, zadowolony ze swych dokonañ.Ptakby³ genialnym posuniêciem.Móg³ teraz odpocz¹æ chwilê.Odzyskaæ si³y.Pozwólmyprzeciwnikowi denerwowaæ siê i pozwólmy mu oczekiwaæ.Potem w wybranym momenciedemon wykona swe coup de grace.Leniwie zastanawia³ siê, czy jakiœ inspektorwidzia³ jego numer z indy­kiem.Mo¿e byliby pod wra¿eniem oryginalnoœciYatteringa i dali mu awans? Przecie¿ nie szkolono go przez tyle lat po totylko, aby polowa³ wy³¹cznie na takich pó³g³Ã³wków jak Polo.Na pewno czeka naniego coœ bardziej ekscytuj¹cego.W swych niewidzialnych koœciach czu³zwyciêstwo.By³o to mi³e uczucie.W polowaniu na Pola nast¹pi³ chyba prze³omowymo­ment.Córki przekonaj¹ go /jeœli ju¿ sam siê nie przekona³/, ¿e coœstrasznego dzieje siê w domu.W koñcu pêknie.Za³amie siê.Mo¿e po prostuoszaleje.Bêdzie rwa³ w³osy i dar³ ubranie, usmaruje siê swymi w³asnymiekskrementami.O tak, zwyciê­stwo by³o blisko.Szefowie Yatteringa bêd¹ napewno dla nie­go bardzo mili.Czy¿ nie obsypi¹ go pochwa³ami i zaszczyta­mi?Wystarczy jeszcze jeden pokaz.Jeszcze jedna, koñcowa zagrywka i Polo bêdzietylko kwicz¹cym cia³em.Zmêczony, lecz pewny siebie demon wszed³ do salonu.Amanda spa³a wyci¹gniêta na sofie.Œni³a o indyku.Przez cienk¹ skórê powiekwidaæ by³o poruszaj¹ce siê ga³ki oczne.Dolna warga dziewczyny dr¿a³a Gin¹siedzia³a obok wy³¹czo­nego teraz radia.Trzyma³a otwart¹ ksi¹¿kê, ale jej nieczyta³a.Importera ogórków nie by³o w pokoju.Ktoœ wchodzi³ po scho­dach.Chybaon? Wchodzi³ na górê, aby siê za³atwiæ.Idealny moment.Yattering przeci¹³ pokój.Amandzie œni³ siê jakiœ koszmar.Œni³o jej siê coœ,co wywo³a³o w ustach smak goryczy.Gin¹ podnios³a oczy znad ksi¹¿ki.Bombki na choince lekko dr¿a³y.Zreszt¹ nie tylko bombki, lameta i ca³e ga³êzietak¿e.Tak w³aœciwie, to dr¿a³o ca³e drze­wko.Dr¿a³o zupe³nie tak, jakby ktoœnim potrz¹sa³.Gin¹ mia³a jak najgorsze przeczucia.Wsta³a.Ksi¹¿ka upad­³a na pod³ogê.Choinka zaczê³a siê obracaæ.- Chryste - powiedzia³a.- Jezu Chryste.Amanda spa³a.Nagle drzewko unios³o siê do góry.Gin¹ podesz³a do sofy tak spokojnie, jak tylko potrafi³a, i stara³a siê obudziæsiostrê.Amanda opiera³a siê przez moment.- Ojcze! - zawo³a³a Gin¹ donoœnie.Jej g³os wype³ni³ dom i obudzi³ Amandê.Polo us³ysza³ dochodz¹cy z do³u odg³os, przypominaj¹cy wycie psa.Nie, dwóchpsów.Kiedy zbieg³, po schodach duet przekszta³ci³ siê w trio.Wpad³ do salonu,spodziewaj¹c siê tam zastaæ ca³e piekielne zastêpy tañcz¹ce na cia³ach jegocórek.Ale nie.To choinka wy³a, wy³a jak sfora psów krêc¹cych siê bez ustanku.Lampkipowypada³y z oprawek.Powietrze œmier­dzia³o rozgrzanym plastikiem i ¿ywic¹.Choinka wirowa³a jak b¹k zrzucaj¹c ze swych umêczonych ga³êzi dekoracje iprezen­ty.Robi³a to z hojnoœci¹ szalonego w³adcy.Jack odwróci³ wzrok od tego widowiska i zobaczy³, ¿e Gin¹ i Amanda kucaj¹przera¿one za sof¹.- Wynoœ siê st¹d! - wrzasn¹³ Jack.Telewizor stan¹³ na jednej nó¿ce i zacz¹³ siê krêciæ podob­nie jak choinka,nabieraj¹c momentalnie prêdkoœci.Do tego tañca do³¹czy³ siê zegar stoj¹cy nakominku, pogrzebacze sto­j¹ce obok kominka, poduszki, bibeloty na pó³kach.Ka¿dy przedmiot mia³ swój udzia³ w orkiestrze pisków i jêków.DŸwiêk narasta³ zsekundy na sekundê zmierzaj¹c do obezw³adniaj¹ce­go szczytu.Pokój zacz¹³ siêwype³niaæ zapachem palonego drzewa, jakby tarcie rozgrza³o wiruj¹c¹ choinkê dotemperatu­ry zap³onu.Powietrze wirowa³o razem z przedmiotami.Gin¹ ci¹gnê³a Amandê w kierunku drzwi, aby os³oniæ j¹ przed gradem igie³rozrzucanych przez wci¹¿ przyœpieszaj¹c¹ choinkê.Zaczê³y wirowaæ ¿yrandole.Ksi¹¿ki pospada³y z pó³ek i do³¹czy³y do taranteli.Jack widzia³ wroga.Widzia³ go oczami duszy lataj¹cego po­miêdzy rzeczami,które wype³nia³y pokój.Niczym kuglarz ta­lerze na patyku, tak on wprawia³przedmioty w ruch."To musi byæ mêcz¹ce" - pomyœla³ Jack.Demon by³ prawdopodobnie bliski wyczerpania.Ten de­mon nie potrafi myœleæspokojnie.Jest impulsywny, nerwowy i przez to ma³o odporny.Musi byæ jakaœmo¿liwoœæ pokonania go.Stan¹æ z nim twarz¹ w twarz, oprzeæ siê mu i schwytaæ wpu³apkê.Yattering œwietnie siê bawi³ podczas tej orgii niszczenia.Lata³ od rzeczy dorzeczy i wprawia³ je w ruch.Z satysfakcj¹ patrzy³, jak obie dziewczyny dr¿¹ iuciekaj¹.Œmia³ siê, widz¹c starego cz³owieka z oczami jak spodki, gapi¹cegosiê na jego absurdalny balet.Ju¿ prawie szaleje, nieprawda¿?Dziewczyny ju¿ dobieg³y do drzwi.We w³osach i na ciele mia³y pe³no igie³.Polonie widzia³ jak wybiega³y.Przebieg³ przez pokój, ledwo unikaj¹c gradutañcz¹cych przedmiotów.Z³apa³ mosiê¿ny widelec do pieczenia, który zosta³przez de­mona przeoczony.Bibeloty wype³nia³y powietrze doko³a g³o­wy Jacka,wiruj¹c z niesamowit¹ prêdkoœci¹.Cia³o mia³ pod­rapane i pok³ute.Jednak chêæwalki porwa³a go.Chcia³ te wszystkie lataj¹ce ksi¹¿ki, zegarki, porcelanowefigurki po-rozwalaæ na kawa³ki.Bieg³ przez pokój jakby w chmurze sza­rañczy,wal¹c swe ulubione ksi¹¿ki, mia¿d¿¹c drezdeñsk¹ po­rcelanê i rozwalaj¹ce lampy.Resztki zas³a³y ca³¹ pod³ogê, nie­które fragmenty drga³y jeszcze jakby wagonii.Jednak na ka¿dy rozwalony przedmiot przypada³ tuzin ci¹gle wiruj¹cych ijêcz¹cych.S³ysza³ jak Gin¹ krzyczy przy drzwiach, aby zo­stawi³ to wszystko iucieka³.Jednak walka z wrogiem, tak otwarta jak nigdy przedtem, by³a bardzoekscytuj¹ca.Jack nie chcia³ siê poddaæ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl