do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Widaæto szczególnie w przypad­ku dzieci.Jeœli rodzic jest jak¹œ ¿a³osn¹ wsz¹,zawsze wœciek³y na dziecko, powtarzaj¹c mu, ¿e jest g³upie i bezwartoœciowe,szyb­ko dostanie g³upiego i bezwartoœciowego bachora.To wersjajed­nokierunkowa.Ja mówiê o tworzeniu samego siebie.Zawsze nad tym pracuje, ale czasem czyniê to ca³kiem pod­œwiadomie, zw³aszczakiedy chcê, aby œwiat myœla³, ¿e jestem z³y.Nie œcielê ³Ã³¿ka.Zmieniamskarpetki raz na tydzieñ.Sprz¹tam dom raz na rok, czy trzeba, czy nie.A kiedychcê wygl¹daæ na prawdziwego drania, przestajê myæ zêby.Warcz¹cy Pies mieszka³ w tych samych dwóch pokojach od co najmniej jedenastutysiêcy lat i z pewnoœci¹ nigdy tu nie sprz¹­ta³.Mieszkanie mo¿na by przerobiæna muzeum, gdzie mamy mog­³yby pokazywaæ swoim dzieciom, co siê stanie, jeœlinie bêd¹ po sobie sprz¹taæ.Smród sugerowa³, ¿e by³o to bodaj jedyne miejsce w TunFaire nie opanowanejeszcze tylko przez robactwo.Smród pochodzi³ od Samego Warcz¹cego Psa Amato,zakonserwowany, wzmocniony przez czas i zagêszczony przez panuj¹c¹ wilgoæ.Warcz¹cy Pies nie opanowa³ widocznie zasad higieny.Dziêki wszystkim bogom po kolei, ¿e przez jakiœ czas go tu nie by³o.Nigdy w ¿yciu nie widzia³em tylu papierzysk, nawet w biurach funkcjonariuszykrólewskich.Kiedy Warcz¹cy Pies zagospodarowa³ ju¿ obie strony ulotki,wyrzuca³ j¹ przez ramiê.Kiedy przynosi³ jedzenie, opakowanie, papier i kaczanykukurydzy do³¹cza³y do wyrzuconych ulotek.Pot³uczone zw³oki glinianychg¹siorków po winie le¿a³y dos³ownie wszêdzie.Nienaruszone niedobitki pewniewróci³y do sk³adów.Ca³a historia Warcz¹cego Psa Amato le¿a³a tu warstwami, gotowa, aby odkopa³ j¹poszukiwacz historycznych przygód o sparali¿owanym wêchu.Obj¹³em wszystko jednym spojrzeniem, kiedy Amato zaprosi³ mnie do œrodka.Zmarnowa³em drugie spojrzenie na umeblowanie - sk³adaj¹ce siê ze sztalug, naktórych malowa³ plakat i og³oszenia, oraz rozchwianego sto³u, na którymwypisywa³ ulotki.W œrednio czystym k¹cie le¿a³ wystrzêpiony koc.Po dwóch krokach stwierdzi³em, ¿e wyci¹gn¹³em bardzo mylny wniosek.Warcz¹cyPies jednak czasem sprz¹ta³.Mia³ jeszcze drugi pokój, pozbawiony drzwi, doktórego przepycha³ œmieci kiedy w pierwszym warstwa stawa³a siê zbyt g³êboka.Nie przeprosi³.Wydawa³ siê nieœwiadom, ¿e jego gospodarstwo ró¿ni³o siê odinnych i od normy.Zapyta³ tylko:- Czego siê dowiedzia³eœ od tego Hullara?- Nie poszed³em do niego.W³aœciwie przyszed³ mi do g³owy pewien pomys³.- Nic sobie nie naci¹gn¹³eœ przy okazji?Muszê to mieæ wypisane na czole jarz¹cymi siê literami, których nie widaæ wlustrze.- Spodoba ci siê.Jest dobry dla nas obu.S³uchaj tylko.- Wy³uszczy³em mu, jakobaj mo¿emy zarobiæ po kilka marek.W oku zab³ys³y mu cwaniackie iskierki.- Synu, chyba ciê jednak polubiê.Nie jesteœ taki g³upi, na ja­kiego wygl¹dasz.- To przebranie - burkn¹³em.- No i jak, idziesz na to?- Dlaczego nie? Dodatkowa marka zawsze siê przyda.Ale nie s¹dzisz, ¿epowinniœmy podzieliæ siê pó³ na pó³? Sk¹d mam wzi¹æ czas, przy moim nawalezajêæ, ¿eby wykonaæ ca³¹ tê robotê?- Uwa¿am, ¿e nale¿y tak podzieliæ zap³atê: dwie czêœci dla mnie, jedna dlaciebie.To ja mam kontrakt i to ja bêdê musia³ przepisywaæ wszystko, co midasz.I jeszcze bêdê musia³ jechaæ do Polêdwicy, ¿eby to dostarczyæ.Warcz¹cy Pies wzruszy³ ramionami.Nie sprzecza³ siê.- Znaleziona forsa - wymamrota³.- A mówi¹c o forsie, jak ¿yjesz? ¯e nie wspomnê o tym, ile kosztuje papier.-Nawet makulatura nie jest tania.Papiernictwo to bardzo pracoch³onny przemys³.- Mo¿e jest ktoœ, kto ma doœæ rozumu, aby ujrzeæ prawdê i prag­nie j¹rozpowszechniæ? - Zmarszczy³ brwi.Nie mia³ zamiaru po­wiedzieæ mi ani s³owa.Pewnie jakiœ pomocny wyznawca.TunFaire pyszni siê spor¹ grup¹ œwirów, a codzieñ dojrzewa nowa porcja.A mo¿e krad³ pa­pier? A mo¿e mia³ fortunê ukryt¹ ubankierów-gnomów? Nigdy nic nie wiadomo.W tym mieœcie prawie nikt nie jesttym, czym siê wydaje.Skwitowa³em wzruszeniem ramion jego nieuprzejmoœæ.- Bêdê siê z tob¹ kontaktowa³ co kilka dni.- No.Hej, mo¿e mi pomo¿esz?Tylko z du¿ej odleg³oœci.Jego oddech nabra³ nowego aroma­tu przetrawionegowina, który w po³¹czeniu z poprzednim odo­rem tworzy³ gaz bojowy.Mo¿na by gobutelkowaæ i wysy³aæ do Kantardu.Wyp³oszy³by nawet brygady Venagetich.-Jak?- Jakiœ religijny maniak zaj¹³ moje miejsce, kiedy mnie nie by³o.- Si¹dŸ obok, nie odchodŸ daleko, weŸ go na przetrzymanie.- Czu³em, ¿e wiarafaceta nie przetrwa konfrontacji ze smrodem Warcz¹cego Psa.- Jeœli i to niepomo¿e, zg³oœ siê do mnie.- Dobrze [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl