do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To jest jeden z mych obowi¹zków, jako ¿o³nierza Dekapolis.Entreri znowu siê rozeœmia³.Potem spojrza³ w dal, jego twarz zniekszta³ci³introspektywny grymas.- Mo¿e bêdzie to z korzyœci¹ dla mnie - powiedzia³ retorycznie, zacz¹tkipewnego planu poczê³y siê formowaæ w jego umyœle.Catti-brie przygl¹da³a siê mu, martwi¹c siê tym, ¿e znalaz³ jakiœ sposób, abyodwróciæ jej wycieczkê na niekorzyœæ jej przyjació³.- Nie chcê ciê zabiæ.Jeszcze nie teraz - powiedzia³ do niej.- Gdy znajdziemyhalflinga, jego przyjaciele nie bêd¹ go broniæ.Ze wzglêdu na ciebie.- Nie zrobiê niczego, aby ci pomóc! - rzek³a Catti-brie.- Niczego!- Dok³adnie tak - sykn¹³ Entreri.- Nie powinnaœ zrobiæ niczego.Nie z ostrzemprzy szyi - w œmiertelnej groŸbie przystawi³ ostrze do jej gard³a, - drapi¹cymtwoj¹ g³adk¹ skórê.Gdy za³atwiê swoj¹ sprawê, dzielna dziewczyno, odejdê, a typozostaniesz ze swoim wstydem i win¹.I z odpowiedzi¹ kupcom, którzy bêd¹uwa¿aæ, ¿e zabi³aœ ich towarzysza!W istocie, Entreri ani przez chwilê nie wierzy³, ¿e jego prosta sztuczka zesztyletem Catti-brie zwiedzie kupców.To by³a tylko psychologiczna broñwymierzona w m³od¹ kobietê, przeznaczona do tego, aby zasiaæ jeszcze jedn¹w¹tpliwoœæ i troskê w jej i tak zagmatwanych emocjach.Catti-brie nie zareagowa³a na to najmniejszym nawet œladem emocji.Nie,powiedzia³a sobie, tak nie bêdzie! Lecz w g³êbi duszy zastanawia³a siê, czy jejdeterminacja maskuje tylko strach, w³asn¹ wiarê, ¿e bêdzie w stanieprzeciwstawiæ siê przera¿eniu, jakie rozsiewa³a sama obecnoœæ Entreriego i czysytuacja rozwinie siê dok³adnie tak, jak przepowiada³.* * * * *Jierdan znalaz³ obozowisko z ma³ymi trudnoœciami.Dendybar u¿y³ swej magii doœledzenia tajemniczego jeŸdŸca przez ca³¹ drogê od gór i skierowa³ ¿o³nierza wew³aœciwym kierunku.Napiêty, z wyci¹gniêtym przed sob¹ mieczem, wszed³ w jegoobrêb.Miejsce by³o opustosza³e, lecz nie by³o takim jeszcze niedawno.Nawet zodleg³oœci kilku stóp ¿o³nierz z Luskanu czu³ zamieraj¹ce ciep³o obozowegoogniska.Pochyliwszy siê nisko, aby jego sylwetka nie odcina³a siê na liniihoryzontu, podkrad³ siê do plecaka i koca le¿¹cych obok ogniska.Entreri wraca³ do obozu na swym koniu powoli, spodziewaj¹c siê, ¿e jegonieobecnoœæ mog³a œci¹gn¹æ jakichœ goœci.Catti-brie siedzia³a przed nim,pewnie zwi¹zana i zakneblowana, choæ by³a w pe³ni przekonana o tym, ku swemurozgoryczeniu, ¿e jej przera¿enie czyni te wiêzy zbytecznymi.Uwa¿ny mordercazorientowa³ siê, ¿e ktoœ wszed³ do obozu, zanim siê nawet do niego zbli¿y³.Zsun¹³ siê z siod³a, zabieraj¹c swego jeñca ze sob¹.- Nerwowy koñ - wyjaœni³ Catti-brie, gdy przywi¹zywa³ j¹ do tylnych nóg konia,czerpi¹c widoczne zadowolenie z tego ponurego ostrze¿enia.- Jeœli bêdziesz siêszarpaæ, wykopie z ciebie ¿ycie.Potem Entreri znikn¹³, roztapiaj¹c siê w nocy, jakby by³ przed³u¿eniemciemnoœci.Jierdan rzuci³ plecak z powrotem na ziemiê, rozczarowany, gdy¿ jego zawartoœæokaza³a siê tylko standardowym wyposa¿eniem wêdrowca i nic nie mówi³a o jegow³aœcicielu.¯o³nierz by³ weteranem wielu kampanii i pokonywa³ zarówno ludzi,jak i orków setki razy, lecz teraz by³ zdenerwowany, wyczuwaj¹c coœ niezwyk³egoi œmiertelnie niebezpiecznego w tym jeŸdŸcu.Cz³owiek, który mia³ odwagê jechaæsamotnie surowym traktem z Doliny Lodowego Wichru do Luskanu nie móg³ byænowicjuszem w sprawach dotycz¹cych walki.Jierdan by³ wstrz¹œniêty, lecz niezbyt zaskoczony, gdy koniuszek ostrza spocz¹³nagle w czu³ym miejscu na jego karku, tu¿ poni¿ej podstawy czaszki.Nie ruszy³siê, ani siê nie odezwa³, maj¹c nadziejê, ¿e jeŸdziec zapyta o jakieœwyjaœnienia, zanim wbije sw¹ broñ.Entreri widzia³, ¿e jego plecak zosta³przeszukany, lecz pozna³ futrzany uniform i wiedzia³, ¿e ten cz³owiek nie jestz³odziejem.- Jesteœmy poza granicami twojego miasta - powiedzia³, nieustêpliwie trzymaj¹cw jednej pozycji swe ostrze.- Czego szukasz w moim obozowisku, ¿o³nierzu zLuskanu?- Jestem Jierdan z pó³nocnej bramy - odpar³.- Przyby³em, aby spotkaæ siê zjeŸdŸcem z Doliny Lodowego Wichru.- Z jakim jeŸdŸcom?- Z tob¹.Entreri by³ zak³opotany i zaniepokojony odpowiedzi¹ ¿o³nierza.Kto wys³a³ tegocz³owieka i sk¹d wiedzia³ gdzie go szukaæ? Morderca najpierw pomyœla³ otowarzyszach Regisa.Mo¿e halfling zapewni³ sobie jak¹œ pomoc ze strony stra¿ymiejskiej? Entreri w³o¿y³ sztylet do pochwy pewien, ¿e zd¹¿y wyci¹gn¹æ go zpowrotem na czas, aby odeprzeæ ka¿dy atak.Jierdan rozumia³ ch³odn¹ pewnoœæ zawieraj¹c¹ siê w tym geœcie i odesz³y gowszelkie myœli o zaatakowaniu tego cz³owieka.- Mój pan chce siê z tob¹ zobaczyæ - powiedzia³, s¹dz¹c ¯e lepiej bêdzie, gdywyjaœni wszystko bardziej dok³adnie.- To spotkanie powinno przynieœæ obustronne, korzyœci.- Twój pan? - zapyta³ Entreri.- Obywatel zajmuj¹cy wysok¹ pozycjê - wyjaœni³ Jierdan.- Dowiedzia³ siê otwoim przybyciu i s¹dzi, ze mo¿e ci pomóc w twoich poszukiwaniach.- Sk¹d wie o moich sprawach? - warkn¹³ Entreri wœciek³y, ¿e ktoœ oœmieli³ siêœledziæ go.Lecz dozna³ te¿ ulgi, gdy¿ zaanga¿owanie jakichœ innych struktursi³y w mieœcie wyjaœnia³o logiczne za³o¿enie, ¿e za tym spotkaniem stoihalfling.Jierdan wzruszy³ ramionami.- Jestem tylko jego wys³annikiem.Lecz mogê ci te¿ towarzyszyæ.Do bramy.- Do cholery z bram¹ - warkn¹³ Entreri.- Pokonanie muru nie sprawi mi ¿adnejtrudnoœci.To prostsza droga do miejsc, których szukam.- Nawet gdyby tak by³o, znam te miejsca i ludzi, którzy je kontroluj¹.Sztylet znowu wyskoczy³, tn¹c w przód i zatrzymuj¹c siê tu¿ przed gard³emJierdana.- Wiele wiesz, lecz niewiele wyjaœniasz.Grasz w niebezpieczn¹ grê, ¿o³nierzu zLuskanu.Jierdan nie mrugn¹³ nawet okiem.- Czterech bohaterów z Dekapolis przyby³o do Luskanu przed piêcioma dniami:krasnolud, halfling, barbarzyñca i czarny elf - nawet Artemis Entreri nie móg³ukryæ podniecenia, wywo³anego potwierdzeniem swych podejrzeñ, a Jierdanzauwa¿y³ to.- Nie mogê podaæ ci ich dok³adnego miejsca pobytu, ale znam teren,na którym siê ukryli.Jesteœ zainteresowany?Sztylet znowu wróci³ do pochwy.- Czekaj tutaj - poleci³ Entreri.- Mam towarzysza, który powinien powêdrowaæ znami.- Mój pan powiedzia³, ¿e jedziesz samotnie - powiedzia³ Jierdan.Wstrêtny uœmiech Entreriego spowodowa³, ¿e po krzy¿u ¿o³nierza przebieg³dreszcz.- Zdoby³em j¹ - wyjaœni³.- Jest moja i to jest wszystko, co potrzebujeszwiedzieæ.Jierdan nie naciska³ dalej.Westchnienie ulgi by³o wyraŸne, gdy Entreri znikn¹³z jego pola widzenia.* * * * *Catti-brie jecha³a do Luskanu bez wiêzów i knebla, lecz sama obecnoœæEntreriego wi¹za³a j¹ nie mniej ni¿ jakiekolwiek pêta.Jego ostrze¿enieskierowane pod jej adresem, gdy pochwyci³ j¹ na polu, by³o zwiêz³e inieodwracalne.- Jeden g³upi ruch - powiedzia³, - i jesteœ martwa.I umrzesz wiedz¹c, ¿ekrasnolud, Bruenor, bêdzie cierpia³ z powodu twojego zuchwalstwa.Zabójca nie powiedzia³ o niej Jierdanowi nic wiêcej, a ¿o³nierz nie pyta³, choækobieta ciekawi³a go wiêcej ni¿ trochê.Jierdan wiedzia³, ¿e Dendybar powinienznaæ odpowiedŸ.Wjechali do miasta póŸnym rankiem, œledzeni podejrzliwym okiem Daykeepera zPó³nocnej Bramy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl