do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– I co ty na to, Monico? Przestań kłamać, bo pójdę z tą sprawą na policję i będziesz skończona.– Nie! – odkrzyknęła, znowu przenikliwym sopranem.– Nie dam się wrobić!– Wystarczy, Monico! – Bazyliszkowe spojrzenie Madelaine Hurst wbiło w nią tysiąc skalpeli.– Temat uważam za zamknięty.Monica Yablonsky popatrzyła na nią buntowniczo.– Nie, nie jest zamknięty.Ani trochę! – Odwróciła się gwałtownie w stronę Earla, a jej źrenice były tak szerokie ze strachu, że pozostawiły tylko cienki okrąg brązowych tęczówek.– Doktorze Garnet, chciał pan wiedzieć, o czym dokładnie mówili pielęgniarkom pacjenci, którzy zgłaszali doświadczenia z pogranicza życia i śmierci?Stewart wyprężył się jak struna.– Tak jest – odparł gładko Earl.– Tylko że żaden z przełożonych, nie wyłączając ciebie, jakoś nie mógł znaleźć takiej osoby, która by cokolwiek pamiętała.– To dlatego, że kazano im milczeć.– Zamknij się, Monico – szczeknęła Madelaine Hurst.– Nie mam zamiaru.Nie wtedy, kiedy on zaczyna gadać o niewyjaśnionych seryjnych zgonach i otwarcie podejrzewa ludzi o morderstwo.– Mówiąc to, siostro Yablonsky wpatrywała się w Earla tak intensywnie, jakby chciała utworzyć wzrokiem tunel łączący tylko ich dwoje, a wyłączający wszystkich pozostałych.– Mów dalej – zachęcił ją Garnet.– Monico!– Dziewczyny, które słyszały te opowieści, zwróciły uwagę na jeden bardzo dziwny szczegół.– Jaki?– Do diabła, Monico, nakazuję ci milczeć!– Nie mówili jedynie o światłach, tunelach, utraconych bliskich i o tym, że unosili się nad władnymi ciałami.Wszystko to są typowe relacje.– Yablonsky mówiła o nich z pogardą właściwą komuś, kto ani trochę nie wierzy w takie historie.Paul zerwał się energicznie, przewracając przy tym fotel.– Mów dalej, Monico Yablonsky, zostaniesz zawieszona na zawsze – wycedził przez zaciśnięte zęby.Earl pochylił się ku niej nad stołem.– Nie zostaniesz zawieszona, zaufaj mi.Powiedz prawdę teraz, a nikt nie waży się ciebie tknąć, nawet ja.To, co mówi się w tym gronie, jest objęte immunitetem.– Nie kłamał.Nie wolno było zaskarżać żadnych wypowiedzi, które padały podczas raportu posekcyjnego.Zasada ta została wymyślona po to, by chronić lekarzy przed odpowiedzialnością prawną, jeżeli uczciwie przyznawali się do błędów i pozostali członkowie gremium mogli się czegoś nauczyć.Lecz czy prawo obroni też siostrę Yablonsky przed CEO St Paul’s Hospital i przełożoną pielęgniarek, naprawdę nie miał pojęcia.Monica chyba jednak uwierzyła.– Wielu pacjentów mówiło, że kiedy to się działo, ktoś szeptem zadawał im pytania – odpowiedziała, nie spuszczając go z oka.– Pytania?– Tak.Czy widzieli Boga? Czy spoglądają na siebie z góry? Jak wyglądało niebo? Szalone rzeczy.– Żartujesz.Yablonsky wyjęła z kieszeni chusteczkę i przetarła oczy, starając się nie dotknąć ich palcami.– Przysięgam, że to prawda.Earl poczuł się tak, jakby wsiadł do windy, która opada zbyt szybko.Dlaczego miałby jej wierzyć? Może była to kolejna próba rzucenia podejrzeń na kogoś innego? Lecz z drugiej strony była to historia tak osobliwa, że nie mogła być zmyślona.Poza tym pasowała do okoliczności – tyle że dawała mu odpowiedź, której nie chciał.Spojrzał z niechęcią na Stewarta.Tym razem to jego źrenice miały wielkość ćwierćdolarówek.O mój Boże, pomyślał Earl, czując w brzuchu jawną rewolucję.– To dlatego twierdziłeś, że ich raporty są fałszywe? – powiedział z niedowierzaniem, choć dobrze wiedział, że taka jest prawda.Krople potu zalśniły na czole Stewarta.– Nie, ja naprawdę.– Nie kłam!– Nie kłamię.To znaczy: nie jest tak, jak myślisz.Proszę cię, Earl, musisz mi uwierzyć.– Jasne, że kłamie – wtrąciła Monica Yablonsky.– Żeby chronić własny tyłek! – Gniew tym razem obniżył jej głos i uczynił chrapliwym, jakby słowa kaleczyły jej gardło.– A może ktoś jeszcze miał ochotę rozmawiać ze zmarłymi?Dział badań klinicznych, piwniceSt Paul’s Hospital– Przysięgam, Earl, że nie zrobiłem nic złego – zaklinał się Stewart drżącym głosem.Wstał zza biurka, trzepocąc dłońmi w rękawiczkach tak, że jego palce wibrowały jak skrzydła kolibra.Wszędzie dookoła piętrzyły się stosy papierów, a wśród nich najwięcej dokumentacji akcji reanimacyjnych oraz całe roczniki pism naukowych poświęconych intensywnej terapii.Papiery te zalegały tu zawsze, ale teraz wydawało się, że lada chwila go zasypią, tak bardzo się kulił pośród nich.Zdjęty strachem strzelał oczami na boki jak przyparty do muru ćpun.Earl oparł się o zamknięte drzwi i patrzył z kliniczną fascynacją, jak Stewart się wije, próbując uniknąć konfrontacji, aż wreszcie widok jego upadku stał się nie do zniesienia.Gdy raport posekcyjny kończył się wielkim zamieszaniem, Stewart w ostatnich chwilach już tylko zezował na Earla tak, że oczy omal nie wyszły mu z orbit, w końcu jednak postanowił salwować się ucieczką.Earl pognał za nim do jego ciasnego gabinetu.– Okłamałeś mnie – powiedział.– Tak, wiem, ale tylko w sprawie tego, co usłyszałem od pacjentów.Wiedziałem, że jeśli to się rozejdzie, ludzie zareagują tak samo jak dziś przy stole.Pomyślą, że miałem z tym coś wspólnego.– Deloram wydawał z siebie krótkie, gwałtowne potoki słów, chwilami prawie kwiląc, a chwilami basując.– W tej grze wystarczy leciutka woń gówna, żeby człowiek był skończony jako badacz.A możesz mi wierzyć, że zdążyłem narobić sobie znacznie więcej wrogów, niżbym chciał, choć moim zdaniem powoduje nimi głównie zazdrość.Albo prosta reakcja na twoje nieznośne zarozumialstwo, dodał w duchu Earl.– Bądź pewny, że znajdą się rzesze chętnych do plotkowania przeciwko mnie – ciągnął Stewart, blednąc coraz bardziej.– O Boże! Moje fundusze badawcze! Cofną mi je z dnia na dzień.– A tak konkretnie to czego miałyby dotyczyć te plotki? – przerwał mu Earl.Udawanie współczucia przychodziło mu z wielkim trudem.Stewart niecierpliwie machnął ręką.– Dobrze wiesz czego.Że nękałem umierających pacjentów pytaniami bez ich zgody.– Ruchy rękami przestały Stewartowi wystarczać; zaczął spacerować, lecz w pomieszczeniu o boku trzech metrów w praktyce oznaczało to kręcenie się w kółko.– Że sztucznie wywoływałem stan graniczący ze śmiercią, żeby zyskać więcej materiałów do publikacji [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl