do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ROZDZIAŁ DZIEWIĄTYOd rana bezskutecznie starała się dodzwonić do Carlosa.Nie mogła się doczekać, kiedy mu zda relację ze swego spotkania z Robinem.Chciała mu przekazać, co Robin jej powiedział, czy też raczej - czego jej nie powiedział.Bo Robin jak zwykle kluczył i lawirował.Po dwugodzinnej rozmowie Sara nadal nie miała pojęcia, jak dawny narzeczony chce wypełniać obowiązki ojca.Co więcej, odniosła wrażenie, że on sam tego nie wie.Z drugiej strony, Sara bardzo wyraźnie przedstawiła mu swą sytuację i to, czego od niego oczekuje.Oznajmiła, że jest szczęśliwa w roli samotnej matki.Potem poprosiła, by przełożyli dalszą, dyskusję na później, bo po ich męczącej rozmowie dostała migreny.Pod koniec pierwszego tygodnia pobytu Robina w Rzymie cierpliwość Sary powoli się kończyła.Nie poprawiał jej nastroju fakt, że Carlos nie zadzwonił z Mediolanu ani razu.W końcu poprosiła Robina o kolejną rozmowę, i wyłożyła kawę na ławę.- Przestaję rozumieć, dlaczego przyleciałeś z tak daleka.Wszystko, co na razie mi powiedziałeś, mogłeś przekazać podczas jednej krótkiej rozmowy telefonicznej.- Z pewnością - odparł niepewnie, zmieszany jej ostrym tonem.- Ale uważałem, że muszę przyjechać, żeby cię wspierać.- Dziękuję za dobre chęci, ale nie potrzebuję wsparcia.Doskonale sobie radzę.Swoją drogą, przestań udawać, że jesteś skruszony i dręczy cię poczucie winy, bo to zupełnie do ciebie nie pasuje.- Wzięła głęboki oddech i oznajmiła: - Pewnie trudno będzie ci się z tym pogodzić, ale jestem teraz z Carlosem.Kocham go z całego serca.W dniu twojego przylotu poprosił, żebym z nim zamieszkała, a ty wszystko zepsułeś.Bo widzisz, Carlos zawsze się obawiał, że będziesz chciał zachować prawa ojcowskie i.- Przepraszam, Saro, że coś sknociłem, nie pomyślałem.- bąknął Robin z niepewną, miną.- Tak naprawdę to wcale nie chciałem do ciebie przylatywać, ale zmusiła mnie do tego moja dziewczyna i.- Co takiego?! Twoja dziewczyna?!- No, tak.- wykrztusił zaskoczony.- Nie mówiłem ci o niej? Celinę jest francuską, pielęgniarką.Bardzo się kochamy, zaczęliśmy nawet myśleć o małżeństwie.No i wtedy musiałem się przyznać, że jestem ojcem twojego dziecka.Celinę natychmiast kazała mi do ciebie przylecieć, ale wierz mi - Robin podniósł palce jak do przysięgi - ja sam o tym też myślałem.A potem Celinę jeszcze powiedziała, że nie wyjdzie za mnie, jeśli nie sprawdzę, czy nie potrzebujesz mojej pomocy.Omal nie parsknęła śmiechem.Wreszcie wie, jakie są prawdziwe przyczyny przylotu Robina i jego nagłej troskliwości o nią oraz dziecko.- Odnoszę wrażenie, że spotkałeś wspaniałą dziewczynę, Robinie.Gratuluję.- Ja też tak uważam, dlatego postanowiłem się ożenić.Ale mam nadzieję, że Celinę nie będzie od razu chciała mieć dzieci.To znaczy.- Daj spokój, Robin, nie kręć.- Machnęła ręką.- Wiem, że na razie nie nadajesz się do roli ojca.Czy wobec tego mógłbyś się ograniczyć do okazjonalnego widywania swojej córki?- No, na pewno chciałbym utrzymywać z nią jakiś kontakt - powiedział ostrożnie.- A może potem, jak Charlie podrośnie.- Oczywiście, wszystko już jest jasne - przerwała mu, pragnąc jak najszybciej skończyć tę rozmowę.- W takim razie Charlotte dostanie twoje nazwisko i będę cię regularnie informowała ojej rozwoju.W zamian chciałabym twojej zgody na to, żeby Carlos mógł pełnić obowiązki ojca.- Ależ oczywiście - odparł szybko Robin, nie będąc w stanie ukryć ulgi.- Carlos może ją nawet adoptować.- Doskonale, bardzo się z tego cieszę.- Ja również, Saro.W takim razie, skoro nic mnie już tu nie zatrzymuje, wrócę do Afryki.- Ależ oczywiście.Szczęśliwej podróży!- Carlos? - zawołała do słuchawki uradowana.- Wreszcie cię złapałam!- Tak, wiem, że to trudne.Cały dzień pochłaniają, mi rozmowy, zebrania i wykłady.Nie dzwoniłem do ciebie, bo chciałem, żebyście z Robinem omówili spokojnie wasze sprawy.Czy coś zdecydowaliście? - zapytał Carlos, wstrzymujące oddech.- Robina zadowoli jedynie symboliczny kontakt z Charlotte.- To już wiem.Ale możliwe, że kiedy dziecko się urodzi, zmieni zdanie.- Ależ nie, bo.- Przepraszam, Saro, wołają mnie do sali.Poza tym nie chciałbym o tak poważnych sprawach rozmawiać przez telefon.Powiedz mi tylko szybko, jak się czujesz?- Doskonale, ale posłuchaj!- Przepraszam, naprawdę muszę pędzić.Porozmawiamy, jak wrócę.Sara wpatrywała się w słuchawkę, kręcąc głową [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl