do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Usłyszeli dźwięk zbliżającego się do kasyna auta.– To Willie – powiedział Naidu.Podczas kiedy samochód podjeżdżał i hamował, a następnie na dworze zabrzmiały kroki i trzasnęły frontowe drzwi, w pokoju panowało milczenie.Hunter zmarszczył brwi nad szklanką z wodą sodową i prędko ją opróżnił.Po chwili wszedł Ayscue.Wyglądał na zmęczonego.– On umiera – powiedział, podszedł do komody i nalał sobie whisky.– Szczerze mówiąc, może nawet już umarł.Powiedzieli, że zostały mu tylko godziny.Od rana jest nieprzytomny.– Czy zdecydowali już, co mu jest? – spytał Hunter.– Nie, chyba wciąż jeszcze nie wiedzą.Coś w rodzaju zapalenia opon mózgowych.Żadne lekarstwa nie skutkują.Rozmawiałem z ich specjalistą.Powiedział, że zrobili wszystko, co było w ich mocy.– Czyli położyli go do łóżka – zakpił Churchill.On także dolał sobie alkoholu, spoglądając pytająco na Naidu, który lekko pokręcił głową.– Wyglądał, jakby spał – mówił dalej Ayscue.– Tyle że był bardzo zaczerwieniony.Nie mogłem dla niego nic zrobić.Pearce powiedział, że chce z nim zostać, więc wypisałem mu przepustkę na dwanaście godzin.Załatwię to rano z adiutantem.– Jak on się zachowywał? – zapytał Hunter.– Pearce? Bardzo spokojnie.Nie płakał i nie rozpaczał, choć kosztowało go to bardzo wiele wysiłku.Pomyślałem, że najlepiej będzie, jeśli zostawię go samego, żeby mógł się wypłakać.Spytałem, czy mogę mu jakoś pomóc, a on powiedział, bardzo taktownie, że raczej nie.A więc zabrałem się stamtąd.– On się ostatnio świetnie bawi, prawda? – przemówił energicznie Churchill.– W zeszłym tygodniu ten goniec.Dzisiaj Fawkes.Wygląda na to, że działa według planu.– W tym czasie na całym świecie umarło chyba około miliona ludzi – powiedział znużonym głosem Ayscue.– To nie jest żaden.– Och, przepraszam, całkiem o tym zapomniałem.Oczywiście, teraz rozumiem, że nic złego się nie stało.– James, może byś tak spróbował pogodzić się z pewnymi faktami?– Dlaczego? Dlaczego mam to zrobić? Nie widzę powodów, dla których mógłbym kiedykolwiek przestać martwić się tym, co w tej chwili dzieje się z Fawkesem.Nie widzę żadnych przekonujących powodów.Same poszlaki.Lenistwo i tchórzostwo.Niezdolność skoncentrowania się na rzeczach ważnych.Wulgarne i nieprzemyślane stwierdzenia, że wszystko musi przecież mieć sens i że wszystko się dobrze skończy.Bo jeśli tak nie jest, to jaki z tego wniosek?Naidu powiedział ostrożnie:– Jeśli wysłuchasz kilku słów od wyznawcy innej, i mogę chyba powiedzieć starszej, religii, to chciałbym.– Ja nie ufam żadnej religii – powiedział Churchill.– O, ale przed chwilą oświadczyłeś, że jakiś „on” twoim zdaniem świetnie się bawi, zadając śmierć pewnym osobom.Muszę wyznać, że odniosłem wrażenie, iż mówisz o swoim Bogu.– To była uwaga antyreligijna.– James, z całym szacunkiem, ale nie sądzę, żeby w tak poważnym momencie występowanie przeciwko własnej religii było rzeczą stosowną.Wydaje mi się, że myśl o bliskiej śmierci kaprala Fawkesa powinna napełniać cię smutkiem.– I napełnia.Jednak nie tylko smutkiem, ale i gniewem.Ten jeden przykład wystarczy jako dowód, że żyjemy w złym świecie.– Na świecie nie ma złych rzeczy.– Naidu wstał z łóżka.– Mądrość pomaga nam znieść nawet największe pozorne okropności.– Z całym moim szacunkiem, Moti, uważam, że mówisz o sentymentalizmie i bezwolnej wierze w tradycyjne pobożne życzenia, a nie o mądrości.– Może i masz rację.Dla większości z nas mądrość jest nieosiągalna.Jeśli to, co nazywasz sentymentalizmem i bezwolnym trzymaniem się tradycji, pomaga znieść pozorne okropności, to tym bardziej, sądzę, że powinniśmy się do tego uciekać.– Tak – powiedział gwałtownie Ayscue.– A w razie potrzeby nawet do kłamstw.– Zgadza się, Willie, ty się na tym znasz – z równą gwałtownością zaatakował go Churchill.– Właśnie to wmawiasz ludziom, prawda?– Idę spać – powiedział Ayscue po chwili milczenia.– A ty, Moti?– Ja też.Dobranoc, James.Dobranoc, Max.Dziękuję za whisky.– No, no, no – powiedział Hunter, gdy został sam z Churchillem.– Ostatnio alkohol wyzwala w tobie agresję.Wszyscy muszą przejść przez tę fazę.Powinieneś pić znacznie więcej, zwłaszcza na początku wieczoru.Wtedy wódka atakuje mózg w szybszym tempie.Obezwładnia cię i zachowujesz się z godnością.Pamiętaj o tym, mój drogi.Zamyślony wstał i z rękoma w kieszeniach podszedł do komody.– Chyba wyrażam się bardziej obrazowo, niż powinienem.Już nieraz tego żałowałem.W każdym razie, w tym oto momencie z wielkim hukiem zrywam z moją, dobrowolną lub przymusową, abstynencją.Wziął do ręki butelkę.Churchill podszedł do Huntera i położył dłoń na jego ramieniu.– Max, nie bądź durniem.Za późno na rozpoczynanie takiej imprezy.Jeśli teraz zaczniesz, to nie będziesz już mógł spać.Nie przestaniesz aż do śniadania.– Och, cudownie, kiedy przyjdą kelnerzy, będę mógł otworzyć następną butelkę.Hunter napełnił jedną trzecią szklanki whisky i dolał wody.Trzymał ją blisko ust, ale nie pił.– Nie wygłupiaj się.Nie w tej chwili.Mówiłeś, że kiedy wyjdziesz ze szpitala, to przez miesiąc nie tkniesz alkoholu.Aż do końca okresu próbnego.Minęły dopiero dwa dni.Nie marnuj tego.Zażyj pigułkę i połóż się do łóżka.Posiedzę jeszcze i pogadam z tobą.– Musiałbym zażyć tyle pigułek, że jutro nie mógłbym ustać na nogach.I nie chcę spać, chcę się upić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl