do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nu¿e, podnieœcie niedosiêgiy siup, mój s³up potlaczu,Bo to jedyne grube drzewo z drzew, bo to jedynygruby korzeñ plemion.Wasz wódz w tym domu rozgniewa siê teraz.Wasz wódz odtañczy teraz taniec gniewu.Taniec wœciek³oœci odtañczy wasz wódz! [93 Boas 3, s.1291, 1290, 848, 857,1281.]Jestem Yaqatlenlis, jestem Pochmurny i jestem Sewid;jestem wielki Jedyny i jestem Pan Dymu i jestem Wspania³y Gospodarz Uczt.Otoimiona, które w darze œlubnym byty mi dane, kiedy za ¿ony bratem córki wodzówwszêdzie tam, dok¹d jeŸdzi³em.Dlatego œmieszy mnie tylko, co mówi¹ mniejsiwodzowie, bo nie zdo³aj¹ nigdy mnie poni¿yæ obgadywaniem mojego imienia.Czykto dorasta choæ do piêt mym przodkom, prawdziwym wodzom? Dlatego znaj¹ mniewszystkie plemiona na ca³ym œwiecie.Wódz, mój praojciec, pierwszy rozda³mienie na wielkiej uczcie.Inni staraj¹ siê go naœladowaæ - tylko to mog¹.Pró¿no staraj¹ siê czyniæ, jakczyni³ wódz mój praojciec, który jest korze­niem mojego rodu.Ja jestem nad plemionami,Ja jestem jeden nad plemionami.Ka¿dy wódz plemienia to tylko wódz plemienia.Ja jestem jeden nad plemionami.Wœród zaproszonych wodzów szukam wielkiego tak jak ja.Lecz prawdziwego wodza nie ma wœród tych goœci.Oni nie wyprawiaj¹ nigdy uczt usiebie, Te sieroty, biedaki, ci wodzowie plemion! Hañb¹ siê okrywaj¹! Ja jestemten, co daje wydry morskie wodzom,tym goœciom, wodzom plemion.Ja jestem ten, co daje chy¿e czó³na wodzom,tym goœciom, wodzom plemion.Te hymny samouwielbienia wyœpiewywali cz³onkowie œwity wodza plemienia przywszystkich wielkich okazjach: s¹ one najbardziej charakterystycznym wyrazemkultury Kwakiutlów.Wszystkie uznawane przez nich pobudki zeœrodkowa³y siêwokó³ ¿¹dzy wywy¿szenia.Wszystko: organizacja spo³ecz­na, instytucjegospodarcze, religia, narodziny i œmieræ mia³y s³u¿yæ jako jej wyraz.Triumf wich pojêciu obejmowa³ wyœmianie i publiczne wyra¿enie pogardy przeciwnikom,którzy, zgodnie z tradycj¹, byli tak¿e zaproszonymi goœæmi.Z okazji potlaczugrupa gospodarza rzeŸbi³a figury natural­nej wielkoœci wyobra¿aj¹ce wodza,który mia³ otrzymaæ miedziaka.Jego nêdzê symbolizowa³y wystaj¹ce ¿ebra, apostawa pozbawiona godnoœci podkreœla³a fakt, ¿e nikt siê z nim nie liczy.Wódz, który by³ gospodarzem, œpiewa³ pieœni wyra¿aj¹ce pogardê dla goœci:Wa, zejœæ mi z drogi, Wa, zejœæ mi z drogi! G³owy odwróæcie, abym pofolgowa³gniewowi swemui zbi³ bratnich wodzów.Oni udaj¹, ci wszyscy wodzowie; wci¹¿ obracaj¹tym samym miedziakiem, wci¹¿ ten sammiedziak daj¹ ma³ym wodzom.Ach, nie proœcie ³aski, Ach, nie proœcie laski,pró¿no r¹k nie wznoœcie,œlini¹ce siê mazgaje.Ja siê œmiejê, szydzê z tego, kto skrzynie z dobytkiemopró¿nia u siebie w domu,tam w domu potlaczu,tam w domu uczty, gdzie goœci siê g³odzi.Oto powód mojego œmiechu,Powód mojego œmiechu z tego, kto nie ma nic.Z tego, kto wci¹¿ powtarza, ¿e przodków mia³ wodzów.Maluczcy nie maj¹ przodków poœród wodzów.Maluczcy nie maj¹ imion po praojcach.Maluczcy, którzy pracuj¹,Maluczcy, którzy pracuj¹ ciê¿ko,Którzy b³¹dz¹ na ka¿dym kroku, którzy z nêdznychk¹tów œwiata siê wywodz¹.Oto jest powód jedyny mojego œmiechu.Ja jestem wielki wódz, który zwyciê¿a,Ja jestem wielki wódz, który zwyciê¿aOch, róbcie dalej swoje!Szydzê z tych tylko, co na tym œwiecie krêc¹ siê w kó³kociê¿ko pracuj¹ i jak ³ososie trac¹ ogony, Z wodzów podw³adnych wielkiego wodza,z tych tylko szydzê.Ha! £aski dla nich! Olejem nat³uœæcie ich w³osy suche i kruche,W³osy takich, co siê nie czesz¹.Szydzê z wodzów podw³adnych prawdziwegowodza.Ja jestem wielki wódz, który zawstydza ludzi [94 Ibidem, s.1288, 1290,1283,1291.].Ca³y system gospodarczy wybrze¿a pómocno-zachodniego koncentrowa³ siê wokó³ tejobsesji.Dla wodza istnia³y dwa sposoby uzyskania po¿¹danego zwyciêstwa.Pierwszy to zawstydzenie rywala darem o wiêkszej wartoœci ni¿ to, czym tenmóg³by siê zrewan¿owaæ, doliczaj¹c wymagan¹ nadwy¿­kê.Drugi zaœ to zniszczeniew³asnoœci.W obu przypadkach ofiarowanie daru by³o wezwaniem do rewan¿u,chocia¿ w pierwszym bogactwo ofiarodawcy wzrasta³o, a w drugim pozbawia³ siê onposiadanych dóbr.Skutki tych dwóch metod wydaj¹ siê nam ca³kowicie ró¿ne.DlaKwakiutlów by³y to tylko uzupe³niaj¹ce siê sposoby pokonania rywala, anajwy¿sz¹ chwa³¹ w ¿yciu byt akt ca³kowitego zniszczenia.By³o to takie samowyzwanie jak sprzeda¿ miedziaków, a rzucano je zawsze celem przeciwstawieniasiê rywalowi, który, chc¹c unikn¹æ wstydu, musia³ wówczas zniszczyæ tak¹ sam¹liczbê wartoœciowych dóbr.Niszczenie dóbr przyjmowa³o ró¿norakie formy.Wielkie potlacze, w czasiektórych spo¿ywano du¿e iloœci oleju z ryb „œwiec", traktowano jako zawody wniszczeniu.Goœci szczodrze karmiono olejem i wylewano go do ognia.Siedz¹­cymw pobli¿u ¿ar p³on¹cego oleju sprawia³ du¿¹ przykroœæ, co uwa¿ano równie¿ zask³adow¹ czêœæ zawodów.Aby uchroniæ siê od wstydu, musieli bez ruchu le¿eæ naswoich miejscach, chocia¿ buchaj¹cy ogieñ siêga³ krokwi dachu.Gospodarz musia³równie¿ okazywaæ ca³kowit¹ obojêtnoœæ w obliczu niebezpieczeñstwa zniszczeniadomu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl