do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.448Pokaz sztucznych ogni na placu Ludwika XV.Widowisko skupiło kilka tysięcy osób, bez nadzoru i żadnej organizacji.Nawet policji nie było, żeby nie wystraszyć ludzi.No i chmary złodziejaszków rozzuchwaliły się.Poczęli cynicznie, na oczach wszystkich, okradać publiczność.Nie tylko wyciągali z kieszeni portmonetki, lecz zdzierali z dam niemal razem z uszami kolczyki i niemal z palcami zrywali pierścienie.Wśród ludności, przestraszonej taką zuchwałością, powstała panika.A jeszcze na dodatek zapaliło się rusztowanie, z którego miały być wystrzeliwane rakiety.Ludzie rzucili się do ucieczki, lecz wąskie przejście spowodowało zator.Z tyłu napierano, ludzie zaczęli się przewracać i byli tratowani.Chaos, krzyki, krew, śmierć… Takim dramatem został naznaczony ślub przyszłego Ludwika XVI z Marią Antoniną.„Nie będzie szczęśliwego panowania tej pary" – wzdychał naród po tej tragedii.I co? Za dwadzieścia lat na tym samym placu, przemianowanym z placu Ludwika XV na plac Rewolucji, złożą oboje głowy na gilotynie, a ich trupy zostaną pochowane na tym samym cmentarzu La Madeleine, na którym pochowano ofiary tragedii 1770 roku.Czy to nie znamienne? Podobnie było z rosyjskim caremMikołajem II.Podczas jego ślubu z Aleksandrą Fiodorowną, niemieckąksiężniczką, na Chodyńskim Polu przez złą organizację widowiska zostałystratowane dwa tysiące osób.Czyż nie zakończył tragicznie swegopanowania ten ostatni car, rozstrzelany przez bolszewików i pochowanywe wspólnej mogile w lesie, nawet bez trumny?***Pełna zapału do zabawy, oszołomiona swą pięknością i powabem przybyłaksiężniczka Maria Antonina do449Wersalu.Była niemile zaskoczona władzą tej pani, która była tu królową.„Kim jest pani du Barry?" – spytała pałacową damę.„Ona jest po to, żebyzabawiać króla" -odpowiedziała zmieszana.Naiwna księżniczkarozśmieszyła dwór odpowiedzią: „O, w takim razie ja będę jej rywalką".Wkrótce zrozumiała, kim naprawdę jest du Barry.Oburzyła się, odwróciłasię od metresy, była zgorszona.Do matki, Marii Teresy, leci do Wiedniakolejny jej list: „9-VII-1770.Słabość, którą żywi król do du Barry, jestżałosna.To najgłupsza i najnieprzyjemniejsza istota, jaką można sobiewyobrazić".Du Barry nie miała zamiaru odpowiadać złośliwością na impertynencjeMarii Antoniny.Chciała mieć dobre stosunki z żoną delfina.To sięabsolutnie nie udało.Księżniczka nie ukrywała swej pogardy do du Barry.Nie odpowiadała na jej przymilne komplementy, odesłała kolię, którą duBarry posłała jej w prezencie, na balach, na polowaniu, w karocy niezamieniała z królewską me-tresą ani jednego słowa.Du Barry płakała iżaliła się królowi na zarozumiałego „rudzielca", jak nazywała MarięAntoninę.Król był zasmucony i bardzo pragnął, żeby księżniczka polubiłajego kochankę.Z Wiednia matka Maria Teresa, zatrwożona stosunkami córki z królewską metresą, pisała do niej listy, w których błagała córkę, żeby była bardziej uprzejma dla du Barry.Nie pragnęła konfliktu z Francją.„Co, korona spadnie ci z głowy -sztorcowała swą córkę -jeśli powiesz parę słów hrabinie du Barry?".Zmusili biedną księżniczkę do okazania publicznego szacunku królewskiej metresie.Cały Wersal zebrał się w sali, gdzie będzie odbywała się pokuta.Wszyscy czekali.Du Barry w rozkosznej sukni, obwieszona brylantami jak bożonarodzeniowa choinka, czeka, leniwie wachlując się.Maria Antonina blada i drżąca 450zbliża się do hrabiny.Oczy wszystkich zwrócono na nią.Cicho w Sali Lustrzanej tak, że słychać, jak leci mucha.Księżniczka podeszła do du Barry i, jąkając się, powiedziała jedno jedyne zdanie, złożone z dwudziestu czterech liter: „Jak dużo ludzi dziś w Wersalu".Radosne westchnienie rozległo się po sali.Lody przełamano.Można uznać, że pogodzenie Marii Antoniny z królewską metresą odbyło się.Du Barry była dobrą kobietą.Więcej nie dokuczała księżniczce prośbami o okazanie jej czci.Zadowoliła się tym jednym zdaniem.Maria Antonina ani słowa więcej nie przemówi do królewskiej metresy.***I oto ich panowanie po śmierci Ludwika XV przepełnione groźnymi politycznymi wydarzeniami, wersalskimi intrygami, walką z opinią publiczną, z ludem, który znienawidził „Madame Deficyt", jak nazywano Marię Antoninę za jej niebywałą rozrzutność.Lubiła pałace i klejnoty.Uwielbiała rozrywki, bale, polowania, wieczory z udziałem ubóstwiających ją pań i kawalerów, łowiących każde jej słowo izasypujących ją pochlebstwami.W dalszym ciągu była naiwna i lekkomyślna.Karała męża z rozbrajającą szczerą pogardą za wszystko: brudne ręce, nieumiarkowany apetyt, za to, że łaził po wersalskim dachu i przez lornetkę obserwował paryskie pożary, że ganiał koty, a najważniejsze za to… że przez wiele lat pozostawała dziewicą, szalejąc z tego powodu i ulegając atakom histerii.Rozrzutność Marii Antoniny stała się przysłowiowa.Ludwik XVI, czując swą winę, pozwalał jej na wszystko i jak na katorgę co wieczór chadzał do małżeńskiej sypialni, żeby nazajutrz oświadczyć otoczeniu: „Nie".„Znowu nein, kiedy to się skończy?" -451wrzeszczała z Wiednia Maria Teresa, poważnie zaniepokojona dziewiczym stanem swej córki.W listach do matki królowa żaliła się: „Znowu, droga matko, z mężem… nic nie było".Ta nienormalność trwała… siedem lat, autorytatywnie twierdzi niemiecki pisarz Stefan Zweig i biografowie chórem to powtarzają.Lecz wróćmy do dokumentów.Ślub Ludwika XVI i Marii Antoniny odbył się w 1770 roku, a w 1774 roku pisała do matki: „29 grudnia 1774 roku.Droga mamo! Moje małżeństwo skonsumowane! A wczoraj powtórzyło się i nawet lepiej niż za pierwszym razem".Maria Teresa westchnęła z ulgą i być może ze wstydem wspominała swe rozpaczliwe słowa w liście do córki: „Córko moja! Zatroszcz się o dziedzica, obojętnie, kto ci go da".Czy nie tak samo namawiała Katarzyna Medici swoją synową, Luizę Lota-ryńską, żeby przespała się z paziem i dała Francji dziedzica, gdyż jej syn, Henryk III, homoseksualista, mógł tylko żonie wplatać perły w warkocze.Czy nie to samo powiedziała Anna Austriaczka synowej, Marii Teresie, gdy ta żaliła się, że król, jej mąż, śpi zkochankami i te rodzą dzieci: „Moja miła, ile by bastardów nie było, oni nigdy nie będą dziedzicami, natomiast twoje dziecko, nawet jeśli ojcem będzie lokaj, stanie się delfinem".Słowem, precz z moralnością, drogie synowe i córki, jeśli ojczyzna wzywa was i potrzebuje następcy tronu.Natomiast Maria Teresa chwaliła siebie, że przedsięwzięła wszystko, żeby małżeństwo jej córki zostało skonsumowane.Już po pierwszym roku zasypywała ambasadora we Francji zapytaniami: w czym rzecz? Pisała trwożne listy do teścia, tej samej treści: w czym rzecz? Poprosiła o opinię nadwornego lekarza: w czym rzecz? Lekarz odpowiedział: „Jeśli taka śliczna i młoda żona, jaką niewątpliwie jest pani córka, nie potrafi rozruszać męża 452w łóżku, to medycyna jest tu bezsilna".Ludwik XV natomiast, otrzymawszy list Marii Teresy, wezwał swego wnuka na dywanik i groźnie zapytał: „Odpowiadaj, dlaczego twoje małżeństwo po upływie tak długiego czasu jeszcze nie skonsumowane, a?!" [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl