[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Obejrza³a siê i zobaczy³a, ¿e Semko nadal stoi przy bramce.Pomacha³ rêk¹, gdyodwróci³a siê i wsiada³a do samolotu.Na jego twarzy zobaczy³a wyrazbezradnoœci.By³a to twarz zagubionego ma³ego ch³opca.Parê minut po szóstej Semko wszed³ do ma³ego baru niedaleko Lexing-ton Avenue.W ciemnym naro¿nym boksie znalaz³ czekaj¹cego na niego Mike'a Kelly'ego.Porucznik wodzi³ oczami po wnêtrzu, mierzy³ wzrokiem klientów przy barze ika¿dego wchodz¹cego - w ka¿dym calu wygl¹da³ na nowojorskiego glinê.Chocia¿ „Morderstwa kolekcjonerów" zakoñczy³y siê tak, jak powiedzia³ Semko,Kelly w dalszym ci¹gu mia³ na g³owie czternaœcie niewyjaœnionych przypadkówzabójstw; wci¹¿ narasta³a presja zarz¹du miasta i szych z One Police Pla¿a,którzy z kolei byli bombardowani przez œrodki masowego przekazu.Piêæ dniwczeœniej, kiedy ostatni raz widzia³ Semkê, dochodzenie utknê³o w martwympunkcie, zatem po telefonie z lotniska ochoczo opuœci³ biuro i przyjecha³ dobaru, by siê z nim spotkaæ.- Prawdê mówi¹c - zacz¹³, gdy Semko wsun¹³ siê do boksu - nie spodziewa³emsiê, ¿e otrzymam od ciebie wiadomoœæ.- Da³em ci s³owo.- Da³eœ.No to przeka¿ mi te dobre wieœci.- Okay.Mam dobre wieœci.- Semko skin¹³ na barmana, by przyniós³ piwo, potemgdy tamten odszed³, ci¹gn¹³ dalej: - Jutro o tej porze policja w Baiersbronn,w Niemczech, powinna zakoñczyæ badanie cia³, które wczoraj znaleziono nastarej farmie w górach.Wyœlij im odciski palców zdjête z furgonetki w zau³kuza galeri¹.Poproœ, by porównali je z odciskami facetów, których maj¹ wkostnicy.Gwarantujê, ¿e jeden komplet bêdzie pasowa³.W miarê mo¿liwoœci niechci przyœl¹ fotografiê tego faceta.Jego twarz jest nienaruszona, wiêc gliniarzze skutera na Sutton Place powinien zidentyfikowaæ go ze zdjêcia; widzia³ go,gdy odje¿d¿a³ furgonetk¹.- Powiedzia³eœ: cia³a? Tych Niemców by³o wiêcej?- O, tak.Ale tylko jeden z nich ma coœ wspólnego z wydarzeniami, jakierozegra³y siê w Nowym Jorku.I mo¿esz liczyæ siê z tym, ¿e niemieccy policjancibêd¹ zadawaæ ci wiele pytañ, poniewa¿ nie bêd¹ mogli zidentyfikowaæ tegocz³owieka po odciskach palców, a przecie¿ bêd¹ chcieli wiedzieæ, kim, udiab³a, on jest.- A ty wiesz?Semko poci¹gn¹³ kolejny ³yk piwa i zerkn¹³ na Kelly'ego znad krawêdzi szklanki.- Tak, wiem.- No to kim?- To nie wysz³o ode mnie, rozumiesz?- W porz¹dku.Semko poda³ mu nazwisko terrorysty i powiedzia³ o jego przynale¿noœci do Stasioraz o terrorystycznej dzia³alnoœci po upadku NRD.- Wiêc ten Strasser krad³ obrazy, by zdobyæ pieni¹dze na akcje terrorystyczne?- W³aœnie.- A co z obrazami, które ukrad³?- IdŸ œladem prowadz¹cym z galerii.- Robimy to, ale wspólnik w³aœciciela zwia³, a my nie mo¿emy znaleŸæ ani jego,ani ¿adnych dokumentów.- Zajmij siê wykazem rozmów telefonicznych prowadzonych z galerii w ci¹gutrzech dni przed po¿arem.Znajdziesz to, czego szukasz.- Mój cz³owiek ju¿ nad tym siedzi, ale na razie niczego nie ma.W³aœcicielprowadzi³ wiele rozmów.- Skoncentruj siê na telefonach do niejakiego Drussarda, handlarza dzie³amisztuki z Pary¿a.- A w jaki sposób z tym wszystkim wi¹¿e siê CIA? - zapyta³ Kelly, gryzmol¹c wnotesie.- CIA?- Okay, zapomnij, ¿e o to pyta³em.A Rosjanie?- Tego te¿ nie mogê ci powiedzieæ.Popraw mnie, je¿eli siê mylê, ale to, co ju¿ci zdradzi³em, powinno wystarczyæ do zamkniêcia spraw zabójstw.Uwolnisz siêrównie¿ od prasy.- Je¿eli to wszystko da siê potwierdziæ i je¿eli dostanê z Niemiec akt zgonuStrassera, to rzeczywiœcie wystarczy.- Kelly wyci¹gn¹³ rêkê, a Semko ni¹potrz¹sn¹³.- Wiem, ¿e nadstawia³eœ dla mnie karku, i doceniam to.Mo¿e kiedyœte¿ bêdê móg³ wyœwiadczyæ ci przys³ugê.- Chcesz piwa?Kelly zerkn¹³ na zegarek.- Jasne, jestem po pracy.Semko zawo³a³ barmana, potem odczeka³, a¿ przyniesie dwa piwa do boksu, anastêpnie przechyli³ siê w stronê Kelly'ego i wyszepta³ niskim, konspiracyjnymtonem:- S³uchaj, przed chwil¹ powiedzia³eœ, ¿e byæ mo¿e kiedyœ wyœwiadczysz miprzys³ugê.Naprawdê tak myœlisz?- Tak, naprawdê.Tylko dlaczego mam wra¿enie, ¿e bêdê tego ¿a³owa³ do koñca¿ycia?EpilogPierwsz¹ rzecz¹, jaka uderzy³a Semkê po przybyciu do Tel Awiwu, by³o to, ¿emiasto jest niezwykle nowoczesne; a poza tym wielka liczba ¿o³nierzy.Byliwszêdzie: spacerowali ulicami, robili zakupy, odpoczywali na ³awkach napromenadzie nad morzem, za³atwiali codzienne sprawy.Niektórzy byli ubrani pocywilnemu, ale wszyscy nosili Uzi na ramionach - tak niedbale, jak Anglicy nawypadek deszczu nosz¹ parasole.Semko przed wyjazdem z Nowego Jorku zatelefonowa³ do starego przyjaciela zoddzia³u Delta, obecnie pracuj¹cego w ochronie ambasady w Tel Awiwie.Dysponowa³ jedynie nazwiskiem i nie wiedzia³, gdzie mieszka poszukiwana przezniego osoba, przygotowa³ siê wiêc, ¿e us³yszy, i¿ zadanie jest niemo¿liwe dowykonania.Na szczêœcie nazwisko to nie by³o tak powszechne, jak siê obawia³.Szeœæ godzin póŸniej przyjaciel, skorzystawszy z pomocy izraelskiego kolegi,oddzwoni³ i poda³ mu imiê oraz adres poszukiwanej osoby.Czterdzieœci piêæ minut po wyjeŸdzie z lotniska Ben Guriona taksówka Semkipodjecha³a do kamiennego chodnika w ekskluzywnej dzielnicy Sa-vian, wiod¹cegoprzez wspaniale zagospodarowan¹ posiad³oœæ do parterowego nowoczesnego domu.Semko otworzy³ walizkê, której nie pozwoli³ kierowcy zapakowaæ do baga¿nika,wyj¹³ z niej ubrania i po³o¿y³ na siedzeniu.Ku zdziwieniu szofera, któryobserwowa³ jego poczynania we wstecznym lusterku, odpi¹³ cztery rzepy wwewnêtrznych naro¿nikach du¿ej walizki i ods³oni³ fa³szywe dno.Ze skrytkiwyj¹³ p³aski pakunek o wymiarach szeœædziesi¹t na czterdzieœci centymetrów,owiniêty w zwyk³y szary papier.Powiedzia³ taksówkarzowi, by na niegozaczeka³, i wysiad³, zabieraj¹c pakunek ze sob¹.Starsza pani, która otworzy³a drzwi, mia³a najbardziej wyraziste oczy, jakieSemko kiedykolwiek widzia³
[ Pobierz całość w formacie PDF ]