do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I teraz pojawił się problem.Operacja spychania zakładała uniemożliwienie terrorystom zabicie zakładniczki, obezwładnienie najbliższego z nich, zdobycie przyczółka w głębi sali, nim pojawi się w niej generał Rodgers.Tych celów nie udało mu się osiągnać.Tym samym padła koncepcja operacji, a teraz musiał jeszcze zmienić jej cele.Musiał poradzić sobie jakoś z gazem bojowym.Barone znajdował się po przeciwnej stronie wielkiego stołu; chronił go zarówno on, jak i zakładnicy.Zdążył już zdjąć kominiarkę; z worka wyciągał właśnie trzy maski przeciwgazowe.Założył jedną z nich, a resztę rozdał.Mężczyźni nie wkładali ich; maska znacznie ograniczyłaby im pole widzenia.Następnie wyciągnął z worka czarny pojemnik.August obrócił się i pobiegł ku północnej części sali.Francuz był już na schodach w południowej jej części, biegł nimi do góry.Pułkownik nie zatrzymał się i nie strzelał do niego.Nawet gdyby terrorysta go namierzył, miałby większe szanse w starciu z Barone'em, gdyby znajdował się po tej samej stronie sali co on.Drogę zagradzał mu stół i grupka tulących się do siebie zakładników.–Nie ruszać się! – krzyknął.Gdyby ci ludzie się rozbiegli, mogliby znaleźć się między nim a jego celem.Nikt się nie poruszył.August dobiegł do schodów i pobiegł nimi w dół.Francuz znajdował się dokładnie po drugiej stronie sali.Nagle zatrzymał się i oddał kilka strzałów.Dwa z nich trafiły pułkownika Augusta w talię i w żebra.Kamizelka wytrzymała, ale energia kinetyczna pocisków rzuciła pułkownika na ścianę.–Mam cię sukinsynu! – wrzasnął z triumfem strzelec.– Downer, kryj mnie! – krzyknął, biegnąc przez środkowy rząd krzeseł na galerii, ku północnej części sali.Australijczyk odepchnął dziewczynkę i wstał.Wydał z siebie nieartykułowany ryk nienawiści.August osunął się po ścianie, a potem poczołgał po schodach.Nie zwracał uwagi na ostry ból w boku.Francuz mu nie zagrażał, a Barone'a już prawie widział.Nagle z tyłu sali rozległ się donośny trzask.Kątem oka pułkownik zobaczył Francuza padającego w przejściu między rzędami krzeseł.Downer natychmiast rzucił się na podłogę.Porucznik Mailman stał w otwartych drzwiach z bronią w ręku.–Niech pan się śpieszy! – krzyknął.Niezły jest, pomyślał pułkownik, nie miał jednak pewności, czy Mailman zdołał definitywnie unieszkodliwić Francuza.Znalazł się na dole w chwili, gdy Barone odrywał plastikowy pasek z zaworu pojemnika.Odrzucił go i zaczął odkręcać korek.August strzelił dwukrotnie, trafiając terrorystę w skroń.Jego ciało upadło pośrodku sali.Pojemnik upadł na dywan; widać było sączącą się z niego smużkę gazu.Pułkownik zaklął.Poderwał się na równe nogi i pobiegł w stronę drzwi łączących salę Rady Bezpieczeństwa z salą Rady Powierniczej.Chciał wrzucić za nie pojemnik i zatrzasnąć je.Jeśli to by mu się nie udało, miał zamiar spróbować osłonić uciekających przez nie zakładników.Ale do nich nie dotarł.Na północnym krańcu galerii nagle pojawił się Francuz.Nie był nawet ranny i natychmiast otworzył ogień.Tym razem mierzył w nogi.August dostał dwie kule: w lewe udo i prawą łydkę.Upadł, czując przejmujący ból.Zacisnął zęby i pełzł przed siebie.Trening w opanowywaniu bólu nauczył go skupiać się na kolejnych krokach, etapach działania; dzięki niemu żołnierze w polu nie tracili przytomności i mogli działać.Myślał tylko o tym, gdzie powinien się znaleźć.Downer strzelił tymczasem do Mailmana, zmuszając go do ukrycia się za drzwiami.Francuz schodził powoli po schodach z pistoletem w wyciągniętych dłoniach.Od pojemnika dzieliło pułkownika Augusta zaledwie kilka kroków.Barone'owi nie udało się odkręcić korka, obrócił go tylko i gaz sączył się przez szczelinę.Pułkownik musiał natychmiast zakręcić pojemnik.Nie miał czasu, by odwrócić się i strzelać.Nagle trzy metry od niego rozległ się ogłuszający huk.Ciężkie brązowe zasłony w oknach od północy wydęły się, kuloodporne szkło rozprysło się po sali Rady Bezpieczeństwa.Niemal jednocześnie górna framuga opadła i roztrzaskała się.W chwilę później, dokładnie o czasie, do sali wkroczył generał Mike Rodgers.49u Nowy Jork, niedziela 00.11Przecież to nie jest spychanie, pomyślał Mike Rodgers, obrzucając wzrokiem salę Rady Bezpieczeństwa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl