[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ręce mi się trzęsły przy wpisywaniu hasła do skrzynki internetowej.Ledwie zapanowałam nad chęcią zamknięcia oczu po naciśnięciu entera.Tym razem się udało.Wszystko było dokładnie tak, jak być powinno.Była nawet informacja od administratorów policyjnego intranetu, że w najbliższych dniach mogę mieć kłopoty z kontem.Dlaczego moje serce nie zaczęło bić odrobinę wolniej? Dlaczego nie śmiałam się z własnej głupoty i niepotrzebnej paniki? Bo straciłam dostęp do policyjnej dokumentacji właśnie teraz.W chwili, gdy dowiedziałam się, że ktoś taki jak „policjant DiGabriel Carlson” nie istnieje w Google’u, a morderca jest Aquartą.Pamiętacie, jak spytałam, czy zdarza wam się, że osoba, o której mówicie, właśnie w tym momencie wchodzi do pokoju? Czasem nie trzeba mówić.Wystarczy o kimś pomyśleć.Usłyszałam szelest otwieranych drzwi.Rzuciłam się do komunikatora, ale ona była szybsza.Ukłucie naboju usypiającego i turkus bezkształtnej sukienki.Potem ciemność.* * *– Jak to jest być piękną kobietą? – spytał głos, którego nie nazwałabym jednoznacznie damskim.Budzicie się czasem w snach? To było właśnie takie uczucie, jakbym śniła przebudzenie lub zaczynała grę w symulatorze.Obraz powoli nabierał ostrości.Nade mną stała gruba i nieładna kobieta w turkusowej sukience.Z dużym nożem w ręku i pistoletem wystającym z kieszeni wyglądała jak wytwór chorej wyobraźni grafika.Spróbowałam się poruszyć i zmienić planszę.Scenariusz tej gry nie zależał jednak ode mnie.Leżałam przykuta do łóżka cienkimi kajdankami.Chciałam krzyczeć, ale nie mogłam.Nie wiedziałam dlaczego.Dopiero po chwili połączyłam lekkie mrowienie twarzy z silnym znieczuleniem, które wstrzyknięto poprzednim ofiarom.Podobnie jak one nie będę mogła wezwać pomocy.Marna pociecha, że bólu licznych nacięć również nie poczuję.Z całej siły szarpnęłam rękami, jakbym nie wiedziała, że to nic nie da.Zyskam w ten sposób dwie sine pręgi, które ekipa dochodzeniowa odnotuje w dokumentach.Gdy już będzie po wszystkim.Obraz stracił ostrość.Nawet nie poczuję, kiedy łzy spłyną po policzkach.Nie mogłam płakać.Nie ja.Przecież byłam z tych, które walczą do końca.Spojrzałam na morderczynię.Napawała się moim strachem.– A wiesz, jak to jest, gdy nie możesz na siebie patrzeć? – spytała.Oczy ukryte za drogimi soczewkami chciwie łowiły moje reakcje.Miałam spojrzeć na nią z przerażeniem? Zanieść się bezgłośnym szlochem? O nie.Suka nie związała mi nóg.Niech tylko podejdzie dostatecznie blisko.Wciąż miałam szansę, choć tak niewielką, że wolałam o tym nie myśleć.Ruszyła w moim kierunku.Jej kroki wydawały się tak strasznie wolne w czasie odmierzanym przez szaleńczy rytm serca.Zatrzymała się nagle.Szelest drzwi.Czy ja powiedziałam, że oni nie są szybcy? DiGabriel wszedł do sypialni i nim zdążyła zareagować, trzymał ją na muszce policyjnego paralizatora.– Agent specjalny do spraw przestępstw Aquartów, DiGabriel Carlson.Jesteś aresztowana pod zarzutem popełnienia czterech morderstw ze szczególnym okrucieństwem i usiłowania piątego.Masz prawo do adwokata, opieki psychologicznej i wizyt kapłana swojego wyznania.Wszystko, co powiesz i powiedziałaś do tej pory, zostanie użyte przeciwko tobie.Kobieta cofnęła się powoli od łóżka, ale nie odłożyła noża.– Poznaję cię – powiedziała spokojnie.– Skąd wiedziałeś, że musisz tylko ubrać się jak idiota i przygruchać sobie panienkę, żeby mnie zwabić?– To policjantka.Kilka dni temu zmieniłem jej dane w systemie tak, by pasowała do profilu twoich ofiar.Zmodyfikowaliśmy też dane innych kobiet, które mogłabyś potencjalnie wybrać.Szukałaś ładnych dziewczyn, których daty urodzenia odpowiadały premierom kolejnych edycji Windowsa.Banalne, więc pewnie sama chciałaś, byśmy cię namierzyli.Musiałem tylko dopilnować, żeby ofiara numer pięć nie pojawiła się w żadnym miejscu sugerującym jej prawdziwy zawód.Cieszę się, że uderzyłaś tak szybko, bo nie wiem, czy dałbym radę zwodzić ją przez tydzień.To skurwiel! Zaraz włączy mój komputer i zacznie jej pokazywać dokumentację ze śledztwa.Nie mogłam krzyczeć.Szarpnęłam rękami, żeby przypomnieć o swojej obecności.Nawet na mnie nie spojrzeli.– Wiesz, jak to będzie wyglądało w internecie? – spytała morderczyni jak w trakcie pogawędki na spacerze.– Zdjęcia ich ładnych buzi i zgrabnych ciał, a do tego ja, monstrum z gry dla dzieci.Założę się, że nie będzie życiorysów.– Wiesz przecież, że nie będzie też twojego zdjęcia – powiedział DiGabriel ze współczuciem.Ze współczuciem dla zabójcy, a nie dla ofiar! Czułam się, jakbym oglądała japoński serial bez Google Translate’a.– Widzisz – powiedziała ze smutkiem.– Nawet na to nie zasługuję.Po tych słowach wbiła sobie ostrze w serce.Mógł ją powstrzymać milion razy.Strzelić w ostatniej chwili, skoro już nie kazał jej od razu odłożyć noża.Czekał.Dopiero gdy było po wszystkim, schował paralizator do kieszeni i podszedł do nieruchomego ciała.Ciekawe, kiedy przypomni sobie o mnie? Żałowałam, że nie jestem aż tak głupia, jak się niektórym wydaje.Wtedy miałabym choć przez chwilę nadzieję.– Domyślam się, że ty też chcesz mi zadać kilka pytań – powiedział.– Spróbuję na nie odpowiedzieć.Tak, użyłem cię jako przynęty.Nie, nie mogłaś o tym wiedzieć, bo nie panujesz nad językiem ciała do tego stopnia, by oszukać Aquartę.Nie, seks z tobą nie był częścią mojej pracy.Takie rzeczy traktuję bardzo osobiście.Odruchowo sięgnął po swój futerał i zażył kilka dawek xanaxu, potem założył jednorazowe rękawiczki.Wyciągnął z turkusowej kieszeni pistolet na naboje usypiające.Uśmiechnął się do mnie smutno, jakby rzeczywiście żałował.– Wybacz, jeśli coś pominąłem.Tak, prawdopodobnie mogłaś to przewidzieć.* * *– Nasza morderczyni to RiMarghareth Edman.Pracowała przy administrowaniu serwerami, na których archiwizowane są dane z monitoringu.Skończyła informatykę w wieku dwunastu lat.Dwa lata temu jej nowatorski model sieci.– Zawsze była taka tłusta? – spytał agent Bergs.Doktor Senton nie odpowiedział.Odłożył białą teczkę na biurko i sięgnął po następną.Papier stał się w dzisiejszych czasach jedynym sposobem na hakerów.Oczywiście mieli najlepsze zabezpieczenia na świecie.Nikt tylko nie potrafił przewidzieć, czy za rok nie urodzi się dziecko, które złamie je jak grę logiczną.– Teraz nasz oficjalny morderca – powiedział Senton.– Dan Kirbeg
[ Pobierz całość w formacie PDF ]