do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Huang nie miał dla niego żadnej informacji, miał tylko kulkę.Kiedy kościsty staruszek wydobył z kieszeni pistolet, Budda sięgnął po własną broń.Jednocześnie z trzaskiem otworzyły się tylne drzwi i jeden z Duchów wypadł na zewnątrz.Wszystko to działo się zbyt szybko dla starego, poczciwego Buddy.Poczuł ogromne znużenie.Jak przed zaśnięciem po długim dniu ciężkiej pracy.Pistolet Huanga wypalił.Pierwszy pocisk rozorał szyję Buddy.Jednocześnie Ramirez wystrzelił kulę, która przeleciała tuż obok twarzy Huanga.Drugi pocisk trafił Buddę w głowę.Choć powinien był umrzeć szybko, starczyło mu czasu na jedną, ostatnią myśl.Nic głębokiego – prosty werset z Dhammapady, który często powtarzał sobie dla uspokojenia: „Tu mieszkać będę w porę deszczową, a tu zimą i latem”.Smith skrzywił się z bólu od zranionego ramienia.Mimo wszystko zdołał wyskoczyć z terenówki i, trzymając jedną ręką swój MR-C, zastrzelić tego stracha na wróble z pistoletem.–Zdejmij Buddę z siedzenia! Połóż go na tył! – krzyczał tymczasem Ramirez.– Jezu Chryste, mnie też trafił! – dodał po chwili.Beasley i Jenkins wysiedli już z samochodu i podbiegli do drzwi od strony kierowcy, by wywlec Buddę.Smith uznał, że trzeba skontaktować się z dowództwem i spytać, co mają zrobić z ciałami ludzi z CIA.Tymczasem jednak lepiej było ich nie zostawiać.Mitchell przez radio zapytał, co się dzieje.Beasley złożył mu meldunek.Tymczasem Smith podszedł do Ramireza.Pierwsza kula, która przeszła przez szyję Buddy, trafiła go w bark.–Ciebie przynajmniej postrzelił wróg – burknął Ramirez.– Ja oberwałem od jakiegoś starucha.–Fakt, to dość wstydliwa kwestia.–Zamknij się – prychnął Ramirez.–Żartuję – uspokoił go Smith, szukając rany wylotowej.– W porządku – odezwał się po chwili – przeszła na wylot.Wiem, że boli.Teraz cię tymczasowo zabandażuję.Ramirez skrzywił się i zaklął.–Joey, chodź tu, żeby można cię było porządnie opatrzyć – wtrącił Beasley.– Jenkins, siądź za kółkiem.–No, dawaj – zachęcił Smith, pomagając Ramirezowi wydostać się z fotela obok kierowcy.–Do dowódcy Bravo – wywołał Mitchell.– Zabierajcie się już i rozwalcie te śmigłowce.–Przyjąłem.Zatrzasnęły się ostatnie drzwi i Jenkins zaczął nawracać.–Trzy, dwa, jeden – powiedział Beasley i zdetonował ładunki C-4, ciasno upakowane w śmigłowcach i ciężarówkach na tyłach zamku.Wybuchy w pobliżu zamku i na stacji transformatorowej służyły temu, by odwrócić uwagę policji i wojska.Smith uznał, że dobrze przygotowali przynętę.Wyciągnął szyję i obejrzał się na zamek.Woda spływała z dachów na podobieństwo kapiącego wosku.Jednocześnie w tle cztery ogromne kule ognia wystrzeliły ku niebu i rozkwitły w pomarańczowe grzyby.Eksplozje rozjaśniły całą scenę nieziemskim blaskiem.Kiedy płomienie wznosiły się coraz wyżej nad górami, dolinę raz jeszcze rozjaśniła błyskawica.Niezapomniany widok.Jakby starochińskie malowidło ożyło na jego oczach.Smith odwrócił się i poprawił w fotelu.Szybę miał opuszczoną, karabin trzymał w pogotowiu.Pomyślał o pozostawionych w domu rodzicach.Szkoda, że tego nie widzieli.Może wreszcie zdaliby sobie sprawę, że zamiana służby w Duchach na stanowisko małomiasteczkowego szeryfa to jak rezygnacja z gry w pierwszej lidze na rzecz weekendowych meczów softballu.Może któregoś dnia zdecyduje się na to.Ale na pewno nie teraz, gdy krew w jego żyłach buzowała adrenaliną pod napięciem miliona woltów.Podczas gdy Diaz manewrowała terenówką wśród potoków deszczówki i błota, siedzący obok Mitchell miał właśnie namierzyć aktualne położenie Fanga na swoim wyświetlaczu HUD.Nim jednak zdążył to zrobić, z trzaskiem ożył kanał łączności satelitarnej.Na ekranie pojawił się generał Keating.Znajdował się w centrum dowodzenia.–Mitchell – odezwał się generał – doskonała robota, chłopcze.Czas wracać do domu.Mamy jednak problem.Albo wasza infiltracja na wybrzeżu została zauważona, albo ta przerwa w dostawie prądu napędziła im stracha [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl