do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jej entuzjazm i oficjalne podziękowanie nieco Simouye zdziwiły.–Jednak najpierw musimy zrobić wszystko, żeby dać baronowi to, czego chce.Tylko wtedy zostawi nas w spokoju.–To znaczy, okasan?–Kathlene-san oczarowała barona swym tańcem na werandzie.Poprzysiągł sobie wtedy, że zdobędzie ją bez względu na to, co stanie mu na przeszkodzie, że będzie jej protektorem bez względu na koszty.Mariko potrząsnęła głową.–Kathlene-san nie pozwoli, by baron rozłożył jej nogi i ją wziął.–Musisz ją przekonać, że jeśli chce zostać gejszą, musi ofiarować poduszkę baronowi Tonda-samie.–Simouye zamilkła na chwilę.– Jako gejsza będzie zabawiała mężczyzn, ale jako kochanka musi zaspokajać ich potrzeby seksualne.Nie może przejmować się wydzielinami, które pojawiają się przed nadchodzącym orgazmem, ani tym, że zmoczy prześcieradło, gdy przyjdzie ekstaza.Musi powiedzieć swemu kochankowi, że daje jej wielką rozkosz, kiedy on liże ją i ssie.Musi mu służyć niezależnie od tego, jaką pozycję wybierze.Znowu zawahała się, a potem dodała:–Być może będzie nawet musiała leżeć z twarzą w pościeli, gdy on wejdzie w jej księżycową grotę, unosząc nieco jej pośladki, by pieścić jej szkarłatne wargi i cieszyć się jej wilgocią…Mariko spuściła oczy, próbując ukryć uśmiech.Była pewna, że przez okasan przemawia doświadczenie, chociaż w Herbaciarni Drzewa Wspomnień szeptano, że kochała tylko jednego mężczyznę, cudzoziemca o nazwisku Mallory-san.A potem skinęła głową.–Doceniam to wszystko, co dla mnie zrobiłaś, okasan, i postaram się spełnić twe życzenia.–Rozumiesz zatem, że wszystko, co ci wyznałam, musi pozostać tajemnicą.Zależy od tego życie tej, która ma zostać twoją siostrą.–Obiecuję, że moje usta będą milczeć, okasan.–Mariko złożyła ręce i pochyliła głowę.Do pokoju weszła, jak zwykle cicha i prawie niewidzialna, Ai i postawiła herbatę na niskim stoliku z czarnej laki.Kiedy piły świeży zielony płyn, Simouye objaśniła Mariko pokrótce, na czym polega jej plan.– Poleciłam Hisa-donowi, żeby obwiózł cię po mieście.Nie sądzę, by Kathlene-san odeszła daleko.Rozglądaj się wszędzie, póki jej nie znajdziesz.–Wszędzie?–Tak.Szukaj jej w łaźniach, sklepach, na ulicy Shijo, wszędzie.Musisz ją namówić, żeby natychmiast wróciła do herbaciarni.–A jeśli nie zechce dać baronowi poduszki?–Wtedy powiedz jej, że baron zniszczy Herbaciarnię Drzewa Wspomnień – rzekła Simouye, po czym wyjaśniła Mariko szczegółowo, co konkretnie musi wyznać przyjaciółce.–Rozumiem – szepnęła Mariko, bardziej do siebie niż do okasan.Wyczuła strach w jej głosie i sama zaczęła drżeć.Ale przestraszyła się jeszcze bardziej, gdy pomyślała o tym, że książę niczym zły duch ściga Kathlene z zamku Himeji.Poczuła też złość.Złość z powodu dawnego zwyczaju szukania odwetu, co oznacza wieczną nienawiść i cierpienie.To uczucie dało jej odwagę.Kochała Kathlene tak bardzo, jakby była jej siostrą.Czuła się za nią odpowiedzialna.Zdecydowała, że zrobi wszystko, co w jej mocy, by uratować przyjaciółkę.Mariko opuściła herbaciarnię ponad godzinę temu.Objechała najpierw łaźnie i sklepy, ale tam Kathlene nie znalazła.Pozostało jej jeszcze tylko jedno miejsce, które mogła sprawdzić.Mariko poprosiła Hisę, by biegł szybciej najpierw na zakręcie, a potem wąską drogą wiodącą do świątyni Kiomidzu.Nogi w sandałach ze słomy poruszały się w równym rytmie, który wyznaczał kierunek jej myśli.Byle do świątyni.Musi jak najszybciej znaleźć się w świątyni… Do tego dnia świat uważała za spokojny i cichy.Były w nim tylko kwiaty i wierzby.Teraz za każdym załomem mogło czaić się niebezpieczeństwo.Zwracała uwagę na wszystko – z bocznej uliczki dobiegło ją miauknięcie kota, kamienie przesuwały się z trzaskiem pod przejeżdżającym wózkiem.Musi się uspokoić.Jeśli wszędzie będzie wietrzyć zagrożenie, z całą pewnością przyjaciółce nie pomoże.Kiedy riksza wjechała na ostatni odcinek ścieżki do świątyni, Mariko siedziała na swoim miejscu jak na szpilkach.Nic dziwnego, że aż podskoczyła, kiedy Hisa nagle się zatrzymał, i chwyciła się latarni, by nie spaść ze swego miejsca.–Co robisz, Hisa-don?! – krzyknęła.Odwrócił się z uśmiechem i poruszył parę razy biodrami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl