do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ricardo to błyskotliwy umysł, Morris Burlap jest bystry jak diabli, ale co z tego? Pomysły, tak.Fakty, nie.A oto fakt.Z końcem miesiąca bank przysłał mi zawiadomienie o stanie konta.Czek, który dałem Eksarowi został zrealizowany w wielkim sklepie na ulicy Cortland.Znałem ten sklep.Robiłem z nimi interesy.Pojechałem tam I przepytałem ich.Sprzedają głównie przeceniony sprzęt elektroniczny i to właśnie, jak mi powiedziano, kupił Eksar.Złożył oszałamiająco wielkie zamówienie na tranzystory i transformatory, rezystory i obwody drukowane, lampy, przewody, narzędzia i tym podobne.Groch z kapusta, jak mi powiedzieli, kupa części, które do siebie nie pasują.Ekspedient odniósł wrażenie, że klient musiał wykonać jakąś pilna pracę i kupował rzeczy najbardziej zbliżone do tego, czego naprawdę potrzebował.Zapłacił kupę forsy za transport; kazał wszystko wysłać do jakiejś zabitej deskami mieściny w północnej Kanadzie.To jest fakt.Muszę go przyjąć.A oto następny fakt.Jak już wspomniałem, robiłem z tym sklepem interesy.Mają najniższe ceny w okolicy, i jak myślicie, dlaczego mogą tak tanio sprzedawać? Jest tylko jedna odpowiedź: dlatego, że tanio kupują.Kupują po najniższych cenach i guzik ich obchodzi jakość: chcą wiedzieć tylko, ile zarobią.Ja sam opchnąłem im kupę elektronicznego złomu, którego nikt inny nie chciał, wybrakowane elementy, niepewne, prawie niebezpieczne.Rozumiecie? To jest coś, co mi poprawia humor.Widzę tego Eksara w Kosmosie.Naprawił swój statek i leci zrobić następny interes.Silniki mruczą, statek leci, a on siedzi sobie z wielkim uśmiechem na brudnej gębie: wspomina, jak mnie wykołował i jak mu łatwo poszło.Pęka ze śmiechu.Nagle zgrzyt i woń spalenizny.W obwodzie przedniego silnika iskra przebiła słabą izolację i obwód kopci się jak diabli.Przestraszył się.Włącza pomocnicze.Pomocnicze silniki nie działają.- wiecie dlaczego? Wysiadają w nich lampy, które od początku były do niczego.Bach! To krótkie spięcie w tylnym silniku.Trach! To stopił się wadliwy transformator w środkowym sektorze.I siedzi otoczony milionami mil pustki kosmicznej, bez części zamiennych, bez narzędzi, które rozsypują mu się w rękach - i nigdzie żywej duszy, którą mógłby okpić.Ja zaś siedzę u siebie w biurze myśląc o tym i pękam ze śmiechu.Bo bardzo prawdopodobne, że to, co nawala w jego statku, pochodzi z któregoś transportu elektronicznego złomu, który ja, Bernie Faust, osobiście sprzedałem do tego sklepu.Tego tylko pragnę.Zęby tak właśnie się zdarzyło.Faust.Wtedy on dostałby Fausta ode mnie.Prosto w nos.Faust.Rozwalić mu ten łeb.Faust.Ja bym mu pokazał Fausta!Cały szkopuł w tym, że nigdy się nie dowiem, jak tam było naprawdę.Za to wiem na pewno, że jestem jedynym w dziejach ludzkości facetem, który sprzedał, cholera, całą planetę.A potem odkupił ją z powrotem!Roger Żelazny Diabelski samochódMurdock gnał przez Wielką Równinę Zachodniej Drogi.Ogniste słońce stało wysoko nad horyzontem, jak kula jojo, kiedy pokonywał niezliczone pagórki i wzniesienia Równiny z szybkością ponad stu sześćdziesięciu mil na godzinę.Nigdy nie zwalniał, a ukryte oczy Jenny dostrzegały wszystkie głazy i wyrwy, nim się do nich zbliżyli, i starannie korygowały kurs samochodu.Czasami nawet nie wyczuwał pod rękami delikatnych ruchów układu kierowniczego.Oślepiające światło rozpalonej Równiny paliło go w oczy mimo przyciemnionej szyby i grubych gogli; momentami wydawało mu się, że pod nieznanym, błyszczącym księżycem kieruje wśród nocy bardzo szybką łodzią, mknąc przez jezioro srebrzystego ognia.W ślad za nim wznosiły się wysokie fale kurzu, zawisały w powietrzu, by po jakimś czasie znowu opaść.- Niepotrzebnie się wykańczasz - powiedziało radio.- Tym siedzeniem, kurczowym trzymaniem kierownicy i wpatrywaniem się w drogę.Dlaczego trochę nie odpoczniesz? Pozwól mi przyciemnić szybę.Prześpij się i zostaw mi kierowanie.- Nie - odpowiedział.- Sam chcę prowadzić.- W porządku - powiedziała Jenny.- Chciałam tylko spytać.- Dzięki.Minutę później radio zaczęło grać - delikatny, zawodzący rodzaj muzyki.- Wyłącz to!- Przepraszam, szefie.Myślałam, że to cię odpręży [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl