do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Marcin Guerre został odprowadzony do twojej celi, Arnoldzie du Thill, a ty zajmujesz jego celę.— Co? Jak? — bełkotał Arnold jak piorunem rażony.— Wasza Wysokość, co mówisz na to? — zwrócił się bezpośrednio do Gabriela.— Mówię, że o tym wiedziałem — odpowiedział z wielką surowością hrabia.— Powtarzam ci, Arnoldzie, chciałem, żebyś sam udowodnił niewinność Marcina i swoją winę.Zmusiłeś mnie do odegrania roli, która budzi we mnie wstręt.Ale twoja wczorajsza bezczelność pozwoliła mi zrozumieć, że jeśli się podejmuje walkę z takimi jak ty, trzeba użyć ich własnej broni.Oszustów można zwyciężyć tylko oszustwem.Zresztą nawet nie musiałem nic czynić, tak się śpieszyłeś, by zdradzić własną sprawę.Twoja podłość sama wpędziła cię w zasadzkę.— W zasadzkę? — powtórzył Arnold.— A więc była to zasadzka? W każdym razie nie opuszczaj swojego Marcina, nie bądź w błędzie, Wasza Wysokość.— Nie upieraj się, Arnoldzie du Thill.Pomyłka została obmyślona i nakazana przez trybunał.Zdemaskowałeś się bez możności odwrotu, mówię ci — rzekł przewodniczący.— Oni się mylą — kłamał Arnold du Thill.— To ja jestem Marcin Guerre, giermek pana de Montgomery, nie pozwolę się w taki sposób skazać.Skonfrontujcie mnie z tamtym więźniem.Kiedy znajdziemy się jeden obok drugiego, ośmielcie się wybierać! Ośmielcie się odróżnić Arnolda du Thill od Marcina Guerre! Winnego od niewinnego! Jakby było jeszcze za mało pomyłek i zamieszania w tej sprawie, dodajcie do niej jeszcze nowe! Sumienie wam nie pozwoli z tego tak wybrnąć.Będę krzyczał do końca i mimo wszystko: ja jestem Marcin Guerre! Wyzwę każdego, kto ośmieli się mi zadawać kłam i przeciwstawiać.Sędziowie i Gabriel kiwali głowami i uśmiechali się poważnie i smutno wobec tak bezwstydnego uporu.— Jeszcze raz ci oświadczam, Arnoldzie du Thill, że nie ma możliwości pomyłki między tobą a Marcinem Guerxe.— Jakim sposobem? Po czym go poznajecie? Czym się wyróżnia? — pytał Arnold.— Zaraz zobaczysz, łotrze — rzekł oburzony Gabriel.Dał znak.Marcin Guerre ukazał się na progu celi.Marcin bez płaszcza! Marcin kaleka! Marcin na drewnianej nodze!— Marcina, mojego dzielnego giermka, ocalono mimo szubienicy, którą dla niego przygotowałeś w Noyon.W Calais nie uniknął całkiem słusznej zemsty wymierzonej przeciwko jednej z twoich podłości.Zamiast ciebie strącono go w przepaść.Musiał przejść amputację nogi, co z niezbadanej woli Opatrzności sprawiedliwej, choć niekiedy okrutnej, służy teraz do ustalenia różnicy między prześladowcą, a ofiarą.Obecni tutaj sędziowie już więcej się nie pomylą i zdołają odróżnić zbrodniarza po jego bezwstydności, a sprawiedliwego po jego kalectwa.Arnold du Thill, blady, zmiażdżony, unicestwiony słowami i piorunującym wzrokiem Gabriela, nie próbował więcej bronić się i zaprzeczać: wygląd okaleczonego Marcina Guerre z góry obracał w niwecz wszelkie jego kłamstwa.Padł ciężko na ziemię jak bezwładna masa.— Jestem zgubiony — wyszeptał — zgubiony!.XX.Sprawiedliwości!.W rzeczy samej, Arnold du Thill był zgubiony.Trybunał natychmiast udał się na naradę i po kwadransie wezwano oskarżonego, aby wysłuchał wyroku.Podajemy go dosłownie według rejestrów z tamtej daty:„Zważywszy na zeznania rozmaitych świadków, Marcina Guerre, Bertrandy de Rolles, Carbona Barreau i innych, a zwłaszcza na zeznanie pana hrabiego de Montgomery.Zważywszy przyznanie się do winy samego oskarżonego, który po daremnych próbach zaprzeczania w końcu wyznał swoją zbrodnię.Z owych przesłuchań, zeznań i przyznania się widać jasno: że wyżej wymieniony Arnold du Thill całkowicie i bez wątpliwości jest winien oszustwa, fałszerstwa, podszycia się pod imię i nazwisko, cudzołóstwa, porwania, świętokradztwa, krzywoprzysięstwa, plagiatu, kradzieży i innych przestępstw.Zespół sędziowski skazał i skazuje wymienionego Arnolda du Thill:Po pierwsze, na publiczne wyrażenie skruchy przed kościołem miejscowości Artigues, na klęczkach, w koszuli, z gołą głową i bosymi nogami, ze stryczkiem na szyi i z pochodnią z płonącego wosku w rękach.Po drugie, na publiczną prośbę o przebaczenie ze strony Boga, króla i sprawiedliwości oraz wymienionych małżonków Marcina Guerre i Bertrandy de Rolles.Po uczynieniu tego wymieniony Arnold du Thill zostanie wydany w ręce wykonawcy najwyższej sprawiedliwości, który mu każe przejść przez ulice i uczęszczane miejsca w Artigues, ciągle ze stryczkiem u szyi, i zaprowadzi go przed dom wzmiankowanego Marcina Guerre.Aby dojść do szubienicy, która w tym miejscu będzie wzniesiona, i na niej zostać powieszonym i uduszonym, a następnie ciało zostanie spalone.Poza tym sąd wyłączył i wyłącza z procesu wymienionego Marcina Guerre i wymienioną Bertrandę de Rolles i odsyła wymienionego Arnolda du Thill do sędziego w Artigues, aby poddał niniejszy wyrok wykonaniu zgodnie z jego formą i treścią.Orzeczono sądowo w Rieux dnia dwunastego lipca 1558 roku.Arnold du Thill słuchał owej przewidywanej sentencji wyroku z posępną, ponurą miną.Jednak ponownie potwierdził „swe zaznania, uznał słuszność wyroku i okazał pewną skruchę.— Błagam Boga o łaskawość, a ludzi o przebaczenie.Jestem przygotowany na poniesienie kary po chrześcijańsku.Marcin Guerre, obecny na rozprawie, dał nowy dowód swej tożsamości tonąc we łzach przy może nieszczerych słowach swego wroga.Przezwyciężył nawet wrodzoną nieśmiałość i zapytał przewodniczącego sądu, czy nie byłoby sposobu uzyskać łaskę dla Arnolda du Thill, któremu on z całego serca odpuszcza winy przeszłości.Ale odpowiedziano dobremu Marcinowi Guerre, że jedynie król ma prawo łaski i że w przypadku tak wyjątkowej zbrodni i tak oczywistej z pewnością odmówiłby jej, gdyby nawet trybunał podjął się o to starać.Tak — szeptał w myśli Gabriel.— Tak, król odmówiłby łaski, a przecież sam potrzebowałby ułaskawienia! Ale postąpiłby słusznie, gdyby był nieugięty.Żadnej łaski! Nigdy łaski! Sprawiedliwości!Marcin Guerre z pewnością nie myślał tak jak jego pan.W swojej potrzebie przebaczenia otwarł natychmiast ramiona przed Bertrandą, żałującą i skruszoną.Bertranda nawet nie musiała powtarzać próśb i obietnic, jakie przez ostatnią, ale skuteczną pomyłkę skierowała do fałszywego Arnolda du Thill w przekonaniu, że rozmawia z mężem.Marcin Guerre nie pozostawił jej czasu na opłakiwanie na nowo błędów i słabości.Na początku zamknął jej usta siarczystym pocałunkiem i poprowadził ją, szczęśliwy i triumfujący, do — małego rodzinnego domku w Artigues, którego od tak dawna nie widział.Przed tym samym domem, który wreszcie wrócił do prawowitego właściciela, Arnold du Thill w osiem dni po skazaniu zgodnie z wyrokiem poniósł dobrze zasłużoną karę.Mieszkańcy wszystkich okolic w promieniu dwudziestu mil zeszli się tam, żeby przyglądać się karze śmierci.Ulice skromnej wioski Artigues były obficiej zaludnione w ów dzień niż arterie stolicy.Trzeba przyznać, że skazaniec okazał sporo odwagi w ostatnich swoich chwilach i przynajmniej przykładnym końcem ukoronował swój niecny żywot [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl