do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podczas cotygodniowych spotkań zaczęli, jak to sugerowała Malada Blane, robić zakłady.Kress wygrał sporo, stawiając na białe, które stały się najsilniejszą i najbardziej liczną kolonią w pojemniku.Posiadały także największy zamek.Pewnego razu Kress odsunął pokrywę i wrzucił jedzenie nie, jak zwykle, na znajdujące się pośrodku piaszczystej powierzchni pole bitewne, ale w pobliże ich zamku.W ten sposób pozostałe piaseczniki, chcąc mieć w ogóle cokolwiek do jedzenia, musiały ten zamek zaatakować.Próbowały.Białe broniły się wspaniale.Kress wygrał od Jada Rakkisa sto kredytek.Rakkis tracił na tych zakładach spore sumy niemal co tydzień.Rościł sobie pretensje do rozległej wiedzy o piasecznikach, utrzymując, iż od czasu pierwszego przyjęcia dużo na ich temat przeczytał.Kress podejrzewał, że były to tylko puste przechwałki, bo kiedy przychodziło do zakładów, Jadowi zwykle nie dopisywało szczęście.Kress również usiłował dowiedzieć się czegoś o piasecznikach.W chwili nagłej ciekawości połączył się z miejscową biblioteką i starał się ustalić, z jakiego świata te stworzenia pochodzą.Ale w ogóle nie znalazł takiego hasła w katalogu.Planował zadzwonić do Wo i spytać ją o to, ale pojawiły się inne sprawy i kwestia pochodzenia piaseczników umknęła mu z pamięci.W końcu Rakkis, po miesiącu, w czasie którego jego straty sięgnęły tysiąca kredytek, zjawił się na spotkaniu, niosąc pod pachą małe plastikowe pudełko.W środku znajdowało się przypominające pająka stworzenie, pokryte delikatnym, złotym włosem.- Pająk piaskowy - oznajmił.- Z Cathaday.Dziś po południu dostałem go w t’Etherane.Zwykle usuwają im worki jadowe, ale ten jest nietknięty.Przyjmujesz zakład, Simon? Chcę odzyskać moje pieniądze.Stawiam tysiąc kredytek, że pająk piaskowy poradzi sobie z piasecznikami.Kress przyjrzał się zamkniętemu w plastykowym więzieniu zwierzęciu.Piaseczniki urosły i były, jak to słusznie Wo zauważyła, dwukrotnie większe niż jej własne - niemniej przy tym stworzeniu wyglądały jak karły.Poza tym ono posiadało jad, a piaseczniki nie.Było ich jednak strasznie dużo.Ponadto ich wojny wewnętrzne ostatnio zaczęły już być nieco nużące.Odmiana, jaką niosło ze sobą to wyzwanie zaintrygowała Kressa.- W porządku - powiedział.- Jesteś głupcem, Jad.Oddziały piaseczników będą napływały tak długo, aż ten twój ohydny stwór nie będzie martwy.- To ty jesteś głupcem, Simon - odparł Rakkis z uśmiechem.- Ten pająk piaskowy żywi się głównie stworzeniami, które żyją zagrzebane w jakiś norach czy szczelinach i, tylko patrz uważnie, pójdzie prosto do tych zamków i pożre mamki.Pośród ogólnego śmiechu Kress stracił nagle humor.Tego nie wziął pod uwagę.- Zaczynajmy już wreszcie - powiedział z irytacją.Uzupełnił sobie szklankę do pełna.Pająk był zbyt duży, by mógł się zmieścić w komorze podajnika karmy.Dwóch z gości pomogło Rakkisowi odsunąć pokrywę i Malada Blane wręczyła mu jego pudełko.Wytrząsnął pająka do pojemnika.Potworek wylądował na miniaturowej wydmie tuż przed zamkiem czerwonych.Stracił orientację i stał przez chwilę nieruchomo, tylko jego żuchwy pracowały bez przerwy, a odnóża podrygiwały wyzywająco.- No, dalej - ponaglił go Rakkis.Wszyscy zebrali się ciasnym kręgiem wokół pojemnika.Kress odszukał i nałożył swoje gogle.Jeżeli miał stracić tysiąc kredytek, chciał przynajmniej dobrze widzieć, co się dzieje.Piaseczniki zauważyły intruza.W całym zamku w jednej chwili zamarł wszelki ruch.Małe, czerwone stworzenia stały zmrożone, patrząc.Pająk ruszył w stronę obiecującej, zacienionej bramy.Z górującej nad wszystkim wieży obojętnie patrzyło na niego oblicze Simona Kressa.Natychmiast wybuchła burza aktywności.Najbliższe piaseczniki uformowały się w dwa kliny i poprzez piasek runęły ku pająkowi.Coraz więcej wojowników wysypywało się z wnętrza zamku i tworzyło potrójny szereg, strzegący zejścia ku podziemnej komnacie, w której żyła mamka.Z pustyni w pośpiechu nadciągali wezwani do walki zwiadowcy.Bitwa została przyjęta.Szarżujące piaseczniki dosięgnęły pająka.Szczypce uchwyciły odnóża, wbiły się w tułów, zacisnęły.Czerwoni wojownicy wbiegali po złotych nogach na plecy napastnika.Kąsali i darli.Jeden z nich dotarł do oka i rozciął je cieniutkimi, żółtymi czułkami.Kress uśmiechnął się i wskazał to Rakkisowi.Ale piaseczniki były małe i nie miały jadu.I pająk się nie zatrzymywał.Jego nogi strzepywały atakujących, rozrzucając ich na wszystkie strony.Ociekające trucizną szczęki odnajdowały innych, wypuszczając połamane, sztywniejące zwłoki.Już przeszło tuzin piaseczników leżało martwych.Pająk posuwał się wciąż dalej i dalej.Przeszedł prosto przez potrójną linię strażników przed zamkiem.Szeregi zamknęły się wokół niego, pokryły go, rzucając się do desperackiej walki.Kress zauważył, że któryś z oddziałów odciął jedną z nóg intruza.Część obrońców wchodziła na wieże zamku i skakała, lądując na drgającym, falującym kłębowisku poniżej.Pająk, zupełnie niewidoczny pod masą rojącej się czerwieni, wpełzł jednak w ciemność bramy i zniknął.Jad Rakkis odetchnął głęboko.Wyraźnie zbladł.- Cudownie - oznajmił czyjś głos.Malada Blane jakoś dziwnie, z głębi gardła zachichotała.- Patrz! - powiedziała Idi Noreddian, pociągając Kressa za rękaw.Byli tak pochłonięci tym, co się działo w rogu czerwonych, że nie zwracali najmniejszej uwagi na pozostałą część pojemnika.Teraz mury zamku ogarnął jednak spokój, piaski były puste - usłane tylko trupami piaseczników - i dopiero teraz to dostrzegli.W pobliże zamku czerwonych zostały podciągnięte trzy armie.Stały zupełnie nieruchomo, w idealnym porządku, szereg za szeregiem.Pomarańczowa, biała, czarna.Czekały, by zobaczyć, kto wyjdzie z ciemności.Simon Kress się uśmiechnął.- Kordon sanitarny - oświadczył.- Spójrz, z łaski swojej, na pozostałe zamki, Jad.Rakkis spojrzał i zaklął.Oddziały piaseczników piaskiem i kamieniami zalepiały bramy.Jeżeli pająkowi uda się jakoś wyjść cało z bitwy z wyczekującymi armiami, nie będzie miał łatwego dostępu do wnętrza tych zamków.- Powinienem był przynieść cztery pająki - stwierdził Rakkis.- Mimo wszystko i tak wygrałem.Mój pająk jest teraz tam, na dole, i zżera twoją pieprzoną mamkę.Kress nie odpowiedział.Czekał.W ciemności coś się poruszyło.Nagle czerwone piaseczniki zaczęły wylewać się z bramy szerokim strumieniem.Szybko wdrapywały się na mury zamku i rozpoczynały naprawę dokonanych przez pająka zniszczeń.Zgromadzone armie rozsypały się i wycofały do swoich rogów.- Jad - powiedział Kress - myślę, że jesteś trochę zaskoczony tym, kto zżera kogo.Tydzień później Rakkis przyniósł cztery cienkie, srebrne węże.Piaseczniki rozprawiły się z nimi bez większych trudności [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl