do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odwróciła się od niego ze wstrętem w ich noc poślubną, krzycząc, żeby wyszedł z sypialni.Mówił jej o bliznach, a zniekształcenie twarzy było, rzecz jasna, widoczne dla każdego.Zostawił ją i nie próbował się do niej zbliżyć – dopiero po urodzinach Pameli.Próbował się z nią zaprzyjaźnić.Ale uważała go za złoczyńcę, który odesłał jej kochanka, a potem zmusił do małżeństwa.Jakimż był głupcem, mając nadzieję, że go pokocha.To samo zdarzyło się, kiedy poszedł do niej dwa miesiące po narodzinach Pameli.Ta sama histeria i wyraz głębokiego wstrętu w oczach.Rozmawiał z nią o tym następnego dnia i oznajmiła mu swoim zwykłym, słodkim głosikiem, z tonącymi we łzach wielkimi, błękitnymi oczami, że jeśli spróbuje kiedykolwiek choćby jej dotknąć, wróci do ojca.To pewnie wtedy jego miłość zaczęła umierać.Dostrzegł w końcu i przyznał, że to prawda – że pod anielską powłoką ciała Sybil skrywa zimny, bezwzględny egoizm.Kiedy jego miłość umarła, pozostała tylko głęboka litość.Miłość do Thomasa była w sposób oczywisty ogromną namiętnością, której nie potrafiła stłumić, nawet gdyby próbowała.No i, rzecz jasna, nie przyjęła prawdy do wiadomości i wierzyła, że jedynie jego okrucieństwo rozdzieliło ją i człowieka, który kochał ją tak samo serdecznie, jak ona jego.Westchnął i odwrócił się do drzwi.W końcu mógł przeżyć dzień tak, jak planował.W końcu mógł na jakiś czas zapomnieć o kłopotach i skupić się na wysłuchiwaniu innych ludzi.Dopiero kiedy stanął przed stajnią, uświadomił sobie, że nie jadł śniadania.A jeszcze później zrozumiał, że odwiedziny u Duncana Chamberlaina nie były najlepszym pomysłem.Tu nie znajdzie zapomnienia.Ponieważ Duncan zapytał, jak by się czuł, gdyby miał stracić guwernantkę.Pod warunkiem oczywiście, że ta zechce przyjąć jego oświadczyny.Książę musiał się uśmiechnąć do przyjaciela, uścisnąć mu rękę i zapewnić, że to sprawa wyłącznie między nim a panną Hamilton.Ciekaw był, jak czułby się Chamberlain, gdyby wiedział, jak niewiele brakowało, żeby oberwał pięścią prosto między oczy.Peter Houghton wrócił z urlopu trzy dni później i uraczył panią Laycock, Jarvisa, Fleur i innych członków wyższego personelu opowieściami o chrzcinach.Siedzieli właśnie przy lunchu.– Loczki na głowie u dwumiesięcznego dziecka? – przerwał mu Jarvis.– Czy to nie jest niezwykłe, panie Houghton?– Tak, w istocie – odparł zapytany.– Żona kuzyna twierdzi, że to się powtarza w jej rodzinie.– Zęby? – powiedziała, marszcząc brwi, pani Laycock w minutę później.– W wieku dwóch miesięcy, panie Houghton?– Tak – powiedział Houghton.– Niezwykłe, nieprawdaż?– W co ubrano dziecko do chrztu, panie Houghton? – zapytała panna Armitage, osobista pokojówka księżnej.Sekretarz księcia uznał, że lepiej będzie szybko dokończyć lunch, mimo że książę przebywał poza domem.Wymamrotał pod nosem, że na jego biurku musi się piętrzyć stos papierów, i wyszedł, żałując straconego deseru.Księcia nie było w domu przez większość dnia.Zabrał dżentelmenów na przejażdżkę po włościach, zaraz potem jak udzielił córce kolejnej lekcji jazdy konnej.Potem, po wczesnym lunchu, zabrał ją z wizytą na plebanię.Wrócili późnym popołudniem i Pamela pobiegła na górę, żeby opowiedzieć Fleur o koniu na biegunach, który połamał się podczas jej ostatniej wizyty.Interesujące, jak zauważył w myślach książę, podając lokajowi kapelusz i rękawiczki, że to właśnie z guwernantką, a nie nianią, Pamela chciała się podzielić wrażeniami.– Pan Houghton wrócił, wasza wysokość – poinformował Jarvis, kłaniając się sztywno.– Dobrze – powiedział książę ożywionym tonem.– Czy jest w gabinecie?– Tak sądzę, wasza wysokość.Książę skierował się w tamtą stronę.– Cóż – odezwał się, stając w progu – zbierałeś się długo do powrotu.– Chrzciny, poza tym krewni nie chcieli mnie puścić.Może pan sobie wyobrazić, jak to jest, wasza wysokość – odparł Houghton.Książę wszedł do środka i zamknął drzwi.– Jesteśmy tylko we dwójkę, Houghton – odezwał się.– I dość mam szarad wieczorami.Więc?– Dama, o której mówiliśmy, to panna Isabella Fleur Bradshaw, wasza wysokość – odparł sekretarz – córka poprzedniego lorda Brocklehursta, obecnie zmarłego, podobnie jak jego żona, matka panny Bradshaw.– Obecny lord Brocklehurst po nim dziedziczył? – zapytał Ridgeway.– Jego ojciec, wasza wysokość.Jego lordowska mość umarł pięć lat temu, zostawiając w żałobie żonę, syna i córkę.– A ich pokrewieństwo z ojcem panny Ham.panny Bradshaw?– Zmarły baron był jego kuzynem pierwszego stopnia, wasza wysokość – odrzekł Houghton.– Zatem lordowie Brocklehurst, zmarły i obecny, byli opiekunami panny? – upewnił się książę, mrużąc oczy.– Jakie są warunki opieki?Musiała już skończyć dwadzieścia jeden lat.– Taką informację nie jest łatwo zdobyć, kiedy należy udawać zwykłą ciekawość, wasza wysokość – odparł sztywno sekretarz.– Jestem jednak pewien, że zdobyłeś ją, tak czy inaczej – stwierdził Ridgeway.– Tak, wiem, że to musiało być trudne, Houghton.W pełni doceniam twoje talenty bez konieczności zwracania mi na nie uwagi.Dlaczego, twoim zdaniem, cię zatrudniam? Bo mi się podobasz?Peter Houghton zakasłał.– Wejdzie w posiadanie wiana i majątku matki, kiedy skończy dwadzieścia pięć lat, wasza wysokość – powiedział – albo kiedy wyjdzie za mąż.Pod warunkiem że opiekun zaaprobuje jej wybór.Jeśli tak się nie stanie, musi czekać do trzydziestych urodzin, zanim obejmie spadek.– Ile ma teraz lat?– Dwadzieścia trzy lata, wasza wysokość.Książę spojrzał badawczo na sekretarza.– W porządku, Houghton – przyznał – to fakty i muszę wyrazić uznanie, za ich odkrycie.Teraz powiedz mi resztę.Całą resztę.Widzę po wyrazie twojej twarzy, że nie możesz się doczekać, żeby to z siebie wyrzucić.No dalej!– To może się panu nie spodobać, wasza wysokość – stwierdził Houghton.– Sam to ocenię.– A także może stawiać mnie w złym świetle, ponieważ ją zatrudniłem – uprzedził sekretarz.– Chociaż – dodał, chrząkając – mówimy o pannie Bradshaw, czyż nie, wasza wysokość, a nie o pannie Hamilton.– Houghton.– Oczy księcia zwęziły się niebezpiecznie.– Jeśli wolałbyś opowiedzieć tę historię z moją ręką na gardle, to jest mi wszystko jedno.Ale tak będzie ci zapewne wygodniej.– Tak, wasza wysokość – odparł Houghton, pokasłując ponownie.Chociaż próba uduszenia może się okazać niczym w porównaniu z tym, co się stanie, kiedy książę usłyszy całą prawdę o swojej kochanicy, pomyślał Houghton, zabierając się do opowiadania.Księciu przyszła tylko jedna, szczególna myśl do głowy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl