do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bo gdyby mnie zasiê o niejuwiadomiono, sam bym do bram witaæ j¹ wyszed³.Jednak nie dalej ni¿dzisiejszego ranka goœci³em namiest­nika Fei Flisyon Od Zarazy.Nie rzek³ mi nis³owa o dri deonemie, a nie widzi mi siê, by rzecz podobn¹ przede mn¹ tai³.- Có¿, przyczyn powœci¹gliwoœci waszego konfratra dowiedzieæ siê ju¿ niezdo³amy - odrzek³ ksi¹¿ê.- Przed zmierzchem jego domostwo sp³onê³o zeszczêtem, a sam czcigodny Krotosz znikn¹³ w zamieszaniu.Nie, nie robiæ mi tuzdziwionych grymasów! - wrzasn¹³ na Krawêska -Ktoœ podburzy³ pospólstwo, a nieja, tedy œwi¹tynia! I nie o to siê rozchodzi, ¿e mnie Krotosza ¿al! Dobrzewiecie, listy zastawne, przez ksiêcia ojca pana podpisane mia³ i jakoby zagard³o mnie nimi dusi³.Sam bym mu chêtnie wêgle pod rzyæ pod³o¿y³! Ale, ¿e siêgdzieœ w zamieszaniu zawieruszy³, to jest partactwo i przeciwko sztucezbrod­nia! Jak siê na czym, wasza œwi¹tobliwoœæ, nie znacie, to ³ap w cudzy saknie pchajcie!- Ja.- zaj¹kn¹³ siê posinia³y Krawêsek.- Ja nie.Oprawcy spogl¹dali to na Krawêska, to na ksiêcia, wielce pomieszani ichk³Ã³tni¹.Ogieñ jednak wytrwale sy­cili, póki chwytniki nie poczerwienia³y od¿aru.PowroŸnicy bowiem dobrze rozumieli, ¿e œwieckie tu li koœcielne prawoprzewa¿y, za jedno, rzecz siê bez kleszczy nie obej­dzie.- Po pró¿nicy z wami gadka - rzuci³ ksi¹¿ê.- Nierad ciê ostawiê, wiedŸmo -wzi¹³ spod œciany d³ugi szpikulec i uniós³ nim wiedŸmê pod brodê - lecz zaistetrzeba ucztê gotowaæ.Dobrze plugastwa, mistrzowie, dogl¹dajcie - rzu­ci³powroŸnikom.- I nie tykaæ mi jej, póki nie wrócê.On dopiero zacz¹³ pytaæ, zrozumia³ Twardokêsek.Zl¹k³ siê imienia ZaraŸnicy,ale i tak bez kap³anów nock¹ wró­ci, œcierwo, nie poniecha.Poty bêdziedrêczy³, póki z nas ducha nie wypuœci, nie darmo jego w górach Drêczycielwo³aj¹.Nie uniesieni st¹d szyi.Ani my, ani ci powroŸnicy, co siê miêdzypañskie sprawy zapl¹tali.- Poniechajcie tego, panie - zgrzytliwym g³osem ode­zwa³ siê kap³an ZirdZekruna.- Jeœli nie na w³asn¹ g³o­wê, tedy na miasto baczenie miejcie.Nagoœci, co na za­mku, na œwiêto.- Nie lêkajcie siê, wasza œwi¹tobliwoœæ, mam na mia­sto baczenie, a dobre -ksi¹¿ê niedbale otrzepa³ rêkaw.-Co zaœ siê wiedŸmy tyczy, to jako cz³ekprawowierny, bo­gom ufaj¹cy, oddajê siê w opiekê Œni¹cego.Róbcie, co chce­cie.Okadzajcie œciany, poœwiêæcie narzêdzia, sprowadŸcie t³um kap³anów, niechpsalmy wokó³ WiedŸmiej Wie¿y za­wodz¹.Za to do œwi¹tyni grosz posy³am i towcale niema³y.Doœæ o tym - uci¹³.- Ksiê¿na pani, moja matka, pew­no ju¿zniecierpliwiona, a i Zarzyczki nie godzi siê zanie­dbywaæ.Kiedy tylko ksi¹¿ê oddali³ siê na dobre, powroŸnicy z nieskrywan¹ ulg¹czmychnêli z loszku.Zbójca s³ysza³, jak zabawiaj¹ siê gr¹ w koœci o dobytekskazañców.Rozci¹gniêta na szrobie niewiastka chlipa³a cicho.Przed pó³noc¹ gong obwieœci³kaŸñ ósmej wiedŸmy.- Rych³o wasza kolej bêdzie - w drzwiach pokaza³ siê ³ysy ³eb oprawcy.- Niechwas tylko dobrze wypytaj¹ i proœciutko w ogieñ.A tymczasem goœcia macie.Zsamej œwi¹tyni.***Przed dziewi¹t¹ bram¹ trakt siê rozdziela³.Pó³nocna furtka wiod³a ku cytadeli;t¹ drog¹ panowie Spichrzy cha­dzali do œwi¹tyni.Dziœ furtka owa by³a otwartana oœcie¿ i przywabia³a mnóstwo ludzi, bowiem w ogrodach pod bo­kiem cytadelidobry ksi¹¿ê Evorinth przykaza³ p¹tnikom wydawaæ jad³o.Natomiast za potê¿nymi,odlanymi z lite­go ¿elaza wrotami rozci¹ga³y siê œwi¹tynne podwórce.Trójk¹tny placyk przed bram¹ by³ zapchany kupiecki­mi kramami.Przekupnie wrzeszczeli.P¹tnicy k³êbili siê bezmyœlnie.Z³odzieje odcinalisakiewki.Obszarpany i bez w¹tpienia szalony staruch piskliwie zwiastowa³ nadchodz¹cydzieñ s¹du.Trzech ksi¹¿êcych drabów rozsiad³o siê przy ro¿nie z pieczonymi kap³onami.Halabardy oparli o mur, he³my zdjêli i ³apczywie ¿arli wy³udzone od przekupniapieczy­ste, bez ¿enady przepijaj¹c z co nadobniejszymi p¹tniczkami.Dziewczyna w br¹zowym p³aszczu wymówi³a siê ulicznikowi, który próbowa³ wcisn¹æjej srebrny kr¹¿ek z po­dobizn¹ Œni¹cego.Utykaj¹c, sz³a ku ksi¹¿êcym ogrodom,drobna, przykurczona.Poni¿ej na trakcie rozleg³y siê nieprzyjazne pokrzyki­wania.Od strony miastanadchodzi³a niewielka kompa­nia zwajeckich najemników.Wyspiarskim zwyczajemka¿­dy wdzia³ kolczugê albo ciê¿ki bechter, na plecach mieli oburêczne miecze,a niektórzy nieœli potê¿ne topory.¯e mê¿owie byli roœli, postawni, ichzwieñczone czarnymi ki­tami he³my wyrasta³y nad g³owy p¹tników.I tak szliszumnie, œrodkiem goœciñca, nie zwa¿aj¹c na wrogie po­hukiwania.W ci¿bie rozleg³ siê wrzask:- Bij Zwajeckiego!Przygrywaj¹cy p¹tnikom na nisko strojonych sza³amajach œlepy staruch z zapa³empochwyci³ kostur.Wysun¹³ zeñ s³usznej wielkoœci szpikulec i zdradziecko dŸgn¹³naj­bli¿szego Zwajcê w plecy.Wojownik uchyli³ siê i mieczem na p³ask dziadaugodzi³.- R¹baæ kurwich synów! - rykn¹³ radoœnie jeden z bie­siaduj¹cych na murze¿aków.Jego towarzysze poczêli z zapa³em wydzieraæ kamienie z nadw¹tlonego muru inajemników nimi raziæ.Ksi¹¿êcym drabom, co pospólstwo próbowali hamowaæ, w mig halabardy wydarto i odfurtki ich odepchniêto.Wœród rozj¹trzonej gawiedzi coraz œmielej pob³yskiwa³o¿elazo.Nie miecze, których ksi¹¿ê pan Evorinth pospól­stwu nosiæ nie dozwala³,ale szerokie obusieczne no¿e, ja­kie z dawien dawna kuto w Górach ¯mijowych, imaczugi z drewna lipowego, do których mocowano ¿uchwy bydlê­ce.Znienacka ktoœcisn¹³ brukowcem.Jeden ze Zwajców zwali³ siê na goœciniec, co jeszcze bardziejt³uszczê rozzu­chwali³o.Wojownicy uczynili kr¹g i poczêli siê cofaæ ku cytadeli.T³um naciska³ na nichze wszech stron i z³orzeczy³ pluga­wo, wszak¿e nikt siê za bardzo nie kwapi³pod zwajeckie miecze podk³adaæ.Paru spitych spichrzañsk¹ okowit¹ wieœniaków ¿wawo oczyœci³o ro¿en z kap³onów iruszy³o rabowaæ kupieckie smatruzy.W zamieszaniu ktoœ niepostrze¿enie zar¿n¹³ staruszka, co koniec œwiataprzepowiada³.Z gospody Pod Karaskiem wysypa³a siê gromada do­brze rozochoconychszlachciurów.Od œci¹gaj¹cego na œwiêto ch³opstwa odró¿nia³y ich tylko krótkiemiecze, któ­re nosili na konopnych sznurkach u pasa, i zawieszone na piersiachryngrafy z wizerunkami Œni¹cego.Byli to ubodzy zaœciankowi, co z dawien dawna¿yli pod bokiem Spichrzy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl