do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale „tat-twam asi".Przewaga jednego z tych dwu przekonañ objawia siê nie tylko w poszczególnychuczynkach, ale i w ca³ej œwiadomoœci i usposobieniu; dlatego te¿ usposobiebie iœwiadomoœæ cz³owieka dobrego zasadniczo ró¿ni¹ siê od œwiadomoœci iusposobienia cz³owieka z³ego.Cz³owiek z ³ y stale odczuwa wyraŸn¹ granicêmiêdzy sob¹ a wszystkim, co jest poza nim.Œwiat przedstawia mu siê jakobezwzglêdne „n i e-j a", jego stosunek zaœ do œwiata jest zasadniczo wrogi;st¹d te¿ i zasadniczym tonem jego nastroju bêdzie niechêæ, podejrzliwoœæ,zazdroœæ, radoœæ z cudzego nieszczêœcia.- Przeciwnie, cz³owiek dobry przebywaw œwiecie zewnêtrznym, jednorodnym z jego w³asn¹ istot¹, inni ludzieprzedstawiaj¹ mu siê nie jako „nie-ja", lecz jako „jeszcze jedno ja".St¹d te¿i jego stosunek do ka¿dego jest zasadniczo ¿yczliwy: czuje siê on wewnêtrzniespokrewniony ze wszystkimi istotami, bierze bezpoœredni udzia³ w ich radoœciachi cierpieniach i ufa, ¿e one tak samo zachowuj¹ siê wzglêdem niego.W tym le¿yŸród³o jego g³êbokiego wewnêtrznego spokoju, jego uspo­sobienia ufnego,pogodnego, zadowolonego, dziêki któremu ka¿dy dobrze siê czuje w jego pobli¿u.- Z³y cz³owiek, gdy znajdzie siê w potrzebie, nie wierzy w cudz¹ pomoc, jeœlisiê do niej odwo³uje, to bez ufnoœci; otrzymawszy zaœ przyjmuje bez prawdziwej777zawiera siê w Upanishadach.* Odnajdujemy j¹ tam nieomal na ka¿dej stronicy,powraca ona niezmordowanie w niezliczonych zwrotach, wyjaœniana za pomoc¹najrozmaitszych obrazów i porównañ.To, ¿e ta sama wielka myœl jest podstaw¹filozofii Pitagorasa, to nie ulega ¿adnej w¹tpliwoœci nawet wobecniedostatecznych informacji, jakie posiadamy o tej filozofii.To, ¿e w naucetej zawiera³a siê prawie ca³a filozofia szko³y Eleatów, jest to rzeczpowszechnie wiadoma.W cza­sach póŸniejszych natchnê³a ona neo-platoników; ciostatni uczyli, ¿e propter omnium unitatem cunctas animas unam esse*.[Dziêkijednoœci wszystkich rzeczy dusze wszystkie tworz¹ tylko jedn¹].W IX-ymstuleciu niespodziewanie pojawia siê ona w Europie za poœrednict­wem Erygenesa,który przej¹³ siê ni¹ i usi³owa³ j¹ przybraæ w formy i wyra¿enia religiichrzeœcijañskiej.Wœród mahometan odnajdujemy j¹ w postaci natchnionej mistykiSufisów.Na zachodzie Giordano Bruno musia³ odpokutowaæ haniebn¹ i mêczeñsk¹œmierci¹ to, ¿e nie móg³ oprzeæ siê pragnieniu wypowiedzenia owej prawdy.Ajednak i sami chrzeœcijañscy mistycy, jacy gdziekolwiek i kiedykolwiekistnieli, wbrew woli swej i zamiarom, stale zwracali siê do niej.Imiê Spinozyuto¿sami³o siê z ni¹.Wreszcie za naszych czasów, gdy Kant dokona³ zburzeniastarego dogmatyzmu, a œwiat przera¿ony stan¹³ nad jego dymi¹cymi zgliszczami,œwiadomoœæ tej prawdy zbudzi³a siê znowu dziêki filozofii eklektycznejSchellinga; ten ostatni dokona³ tylko po³¹czenia nauk Plotyna, Spinozy, Kanta iJakuba Boehme, z najnowszymi wynikami nauk przyrodniczych; pospiesznie zmiesza³to wszystko w jedn¹ ca³oœæ i poda³ ku tymczasowemu zaspokojeniu nagl¹cego g³oduswoich wspó³czesnych, potem zaœ odtwarza³ tylko' Autentycznoœæ Qupnekhatu poddana by³a w w¹tpliwoœæ kilkoma marginalnymiuwagami dodanymi przez mahometañskich przepisywaczy, które to uwagi nastêpnieprzedosta³y siê do tekstu.Autentycznoœci tej jednak dowiód³ znawca sanskrytuF.H.H.Windischmann (syn) w swym dziele „Sancara.Sive de theologumenisYedanticorum", 1833, jak równie¿ Bochinger w ksi¹¿ce p.t.„De la viecontemplative chez les Indous", 1831.- Porównuj¹c nowsze t³umaczeniapojedynczych Upanishad, dokonane przez Rammohun Roya, Poleya, a nawetColebrooke'a, jak równie¿ najnowsze przez Roera z dos³ownym przek³adem³aciñskim perskiego t³umaczenia mêczennika tej nauki, su³tana Darashakoh'a,dokonanym przez Anquetil'a, nawet nie znaj¹cy sanskrytu czytelnik mo¿e siêdok³adnie przekonaæ, ¿e An¹uetil opiera³ siê na œcis³ym i dosko­na³ymrozumieniu jêzyka, podczas, gdy tamci w wiêkszoœci szli po omacku i pomagalisobie odgadywaniem.- Bli¿sze szczegó³y w tej kwestii znajdzie czytelnik wdrugim tomie „Parergów", roz.16, § 184.168ten sam temat w ró¿nych jego wariantach; skutkiem tego nauka ta dost¹pi³apowszechnego uznania wœród niemieckich uczonych, a na­wet rozpowszechni³a siêwœród oœwieconej publicznoœci.* Jedyny wyj¹tek pod tym wzglêdem stanowi¹ dziœfilozofowie uniwersyteccy, na których ci¹¿y trudny obowi¹zek przeciwdzia³aniatzw.panteiz-mowi; obowi¹zek ten wprawia ich w taki k³opot i zamieszanie, ¿e wswej trwodze serdecznej uciekaj¹ siê na przemian, to do politowa­nia godnychsofizmatów, to do pompatycznych frazesów, z których maj¹ nadziejê uszyæprzyzwoity kostium maskaradowy dla swej ukochanej i dozwolonej dziadowskiejfilozofii.S³owem zdanie „jed­no i wszystko" by³o po wsze czasy celemszyderczych ataków ze strony g³upców, dla mêdrców zaœ przedmiotemnieskoñczonych rozmyœlañ.Œcis³y jednak dowód jego prawdziwoœci da siêwy­prowadziæ, jak tego wy¿ej dokona³em jedynie z nauki Kanta, chocia¿ sam Kanttego nie uczyni³, [a] tylko metod¹ m¹drych mówców, da³ przes³anki,pozostawiaj¹c s³uchaczom przyjemnoœæ wyprowadzenia wniosków.Jeœli wiêc wieloœæ i rozdzielnoœæ cechuj¹ jedynie zjawisko i jeœli wszystko, co¿yje, jest przejawem jednej i tej samej istoty, to wobec tego, takiepojmowanie, które znosi ró¿nicê pomiêdzy „ja" a „nie-ja", nie mo¿e byæ mylne;mylny bêdzie raczej pogl¹d przeciwny.Tote¿ Hindusi oznaczaj¹ ten ostatni nazw¹Maja, czyli pozór, z³udzenie.Co do pierwszego, to znaleŸliœmy, ¿e jest onzasad¹ wspó³czucia, czyli ¿e wspó³czucie jest po prostu realnym wyrazem tegopojmowania.Pojmowanie to stanowi³oby zatem podstawê etyki i polega³oby na tym,¿e j e d e n osobnik bezpoœrednio poznawa³by w drugim samego siebie, w³asn¹prawdziw¹ istotê.W ten sposób m¹droœæ praktyczna, która polega na zachowywaniusprawiedliwo­œci i czynieniu dobra, styka³aby siê w swych rezultatach znajg³êbsz¹ nauk¹ najdalej posuniêtej m¹droœci teoretycznej, filozof praktycznyzaœ, tj.cz³owiek sprawiedliwy, dobroczynny, wspania³omyœlny wyra­¿a³by tylkoczynem ten sam pogl¹d, który jest ostatecznym wynikiem najg³êbszego rozwa¿aniai najtrudniejszych dociekañ filozofa teore­tycznego.Swoj¹ drog¹ doskona³oœæmoralna stoi wy¿ej od wszelkiej* „Mo¿na u nas doœæ d³ugo zamykaæ drzwi przed s³usznoœci¹, lecz z chwil¹, gdyraz siê zrêcznie do domu przedostanie, pozostaje w nim, i wkrótce staje siêjego pani¹".(Yoltaire).169Pojmowanie bêd¹ce podstaw¹ egoizmu, empirycznie bio­r¹c, daje siêusprawiedliwiæ w zupe³nie œcis³y sposób.Doœwiadczenie ukazuje nam ró¿nicêmiêdzy osobowoœci¹ nasz¹ w³asn¹ i cudz¹, jako coœ bezwzglêdnego.Odmiennoœæprzestrzeni odgradzaj¹ca mnie od kogoœ innego, odgradza mnie tak¿e od jegocierpieñ i przyjemnoœci [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl