do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— ¯ebym tylko umia³a to ubraæ w s³owa.To pióro zosta³o zabrane przez ducha,który tchn¹³ w nie ¿ycie i wprawi³ w ruch.Prawie wszystkie roœliny, zwierzêtai przedmioty mog¹ byæ upro­wadzone przez windigo.W tym przypadku, góra jestwindigo.Widzisz tê górê, o tam?— Tak.— Nigdy, pod ¿adnym pozorem, nie zbli¿aj siê do niej.Jeœli tam pójdziesz, niema dla ciebie ratunku.Dla ciebie ta góra jest windigo, twoj¹ œmierci¹.Górapos³a³a to pióro, ¿eby ciê sprowa­dzi³o.Pragnie ciebie, a to oznacza twoj¹œmieræ.— Czêsto czu³am potrzebê pójœcia do tej góry.I tylko z po­wodu odleg³oœcijeszcze tam nie dotar³am.— Zapewniam ciê, ¿e ju¿ byœ nie wróci³a.Wzdrygnê³am siê na sam¹ myœl iobieca³am, ¿e nigdy niezbli¿ê siê do góry windigo.— A jak nauczyæ siê rozpoznawaæ windigo?— Widzê, ¿e nie traktujesz mnie powa¿nie, ale zapewniam ciê, ¿e mówiê to dlatwojego dobra.Jakaœ czêœæ ciebie mi nie wierzy, ale inna czêœæ wie, ¿e toprawda.Naucz siê œniæ, kiedy nie œpisz, a wtedy zobaczysz to, co widzi WielkiDuch.Bêdziesz widzieæ windigo, które czyhaj¹ na ciebie.Bêdziesz wiedzieæ,kiedy znajdujesz siê w niebezpieczeñstwie.Nie zginiesz g³upi¹ œmierci¹.Uchronisz siebie i bêdziesz mog³a chroniæ innych.Podobno jedynym sposobem nazabicie windigo jest roztopienie jego lodowego serca.Nie daj siê tak ³atwozwieœæ.Wieczorem siedzia³yœmy na werandzie.By³am oparta pleca­mi o œcianê, tu¿ przydrzwiach, a Agnes siedzia³a ze skrzy¿owa­nymi nogami, opieraj¹c rêce nakolanach.Zrobi³o siê ciemno i ksiê¿yc wyjrza³ zza chmur.Zaczê³a pohukiwaæsowa.Ksiê¿yc oœwietla³ koœci policzkowe Agnes.— Znajomi starcy powiadali, ¿eby zachowaæ prostotê.Kiedy robisz zawini¹tko,nie komplikuj go.— Masz na myœli niewinnoœæ? — spyta³am— Prostotê.To zupe³nie coœ innego.Widzia³am, ¿e masz z tym trudnoœci.Nauczy³aœ siê wielu rzeczy, kiedy ich jednak nie sprawdzisz w praktyce, twojawiedza nie jest nic warta.To tak jakbyœ mia³a nowy samochód i skrzynkê znarzêdziami.Twoja prawda to twoje narzêdzia.Kiedy idziesz do pracy,zostawiasz je w baga¿niku.To proste.Nie wykorzystujesz ich w pe³ni, w ca³ymswoim ¿yciu.Podobnie jak wiêkszoœæ ludzi, nie doœwiadczasz ca³ej swej pe³ni.Taka jest ró¿nica pomiêdzy wiedz¹ a m¹droœci¹.ChodŸ do œrodka, napijemy siêherbaty.Podnios³yœmy siê i wesz³yœmy do chaty.Agnes zapali³a lampê naftow¹, a jazagotowa³am wodê.Agnes siedzia³a na swym krzeœle przy kuchennym stole,wk³adaj¹c stopy za nogi od krzes³a jak ma³a dziewczynka.Nala³am wrz¹tku dodwóch kubków i usiad­³am po jej lewej stronie.132— Spójrz, Lynn, gdzie ty siedzisz? Co ci to mówi?Nie wiedzia³am, co powiedzieæ.Po chwili namys³u stwierdŸ ³am, ¿e gdyby stó³by³ okr¹g³y jak szamañskie ko³o, to Agn siedzia³aby na zachodzie, w miejscu,które by³o, jak mi mówi) miejscem mocy dla kobiety.— Ja siedzê na pó³nocy — powiedzia³am.— O to chodzi'— Tak.Twoje cia³o wybra³o miejsce na pó³nocy.Bezwie nie przestawi³aœ swekrzes³o z dotychczasowego po³o¿enia i wschodzie.Twoje cia³o szybciej przyswajam¹droœæ ni¿ urny; Zazwyczaj siada³aœ na wprost mnie, co oznacza, ¿e nastawia;siê na naukê.Twoje cia³o widzi we mnie nauczycielkê siedz¹c na pó³nocy, a typrzewa¿nie zajmujesz miejsce uczennicy siedzi cej w zaufaniu i niewinnoœci postronie po³udniowej.Dziœ jedna zdarzy³o siê coœ niezwyk³ego.Przez chwilê Agnes siedzia³a w milczeniu.Podnios³a kube i upi³a trochêherbaty; przygl¹da³a mi siê uwa¿nie.Zaczê³a cich chichotaæ, a ja nie mog³amusiedzieæ w miejscu.Jej oczy tañczy³ w œwietle lampy.Poczu³am, ¿e robi mi siês³abo.Pogubi³am si i nie wiedzia³am, co powiedzieæ.Agnes postawi³a kubek iwstafc wdrapuj¹c siê na krzes³o.Odrzuci³a g³owê do ty³u.Wygl¹da³ dumnie ipotê¿nie, i bardzo sprawnie.— Ca³a twoja rasa ma obsesjê na punkcie ty³ka.Zako³ysa³a lubie¿nie biodrami iobróci³a siê powoli na krzeœle.— Agnes, proszê ciê, uwa¿aj! — zawo³a³am.Rêk¹ pokaza³a mi, ¿ebym by³a cicho.— Gdy przegl¹dam byle jaki magazyn, zawsze znajdujê kilkanaœcie reklam z jakimœwypiêtym ty³kiem w obcis³ych d¿insach.Twoi ludzie maj¹ na tym punkcie fio³a.Ma to swoje uzasadnienie.Wiesz jakie?Spojrza³am na Agnes.— Nie, niezupe³nie.Czy to jakiœ rodzaj obsesji seksualnej?— Nie tylko.Co to naprawdê oznacza? — Agnes zrobi³a zamaszysty ruch rêk¹,wskazuj¹c na stó³.— Lekarze, nauczyciele i przywódcy ci¹gle mówi¹: Spójrz wg³¹b siebie.Zgiê³a siê w pasie, jakby czegoœ szuka³a na œrodku sto³u.Z której strony bymnie spojrza³a, zawsze widzia³am k¹tem oka ty³ek Agnes.133— Co widzisz? — spyta³a, klepi¹c siê po poœladkach.Wybuchnê³am œmiechem.— No w³aœnie.Kiedy patrzysz w g³¹b siebie, pokazujesz tym, którzy id¹ za tob¹,niez³y widok.Agnes wyprostowa³a siê i nieoczekiwanie wesz³a na œrodeksto³u.— Oto, co masz zrobiæ, Lynn.— Odwróci³a siê do mnie.Wpatrywa³am siê w jejchytre oczy.— Stañ poœrodku swego krêgu.Odwróæ siê twarz¹ do tych, którzy id¹za tob¹ i spójrz nanich.Wesz³am na krzes³o, ¿eby pomóc Agnes zejœæ ze sto³u.Za­miast skorzystaæ z mejpomocy, skoczy³a w powietrze.Przez moment widzia³am tylko jej ró¿owo-bia³eskarpety.Opad³a miêkko na obie nogi, obracaj¹c siê szybko; potem stanê³a najednej nodze, przybieraj¹c wygl¹d figury z wosku.Za to ja nie mog³am utrzymaærównowagi na krzeœle, Agnes podbieg³a do mnie i uchroni³a przed upadkiem.— Stój tam — powiedzia³a.— Zobaczymy, czy potrafisz utrzymaæ równowagê podczasrozmowy.Poczu³am siê trochê œmiesznie, stoj¹c na krzeœle, chocia¿ gdy Agnes sta³a nanim, wygl¹da³o to na najbardziej naturaln¹ rzeczna œwiecie.— Stanie na krzeœle bardzo dobrze ci zrobi, jeœli zdo³aszwytrzymaæ.Puœci³a moj¹ rêkê i zrobi³a parê kroków w ty³.Jedna noga od krzes³a zaczê³asiê kiwaæ i trochê czasu up³ynê³o, nim odzyska­³am równowagê.Agnes chodzi³awokó³ mnie.— Nie ruszaj siê.Tylko s³uchaj — powiedzia³a.— Bêdê siê stara³a ciebiestr¹ciæ.Przygotuj siê.— Tylko mnie nie zrañ.— Nawet ciê nie dotknê — powiedzia³a, zni¿aj¹c g³os.— Stawiaj¹c dziœ krzes³opo pó³nocnej stronie, twoje cia³o dokona³o wyboru pozostania wewn¹trz swegoœwiêtego krêgu i skoñczenia z tym nonsensem o patrzeniu w g³¹b siebie.Trzymajsiê tego widoku.Witamy w krêgu.G³os Agnes brzmia³, jakby dochodzi³ z pod³ogi pode mn¹ i obróci³am siê, ¿ebyzobaczyæ, gdzie ona jest.Straci³am równo-134wagê i potknê³am siê na krzeœle.Agnes z³apa³a mnie w powietn i z³agodzi³aupadek.Pomog³a mi stan¹æ.— ChodŸ — powiedzia³a [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl