[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kilku ledwie poleciało za nim, obejrzał się — między nimi był hrabia Alfred.To już nie ten hrabia, którego widzieliśmy w salonie z ironią w oczach, nudami na ustach, w eleganckim ubraniu.W obliczu grożącej sceny rozpaliła się po bohatersku biała krew magnata — widok wroga tryumfującego już wlał w niego chęć zemsty, sławy i miłość ojczyzny.Władysław z radością chwycił go za rękę.— Chodźmy razem zwyciężyć.— Lub skonać.— Tę najbliższą szopę zdobyć nam trzeba.Biegli, kule gwiżdżały im koło uszów.Moskale coraz gęstszymi strzałami ich witali — nagle hrabia się zachwiał i upadł.— Ratuj! — i chwycił się za piersi.Władysław obrócił się ku niemu i w tej chwili kula strzaskała mu lewe ramię, a druga utkwiła w nodze.— Zginęliśmy obaj — rzekł upadając obok hrabiego.— Władysławie, przebacz mi, jam cię wyciągnął na tę wyprawę, bom ci zazdrościł twego szczęścia.Twoja żona przeklnie mnie.— To nic, przypomniałeś mi mój obowiązek.moja żona.— i pochylił się na ziemię cały krwią zlany.Alfred wyciągnął ku niemu rękę:— Przebacz mi — pojednajmy się.— Oby tak cały naród — rzekł Władysław, pełzając ku niemu z wyciągniętą ręką — obyśmy swoimi trupami mogli zapełnić tę przepaść, co dzieli magnatów od reszty narodu.W tej chwili kula trafiła w skroń hrabiego, upadł bez jęku.Władysław podniósł się na jednej ręce, spojrzał za siebie — tam popłoch i ucieczka — nad Wisłą krzyk, słychać szelest uciekających i szum wody.Moskale nabrali ducha i wychyliwszy się zza chat i drzew zrobili wycieczkę.Już byli blisko niego, z bagnetami złożonymi do ataku, oczami dzikimi, twarzami czerwonymi, opitymi.Władysław dobył rewolweru, włożył jego otwór w usta i strzelił.Ot i dobiłem się do końca powieści przez cierpienia i uśmiechy nadziei, przez upadki i tryumfy moralne, przez zapał i obojętność, przez miłość i zemstę — a końcem powieści śmierć bohatera.I nie mogło być inaczej.Dziś śmierć za kraj — to Wymowne słowo, które rzucamy w niebo, wołając o sprawiedliwość, rzucamy w uszy samolubnej Europy jak straszny wyrzut, dajemy dzieciom naszym na pamiątkę — po krwawych schodach poległych bohaterów idziemy do zwycięstwa.Władysław, człowiek przebudzony, pełen poświęcenia, zginąć musiał, bo wątpił — zginął w przedświcie zwycięstwa — bo w chwili pojednania.Alkhadar został — bo w nim żyje idea, co czeka na zwycięstwo — i on bohaterem przyszłości.O czym druga część powieści.KONIECPisałem w Paryżu r.1863.ELPIDON.Przygotowano na podstawie bookini.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]