do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Już wysyłam polecenie.Nie wiem, jakie tam jest zachmurzenie i widoczność, ale za półtorej minuty będziesz miał dolinę.–Dzięki.–Czego szukamy? – zapytał Viens.–Spadochronu – odparł Hood.– Takiego, do którego może być przyczepiony Mikę Rodgers.165ROZDZIAŁ 39Dolina Mangala Czwartek, 17.30iedy komandosi Strikera wyskoczyli, transportowiec AN-12 zawrócił na południe.Potężny ciąg powietrza wytworzony przez odlatujący samolot wessał Mike'a Rodgersa do środka grupy.Dzięki temu był chroniony przed głównym uderzeniem ataku przeciwlotniczego.Ale słyszał eksplozje i widział, jak pociski trafiały jego ludzi.Gdy skierował się do celu, towarzyszył mu już tylko jeden spadochroniarz.Mimo wysiłków komandosa stojącego na skalnym występie Rodgers minął płaskowyż.Zawadził o krawędź nogami, a potem prawym biodrem i piersią.Na szczęście kamizelka kuloodporna zamortyzowała uderzenie.Ale opadał zbyt szybko i nie mógł się zatrzymać.Nie zdążył zobaczyć, co się stało z towarzyszącym mu skoczkiem.Jeśli udało mu się – albo jej – uwolnić od czaszy, powinno być w porządku.Rodgers spojrzał w dół.Nie zrezygnował z próby dołączenia do innych i szukał wzrokiem skalnej półki, na której mógłby wylądować.Niestety, nie mógł się trzymać blisko góry.Ze zbocza wystawało tyle ostrych skał, że groziłoby to rozdarciem czaszy spadochronu.Niechętnie postanowił opaść w dolinę.Po drodze rozglądał się w poszukiwaniu innych skoczków na dole.Widział, co się.stało z jego ludźmi, i wątpił, by któryś przeżył upadek.Ale nie chciał myśleć o żołnierzach, którzy niemal na pewno zginęli.Na żałobę będzie czas później.Teraz liczyła się tylko misja i musiał znaleźć sposób, żeby wrócić do akcji.Na mniejszej wysokości prądy powietrzne osłabły.i Czasza spadochronu przestała się kołysać.Generał wisiał prosto niczym ciężarek pionu, osłonięty górami przed porywistym wiatrem.Szybował w dół przez pasma chmur.Zerknął na swój podświetlany zegarek.Był w powietrzu od prawie pięćdziesięciu minut.Opadł już tak nisko, że mógł zdjąć aparat tlenowy i gogle.Przypiął je do pasa.Para wodna z chmur osiadała mu na twarzy.Chłodziła spocone czoło i policzki i dodawała mu energii.Chmury zaczęły się przerzedzać.Widział już teren w dole.Nie wyglądało to najlepiej.Dolina ciągnęła się między dwoma pasmami górskimi.Środkiem płynęła płytka, rwąca rzeka.Wszędzie roiło się od skał o ostrych krawędziach, co wykluczało miękkie lądowanie, a lądowanie bezpieczne też mogło być co najmniej trudne.Dobrze, że przynajmniej w powietrzu jest spokojnie.Może sterować spadochronem i spróbować ominąć najbardziej niebezpieczne miejsca.166Kiedy znalazł się pod ostatnią warstwą chmur, zobaczył pierwszy spadochron Strikera.Czasza unosiła się jak orchidea na środku rzeki.Skoczek był najwyraźniej pod spodem.Po chwili Rodgers zauważył dwa następne spadochrony u stóp jednej z gór.Obok leżeli komandosi.Na ich zimowych kombinezonach była krew.Czasza czwartego spadochronu zwisała z małego występu skalnego jakieś dziesięć metrów wyżej.Tuż pod nią kołysała się w uprzęży Sondra DeVonne.Ńie myśl o tym teraz, upomniał się Rodgers.Musisz myśleć o sprawie, dla której ci żołnierze poświęcili życie.Inaczej będzie dużo więcej ofiar.Dalej na południe, za zakrętem doliny, unosił się dym.Coś tam wybuchło albo się rozbiło.Rodgers wątpił, żeby to był ich AN-12.Gdyby samolot został trafiony, komandosi usłyszeliby to i z pewnością zobaczyli, jak spada.Rodgers zerknął na północ.Miał przed sobą podnóże lodowca.Dlatego w dolinie było tak cholernie zimno.Ziemia zbliżała się.Rodgers nie chciał uderzyć w zbocze, ale nie chciał też wylądować w wodzie – mokry kombinezon zamarzłby w ciągu kilku minut.Nie chciał również uderzyć w poszarpane skały wzdłuż rzeki.Mógłby roze-drzeć ocieplany kombinezon albo połamać sobie kości.Niestety, urwiska zwężały się tak ciasno ku rzece, że właściwie nie było miejsca do wylądowania.Została mu tylko jedna możliwość.Wolałby z niej nie korzystać, ale wybór na wojnie nigdy nie jest łatwy.Generał podjął decyzję.Skierował się ku czaszy spadochronu w rzece.Tkanina była rozciągnięta wzdłuż wschodniego brzegu.Na jej krawędziach zanurzonych w wodzie lśnił lód.Czasza wydawała się wystarczająco sztywna, by utrzymać ciężar lądującego Rodgersa.Nie powinna pójść pod wodę.Generał miał nadzieję, że ustoi na nogach i przeskoczy na wąski brzeg, zanim czasza złoży się do środka.Tuż przed lądowaniem zajął pozycję nad spadochronem.Z jednej strony zobaczył ludzką rękę w wodzie.Skóra była bladosina.Rodgers nie chciał opaść na ciało komandosa.Spojrzał na drugą stronę czaszy.Cel rósł w oczach.Prędkość, z jaką opadał, stwarzała dziwne wrażenie, że siła grawitacji wręcz ciągnie go za nogi.Wylądował miękko na czaszy.Tkanina ugięła się w miejscu, gdzie na nią opadł, ale krawędzie pozostały płaskie.Rodgers zdołał utrzymać się na nogach.Natychmiast Uwolnił się od swojego spadochronu i odwrócił w stronę brzegu.Po sekundzie przez krawędzie czaszy zaczęła się przelewać woda, ale Rodgers zdążył dać kilka długich kroków i przeskoczyć na twardy grunt.Podnóże granitowego urwiska było metr od niego.Podszedł do skalnej ściany, żeby spojrzeć w głąb doliny.167Czasza, na której wylądował, zaczęła dryfować w dół rzeki.Rodgers obejrzał się za siebie i zobaczył pod wodą ciało.Martwy komandos leżał twarzą w dół.Mokry kombinezon był wzdęty.Poruszały się tylko linki spadochronu.Generał zostawił zabitego żołnierza.Nie miał czasu.Sięgnął do kieszeni kamizelki po radio.A raczej po to, co z niego zostało.Rodgers popatrzył na aparat.Płyta czołowa była zmiażdżona.Ż popękanego plastiku wystawały żółte i zielone przewody.W środku grzechotało kilka kawałków czarnej obudowy i zniszczone chipy.Radio musiało się roztrzaskać, kiedy uderzył biodrem w krawędź płaskowyżu.Rodgers zerknął na kamizelkę martwego komandosa.Kieszeń z radiem była pod wodą.Nawet jeśli radio nie zostało rozbite, nie może działać.Spojrzał w dół rzeki na splątane spadochrony dwóch innych komandosów.Wydęte czasze przetaczały się tam i z powrotem na wietrze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl