do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Obecnie sprawa ta poszła przed sądy przysięgłych.Paryżanie z niecierpliwością oczekują ich wyroku.— Gdybym zasiadał w tych sądach, nie wahałbym się ani na chwilę powiedzieć: niewinny! — rzekł Jerzy surowo.— Zabójca matki niewinny? — odezwała się Irena.— Jerzy, co ty mówisz?— Kobieta plamiąca łoże małżeńskie nie ma prawa odwoływać się do uczuć synowskich.Wiarołomstwem zrzekła się ich — rzekł Jerzy.Irena zbladła.Podczas całej tej mowy serce jej było jakby na torturach.Maurycy milczał — nie śmiał wziąć w obronę wiarołomnej Klitemnestry.Ostatnie jednak zdanie oburzyło go i rzekł:— Jest to pojęcie niechrześcijańskie.Znać po tobie, że siedzisz w klasycznej tragedii.— Medycyna również jest tak nielitościwą — odezwał się Adolf mierząc przenikliwym spojrzeniem Maurycego — każe amputować natychmiast części zarażone gangreną, aby ocalić całość.Całością był tu honor rodziny.Adolf nie całkiem może podzielał surowe zdanie Jerzego; poparł go jednak, by zapewnić moralne zwycięstwo mężowi i podnieść potworność wiarołomstwa.Maurycy i Irena spojrzeli prawie równocześnie na niego i odpowiedzieli na jego zdanie — milczeniem.Milczenie było ciężkie, przygniatająca jak powietrze przed burzą.Wejście Zofii ożywiło trochę ciężką, duszną atmosferę salonu i przerwało nieznośne milczenie.Pierwszy baron rozpogodził twarz wesołym uśmiechem, skoro zobaczył swoją pieszczotkę.— Gdzież to nasza Diana tak długo bawiła? — spytał całując ją w czoło.— Czółko spotniałe, twarzyczka jak ogień, pewnie znowu pędziłaś na Stelli, jak zwykle, w galopie.No, widzisz, a obiecałaś mi, że będziesz się szanować.— Pilno mi było wrócić do was — rzekła Zofia z przymileniem.W głosie jej i w ruchach widać było jakiś gorączkowy niepokój, roztargnienie.Wszedłszy zdawała się nie widzieć Adolfa.A jednak dobrze wiedziała o jego bytności i dlatego właśnie tak śpieszyła do pałacu.Bała się zdradzić, nie śmiała spojrzeć na niego, by z oczu jej i rumieńca nie wyczytał myśli.Dopiero po chwili, gdy się już ze wszystkimi przywitała, oczy jej, niby przypadkiem, zabłąkały się w stronę, gdzie siedział Adolf, i skinęła głową, siląc się na obojętny wyraz twarzy.Adolf nie miał prawa żądać od niej serdeczniej szego powitania, tak mało się znali; a jednak ta obojętność zasępiła mu duszę.Myśląc nieraz o pałacu, Adolf trochę inaczej przedstawił sobie Zofię, nie taką, jaką była w tej chwili.Rzeczywistość nie dopisała nawet najskromniejszym marzeniom i to go zasmuciło.Niezadługo po wejściu Zofii, nim jeszcze mogli zacząć rozmowę, wszedł lokaj i przyniósł listy, gazety i paczkę z książkami.Listy były do Maurycego i barona, i ci niezwłocznie zajęli się ich odczytaniem.Jerzy zabrał się do roapieczętowania paczki z książkami.Adolf więc, zostawiony sam, wziął nuty z fortepianu i przerzucał je machinalnie.Wtem usłyszał obok siebie szelest przewracanych kartek.Zwrócił się w tę stronę i zobaczył Zofię, która zbliżywszy się do fortepianu, również przeglądała nuty.Adolf z uszanowaniem cofnął się nieco, robiąc jej miejsce.Lecz ona więcej jeszcze zbliżyła się ku niemu i spytała:— Pan lubisz muzykę?Pytanie było, widać, ot, tak rzucone dla upozorowania rozmowy, bo nie czekając wcale na odpowiedź, Zofia, zasłonięta nutami, zmieniła nagle głos i cicho, półgłosem odezwała się do Adolfa:— Panie Schmidt, mam do pana wielką prośbę.Nie odjeżdżaj pan, póki nie będę mogła pomówić z panem na osobności.Prośba i jej ton poufny tak niespodzianie zaskoczyły Adolfa, że odurzony spojrzał na Zofię dużymi oczyma, nie mogąc sobie zdać sprawy z tej nagłej zmiany w jej obejściu.W chwili kiedy sądził się tak obcym dla niej, dowiedział się, że go zna, że go zna lepiej niż inni tutaj, że chce z nim mówić na osobności.Rodzaj błogiego, rozkosznego przestrachu owładnął go; doznał takiego wrażenia, jakby go kto oblał pachnącą, letnią wodą; w pierwszej chwili lekkie wstrząśnienie, a potem błogie uczucie ciepła i zapachu owiało go.Nim miał czas zdobyć się na odpowiedź, Zofia już odeszła i usiadła przy baronie.Zaczęła się rozmowa o książkach, które nadeszły.Jedną z nich wziął Jerzy ze stołu i zbliżył się z nią do Adolfa.— Najnowszy poemat.radzę ci przeczytać to.Wśród teraźniejszej posuchy literackiej, to oaza prawdziwa.— Nieśmiertelni? — rzekł Adolf biorąc książkę do ręki.— Dobrze ją nazwałeś oazą.Formą przypomina w istocie cudowne, urocze, pełne fantazji i barw oazy, ale tylko formą.— Jak to, więc znasz już ten poemat? — spytał Jerzy zdziwiony.— Czytałem go parę dni temu.Ale nie znam pseudonimu.Pseudonim nowy i zupełnie nieznany; tymczasem pióro zdradza pewną i mistrzowską rękę.Czy nie wiesz, kto autorem?— Nie wiem.Jerzy przez wzgląd na Maurycego powiedział nieprawdę i mistyfikował tym Adolfa.Był to bowiem ten sam poemat, o którym wygadał się kilka tygodni temu przed nim; tylko autor kapryśny zmienił tytuł podając go do druku i podpisał się nowym pseudonimem, by większym urokiem i tajemniczością osłonić siebie i dzieło.— Więc poznałeś mistrzowską rękę? — pytał dalej Jerzy, wyciągając Adolfa na słowa i patrząc z lekkim uśmiechem w stronę, gdzie siedział Maurycy i Irena, i dał tej ostatniej oczyma znak porozumienia, robiąc ją wspólniczką dalszego mistyfikowania Adolfa.Irena patrzała uważnie w twarz Adolfa, oczekując, co powie.Jeden tylko Maurycy zdawał się nie zwracać uwagi na rozmowę i zajęty był czytaniem listu.Adolf tak mówił:— W istocie znać w każdym wierszu pociąg wprawnej i mistrzowskiej ręki; forma prześliczna, rozmaita i wykwintna, powiedziałbym, wybrednie delikatna jak rysunek fantastycznych arabesków, ale myśl poematu chorobliwa i fałszywa.Irena, która pochwał Adolfa słuchała rozpromieniona, skrzywiła się na ostatnie słowa i z przestrachem spojrzała na Maurycego, jak przyjmie te słowa.Adolf nie uważał wcale tej niemej gry jej twarzy i mówił dalej najspokojniej:— Ów bohater poematu, ów „nieśmiertelny", to nie człowiek.To jakaś figura mglista, błąkająca się po różnych drogach życia po to tylko, aby je zbrzydzić sobie i drugim.Nie rozumiem celu w stwarzaniu takich postaci, niezadowolnionych z niczego, nie wiedzących, czego chcą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl