do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dobra i ciekawa.Tacy mają sporo pomysłów.Nic się nie stało, ja będę szukał ojca na własną rękę.Współzawodnictwo w najszlachetniejszym sensie i rozumieniu, kapujesz.- Właśnie tak myślałem.- Jeżeli ojczulek nie prysnął z Gdańska, to powinniśmy go capnąć.Bo ten mój kolega ma przecież innych znajomych i nitka po nitce może dojdziemy do kłębka, a wtedy.- Klepnął mnie przyjaźnie w ramię.- No, jedz, królewiczu, bo coraz mizerniej wyglądasz.Muszę cię trochę podkarmić, żeby ojciec nie zobaczył głodomora.Nie trzeba mi było dwa razy powtarzać.Jadłem z apetytem supergłodomora i w ogóle było super.Jojo przekomarzał się ze mną po swojemu - żartobliwie, kpiąco i przyjaźnie.Jajka znikały z patelni błyskawicznie, a ze stosu świeżych bułeczek zostały wnet tylko okruchy.Pomyślałem, że gdy ma się przed sobą pomyślną perspektywę, to i świat wydaje się jasny i pełen uroku.Przypomniałem sobie Fugę i niby za jego podszeptem przy ostatnim łyku kawy westchnąłem radośnie:- Jednak świat jest piękny.- I ciekawy - dodał Jojo.- Zwłaszcza gdy ma się do czynienia z takimi egzemplarzami jak ty.Pięknie to sobie obmyśliłeś - żartował.- Zaangażowałeś całą armię niewolników, którzy mają poszukiwać twego tatusia, a sam.- A sam - podjąłem - muszę zarabiać na życie, bo będę miał spore wydatki.- Przypomniało mi się bowiem, że prawdopodobnie będę musiał Matyldzie zwrócić koszty poszukiwania ojca, bo skoro zażądała od Romea odpracowania wysłanej depeszy, to i mojej kieszeni nie oszczędzi.Wyjaśniłem to Jojowi.Uśmiechnął się, podrapał za uchem.- Ho, ho.ty już myślisz zupełnie jak kapitalista.Chcesz zbić forsę, a potem.- Trzeba załatwić honorowo - zauważyłem.- Oni już na same odbitki fotograficzne wydali pewno majątek.A poza tym dobrze jest pokazać się ojcu z gotówką w kieszeni, żeby nie pomyślał, że chcę go od razu nadszarpnąć finansowo.- Dobrze to wykombinowałeś.Więc domyślam się, że walisz teraz na stację benzynową zbijać majątek.- Umówiłem się z Bufalem.- W porządku.Ja się trochę prześpię, bo ciężką miałem noc, a potem pojadę do Portu Północnego.Może Suliga będzie już coś wiedział.- A ja tymczasem posprzątam.Jojo rozejrzał się po swoim królestwie.- Przecież tu niemal idealny porządek.Parsknąłem śmiechem.Wokół panował jeszcze większy bałagan niż wczoraj wieczorem.Jednym słowem galimatias do siódmej potęgi plus nie umyte naczynia ze śniadania.- Ma pan fantazję!- Nie zawracaj sobie głowy drobiazgami, kiedy chodzi „o ważne życiowe sprawy.To się jakoś samo posprząta.Najważniejsze, żeby mieć ład o tutaj.- I wskazujący palec przytknął do czoła.- Jeżeli tutaj porządek, to możemy spać spokojnie.Zostawiłem więc Joja w jego stajni Augiasza, a sam sprintem pobiegłem na przystanek tramwajowy.Zanim jednak tam dobiegłem, wpadłem na Dorotę.Wychodziła właśnie ze sklepu z warzywami z koszykiem pełnym wspaniałych kalafiorów i młodej kapusty.Uderzyłem z takim impetem, że jedna główka kapusty wypadła z koszyka i potoczyła się po chodniku.Ruszyłem za nią jak gracz w rugby za jajowatą piłką.Ale zanim ją złapałem, stoczyła się z krawężnika i wpadła pod opony nadjeżdżającej ciężarówki.Dorota krzyknęła przeraźliwie:- Uważaj!Ciężarówka przemknęła mi obok ucha, a zamiast kapusty na asfalcie zobaczyłem kapuściany placek.I tak zaczęło się to pechowe spotkanie.- Zawiodłam się na tobie - powiedziała Dorota.- Bardzo cię przepraszam, ale nie mogłem złapać tej kapusty.- Jakiś ty przyziemny.Tu nie chodzi o kapustę.- A o co?- Lekceważysz mnie.- Ja? Coś ty.przecież ja ciebie.- A kto miał wczoraj przyjść wieczorem?- O to ci chodzi.Bardzo cię przepraszam, ale.- Zupełnie mnie zaniedbujesz.- Przepraszam cię, ale naprawdę nie mogłem.Miałem bardzo ważne sprawy.Wyobraź sobie.- Wiem.Byłeś u Matyldy.Zamurowało mnie.Oto Dorota, dziewczyna o słonecznym uśmiechu i pełnym fantazji usposobieniu, nagle pokazała swe odmienne oblicze.Czarodziejka.Skąd wiedziała, że byłem „Pod Tańczącym Słoniem”?- Byłem, bo Romeo mnie tam zaprowadził.- Nie musisz się tłumaczyć.Baśka wszystko mi opowiedziała.- Jaka Baśka?- Nie widziałeś jej? Rozumiem.byłeś zajęty Matyldą.- Dorota, o co ci właściwie chodzi?- Nie udawaj.Matylda jest tobą oczarowana.Nieprzytomna.Powiedziała, że spod ziemi wytrzaśnie ci twego ojca.- Bo ona jest przecież szefem tej całej samopomocy.- I dodała, że masz zabójcze oczy.- Ja?.To chyba na głowę upadła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl