do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z drugiej jednak strony trudno by³o rz¹dziæ kobietami i nad ¿adn¹ znich nie mo¿na by³o zbyt d³ugo sprawowaæ kontroli.A ci ch³opcy ³atwopodporz¹dkowuj¹ siê jej woli.Nie licz¹c legendarnej terrorystki Leili Khaled, niewielu kobietom na œwiecieuda³o siê z powodzeniem dowodziæ ugrupowaniem muzu³mañskich bojowników.I choæcelem dzia³añ Martiny nie by³o dopieszczanie wysokiego mniemania o sobie, zsaty­sfakcj¹ pozwoli³a podw³adnym nadaæ sobie przydomek Leila.Spojrza³a w stronê wejœcia.Nieopodal baru sta³ niski mê¿czyzna.Bia³e w³osykontrastowa³y z ciemn¹, ogorza³¹ od wiatru i s³oñca cer¹.Szary we³nianygarnitur, bia³¹ koszulê - tylko o numer za du¿¹ - i czarny krawat uzupe³nia³d³ugi, granatowy prochowiec.Dziêki okularom w z³otej oprawce mê¿czyznawygl¹da³ jak zegarmistrz z Zurychu.Ujrzawszy Martinê, podniós³ aktówkê zmiêkkiej skóry i ruszy³ do przodu.Martina zauwa¿y³a, i¿ cz³owiek, znany jejjako Omar, zamieni³ br¹zow¹ laskê na staromodn¹ laseczkê z metalow¹ g³Ã³wk¹zamiast r¹czki.Czêsto zastanawia³a siê, po co takiemu ¿wawemu cz³owiekowi wogóle potrzebna jakakolwiek pomoc przy chodze­niu.Dosz³a w koñcu do wniosku,¿e laseczka stanowi coœ w rodzaju eleganckiej broni.Spojrza³a uwa¿nie namê¿czyznê pe³ni¹cego funkcjê poœrednika pomiêdzy ni¹ a zatrudniaj¹cymi j¹ludŸmi.Od wielu miesiêcy konsultowa³ siê z ni¹ i negocjowa³.Uwa¿a³a go dot¹djedynie za mi³ego pos³añca, lecz zwa¿ywszy na ostatni wybuch, zastanawia³a siê,czy czasem ten ³agodny wizerunek nie jest tylko kamufla¿em, jak w przypadkumiêso¿ernej roœliny.Arab wytwornie uk³oni³ siê przed Martina i zaj¹³ miejsce naprzeciwko niej.Zauwa-¿y³a, ¿e r¹czkê laseczki stanowi³o popiersie Ludwiga van BeethovenawyrzeŸbione w koœci s³oniowej.- Widzê, ¿e znasz siê na muzyce - odezwa³a siê po angielsku bez ¿adnych wstêpówani powitañ.- Takie pokolenie.- Omar wzruszy³ ramionami, jak gdyby za coœ przeprasza³.Walizeczkê postawi³ pomiêdzy stopami.- Podaæ drinka, señor? - U jego boku zjawi³ siê kelner.- Nie, to za mocne na moje serce.- Starszy cz³owiek grzecznie skin¹³ rêk¹, agdy kelner odszed³, doda³: -I Ÿle dzia³a na duszê.Mussa chrz¹kn¹³ i zabra³ rêkê ze szklanki Escudo.- Dobry wieczór, m³ody przyjacielu.- Omar uk³oni³ siê Mussie, a ten wodpowie­dzi jedynie kiwn¹³ mu g³ow¹.- Mussa nie czuje siê dziœ za dobrze - wyjaœni³a Martina.- Och, co za szkoda.- Ja w³aœciwie te¿ - doda³a.- Przez tê pogodê? - Omar odwróci³ g³owê nadstawiaj¹c ucha, a rozbrajaj¹cyuœmiech spod w¹skiego, siwego w¹sika nie os³ab³ ani trochê.- Czasami Hambug wporównaniu z tym miastem wydaje siê prawdziwym letniskiem.- Raczej dziêki pogodzie w polityce - odpar³a Martina, spogl¹daj¹c na „New YorkPost".Kelner przyniós³ sma¿on¹ wieprzowinê dla niej i dla Mussy.Wbi³a widelecw miêso, odciê³a koœæ, a na ostrzu jej no¿a pozosta³a krew.Omar przygl¹da³ siê jej d³oniom, ona uwa¿nie studiowa³a jego twarz, leczzauwa-¿y³a jedynie wnikliwe zainteresowanie, bez cienia niechêci czy pogardy.Zgodnie ze zwyczajow¹ procedur¹ Martina nie wiedzia³a, kogo reprezentuje Omar.By³ Palestyñczykiem, wiêc przypuszcza³a, ¿e pracuje dla Abu Nidala lub byæ mo¿eAbu Ibrahima, którego najlepszy twórca bomb, Mohammed Rashid, szkolony by³kiedyœ w jej w³asnej komórce RAF-u w Niemczech.Móg³ j¹ zarekomendowaæ dowykonania tej pracy jeden z ludzi niechêtnych wszelkiego rodzaju zbli¿eniomizrael-sko-arabskim.Martina odznacza³a siê dostateczn¹ przebieg³oœci¹, abyzrozumieæ potrzebê korzystania z tego starszego wiekiem poœrednika.By³abyjednak idiotk¹, gdyby nie skorzysta³a z okazji wystawienia go na próbê.- Ciekawe, kto móg³ byæ na tyle g³upi, ¿eby pope³niæ takie straszneprzestêpstwo - zapyta³a z przesadn¹ uprzejmoœci¹.- To hañba - powiedzia³ Omar takim samym tonem.- Zw³aszcza, ¿e pokój by³ ju¿ tak blisko.- Prawie w zasiêgu rêki.Martina jad³a miêso, podczas gdy Mussa obserwowa³ swych zwierzchników wmil­czeniu, jak ch³opak podaj¹cy pi³ki tenisistom.Szybko straci³ ochotê naposi³ek.- Takie tajne uk³ady s¹ bardzo niepewne - powiedzia³a Martina, odwo³uj¹c siê dowymiany wiêŸnia.- Jak domki z kart - przyzna³ Omar.- A zatem kto odpowiada za tê straszn¹ sprawê? Ta akcja przypomina mój stylpracy.Co o tym s¹dzisz?Starszy cz³owiek poprawi³ siê na krzeœle.Dotkn¹³ w¹sów, przesun¹³ d³oñ powargach i spojrza³ w sufit.- Nasz k³opotliwy Król Babilonu? - powiedzia³, maj¹c na myœli Saddama Husajna.- Nie, on jest zbyt zajêty.Wylizuje siê z ran po ostatnim nieudanym festiwaluScudów.Nie ryzykowa³by.Omar skin¹³ g³ow¹ i, spojrzawszy Martinie w oczy, napotka³ pe³en oskar¿eniawzrok.- Zapewniam ciê, moja córko - rzek³, a Martina drgnê³a pod wp³ywem ojcowskiejczu³oœci - ¿e nie wiem na ten temat wiêcej ni¿ ty.Lecz skoro my wiemy o tajnymporozumieniu, które wkrótce dojdzie do skutku, mo¿na przypuszczaæ, ¿e wiedz¹ onim inni.Czy¿ nie tak?Nie odpowiedzia³a.Zacisnê³a zêby i zamar³a w bezruchu niczym poluj¹cy kot.- Ten czyn - kontynuowa³ Omar, wskazuj¹c palcem na „Post" - wygl¹da na aktrozpaczy.Z pewnoœci¹ to dzia³anie kogoœ, kto tak bardzo przeciwny jestzawarciu porozumienia, ¿e by³by w stanie wysadziæ poci¹g z kompletempasa¿erów.- Chcesz powiedzieæ, ¿e mo¿e mu siê to udaæ - szepnê³a Martina, czuj¹c, ¿eMussa równie¿ zrozumia³ konsekwencje i siedzi ca³y spiêty.- Twierdzisz, ¿enied³u-go znajdê siê w kolejce przed nowojorskim poœredniakiem?Omar nie móg³ powstrzymaæ œmiechu, gdy wyobrazi³ sobie elegancko ubran¹ Martinêwype³niaj¹c¹ rubrykê „zawód" - TERRORYSTKA, NA ¯YCZENIE DOSTARCZAM REFERENCJE Wjego oczach pojawi³y siê ³zy i musia³ wyj¹æ z kieszeni chusteczkê.Jego rozbawienie nie poprawi³o Martinie humoru, poniewa¿ gdyby z powodu atakuna konsulat odwo³ana zosta³a wymiana wiêŸnia, to automatycznie zerwano bykontrakt z ni¹.Yadd Allach posz³aby na ¿ebry pod któryœ z meczetów w JerseyCity.Niemniej gdyby Omar teraz k³ama³, Martina wyczyta³aby to z jego twarzy, zjego zachowania.Nachyli³ siê nad sto³em, z³o¿y³ rêce jak do modlitwy i przemówi³, patrz¹cMartinie prosto w oczy, jak stary, uprzejmy profesor dziel¹cy siê sw¹ wiedz¹ zpe³n¹ w¹tpli-woœci studentk¹.- Politycy dzia³aj¹ na wielu poziomach, moja droga.Zwierzêta politycznedyspo­nuj¹ g³osem przemawiaj¹cym do opinii publicznej.Poni¿ej natomiastfunkcjonuj¹ duchy i to one dopiero maj¹ naprawdê coœ do powiedzenia.Z tego cos³ysza³em, duchy trwaj¹ przy swoich postanowieniach.Ty te¿ powinnaœ wytrwaæprzy swoim, nawet pomimo obaw.Mussa zacz¹³ siê krêciæ na krzeœle.Nagle poczu³, ¿e musi wyjœæ do toalety,czêœciowo ze wzglêdu na wypite piwo, lecz w wiêkszym stopniu dlatego, ¿e by³ju¿ niegdyœ œwiadkiem gniewu Martiny, a ten starszy cz³owiek zaprzeczaj¹c jejodwadze, móg³ wywo³aæ niespodziewane reakcje.Martina jednak przytrzyma³a go zarêkaw marynarki.- Zapewniam ciê, Omarze, ¿e nie jestem rozdygotan¹ pann¹ m³od¹ - odezwa³a siê.- Poza tym powszechnie wiadomo, ¿e najczêœciej to mê¿czyŸni panikuj¹ przedœlubem.- Ten pan m³ody z pewnoœci¹ ciê nie zawiedzie - nalega³ Omar, okazuj¹codrobi­nê zniecierpliwienia [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl