do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Victor stał przy zlewie.Zmywał naczynia.A w bawialni cicho chrapała Nancy.Właściwie nie było to chrapanie, tylko rzężenie przeciążonych płuc.Nancy miała sine, anoksyjne wargi.Była podobna do matki tuż przed śmiercią.Matka doznała intensywnego wylewu krwi do mózgu- słabe ścianki naczyń krwionośnych były u nich sprawą dziedziczną- i dożyła swoich dni, siedząc na sofie w salonie, zdezońentowana, słaba i godna pożałowania.Matka miała bambusową laskę z zakrzywionym końcem.Drapała się tym końcem w plecy i w nogi, a prostym końcem wykręcała numery telefonów.Posługując się tą laską, jakby sobie drwiła ze swego losu.Nancy, najmłodsza w rodzinie, studiowała w tym czasie w kolegium nauczycielskim, ale przerwała naukę, przyjechała do domu i przez cały semestr opiekowała się staruszką.Zorana, najstarsza córka, pracowała już wtedy na Zachodnim Wybrzeżu i udało jej się wykręcić od powrotu do domu aż do chwili, kiedy matka zapadła w śpiączkę.Po tylu latach nadal czuła się winna.Jeden z pacjentów wiszących u sufitu zaniósł się gwałtownym kaszlem.Zoranna zauważyła, że większość pacjentów spośród tych, którzy w tej chwili byli przytomni, patrzy na nią, a ich wzrok wyraża całą gamę uczuć - od zniecierpliwienia do otwartej wrogości.Najwyraźniej uważali, że Zoranna stanowi dla nich konkurencję w zabiegach o uwagę Nancy.Oddech Nancy zmienił się.Nancy otworzyła oczy i obie siostry popatrzyły na siebie w milczeniu.Victor stał przy kuchennej ladzie i też na nie patrzył, wycierając dłonie w kuchenny ręcznik.- Zamówiłam apartament w Klinice Stronmeyera w Cozumei - powiedziała w końcu Zoranna.- Pojedziesz ze mną.- Victor, kochanie - odezwała się Nancy, nie zwracając uwagi na jej słowa - idź do sąsiadów i pożycz od nich składane łóżko.- Chwyciła balkonik, dźwignęła się i wstała.- Wybacz mi, Zoe, muszę się już położyć.- Poszła do sypialni i zamknęła za sobą drzwi.Victor odwiesił ścierkę i powiedział, że idzie po łóżko i za chwilę wróci.- Nie zawracaj sobie głowy, Victorze - powiedziała Zorana.Było jeszcze wcześnie.Zoranna funkcjonowała według czasu Zachodniego Wybrzeża, a poza tym nie miała zamiaru kłaść się spać wśród umierających.- Posłużę się tylko domoputerem, żeby zamówić pokój wyżej.- Ja to zrobię - odrzekł Victor i zajął się tym.A potem odprowadził ją na czterechsetne piętro, do hotelu Holiday Inn.Trzy razy zmieniali windy i milcząc szli przez wyłożone dywanami korytarze.Przed drzwiami pokoju wziął ją za rękę.Podobnie jak poprzednio, była równocześnie zaniepokojona i podniecona.- Zoe - powiedział - jutro przygotuję specjalne śniadanie.Lubisz belgijskie wafle?- Och, nie trudź się ze względu na mnie - odrzekła.- Właściwie miałam zamiar zaprosić was oboje tutaj, do restauracji.- Brzmi cudownie - powiedział Victor.- Ale twoja siostra nie wychodzi z mieszkania.- Trudno mi w to uwierzyć.Nancy nigdy nie lubiła siedzieć w domu.- Cóż, ludzie się zmieniają - powiedział Victor.- Mówiła mi, że po raz ostatni opuściła wieżę, żeby pojechać na pogrzeb waszego brata, Michaela.A od tamtej pory nigdy jej się to nie zdarzyło.- Ale to było siedem lat temu!- Jak widzisz, znajduje się w głębokiej depresji.Dobrze więc, że przyjechałaś.- Uścisnął jej rękę, a potem ją puścił.- No to do rana.Odwrócił się i poszedł korytarzem, pogwizdując.Zoranna odprowadzała go wzrokiem, dopóki nie zniknął za rogiem.Wchodząc do pachnącego świeżością hotelowego pokoju, wyłożonego marmurowymi płytkami i sklepionego jak katedra, poczuła, że wraca do prawdziwego świata.Widok z czterechsetnego piętra był boski.Księżyc zdawał się wisieć tuż za oknem, a pagórkowaty krajobraz rozciągał się w dole jak świecąca kołdra na łożu olbrzyma.- Pani Alblaitor, witam panią - odezwał się pokój.- W imieniu personelu hotelu Holiday Inn dziękuję pani za to, że zechciała się pani u nas zatrzymać.Proszę mi dać znać, czy możemy zrobić coś, co umili pani pobyt u nas.- Dziękuję - odpowiedziała.- Ale, ale - mówił dalej pokój - wieża zawiadomiła mnie, że jest paczka zaadresowana do pani.Ktoś ją zaraz przyniesie.W chwilę później do jej drzwi zapukał wysoki jak tyczka klon typu steve, który przyniósł paczkę z centrali Tchnienie Geniuszu.- Bug - powiedziała Zoranna - daj temu człowiekowi napiwek.Klon ukłonił się i wyszedł.W paczce był obiecany przez Teda służący typu Dyplomata Deluxe.Ted przeszedł samego siebie, bo przysłał nie tylko służącego, który sam w sobie był wart tyle co miesięczny dochód, ale także, do kompletu, wąski skórzany pasek od Gucciego.- No cóż, czas chyba, żebyśmy się rozstali - powiedziała Zoranna, podchodząc do zsypu przesyłowego i odpinając swój stary pasek.Poszukała na pasku pierścieni zawierających płytki półprzewodnikowe z pamięcią.Musi je zniszczyć.Bug zbyt wiele o niej wie.Zresztą Teda i tak bardziej będą interesowały procesory.- Miałam nadzieję, że do tej chwili przetworzysz dane.Bardzo chciałabym wiedzieć, w jakiego złego wilka masz się zamienić.Odkręcając pierścień usłyszała, że w łazience płynie woda.- Co to jest? - zapytała.- Służący imieniem Bug prosił mnie o przygotowanie dla ciebie kąpieli - powiedział pokój.Zoranna weszła do przestronnej łazienki i zobaczyła, że wanna napełnia się żelem w kolorze żurawiny.Ręczniki też były w tym kolorze, a szlafrok - w kolorze łososiowym.- No, no - powiedziała.- Bug robi wszystko, żeby jak najdłużej żyć.Rozebrała się i zanurzyła w ciepłym roztworze.Unosiła się w nim w ciemności przez godzinę, pozwalając myślom swobodnie błądzić.Miała ochotę z kimś porozmawiać, omówić sprawę siostry.Z Victorem sobie poradzi.On w najgorszym razie jest sympatyczną gnidą, a ona może go w każdej chwili zgnieść.Ale problemy Nancy przekraczały granice jej wiedzy.Nigdy nie wiedziała zbyt wiele o uczuciach.A depresja, jeżeli to jest rzeczywiście depresja.No tak, bardzo by chciała się w tej sprawie kogoś poradzić.Ale mimo że zrobiła w głowie przegląd wszystkich znajomych, nie znajdowała nikogo, do kogo chciałaby - i odważyłaby się - zwrócić.Rano chciała odesłać Buga do Centrali, ale odkryła, że w nocy Bug przepisał podprogramy Houndera, dopasowując je do własnej architek tury (całkiem przydatna umiejętność służącego), i usiłował dowiedzieć się wszystkiego na temat finansów Hospicjum, prawie niczego się jednak nie dowiedział.Dochody Hospicjum Camillusa de Lellis spływały na tajne konto w Liberii, którego właściciela nie był w stanie ujawnić nawet Hounder.A nazwisko Victor Vole było dość popularnym pseudonimem.Potrzebne więc teraz były odciski i próbki, a Bug musiał jej pomóc w ich zdobyciu.Przesłała więc Tedowi wiadomość.Poinformowała go, że zatrzyma Buga jeszcze na dzień lub dwa w związku z dochodzeniem, które przeprowadza.Zoranna wynajęła kosztowną prywatną windę i szybko pojechała na poziomy podziemne.- Bug - mówiła, idąc po korytarzach P40 - chcę, żebyś zintegrował „sądowe” podprogramy Houndera.- Bug zintegrował już wszystkie programy użytkowe ze wszystkich twoich bibliotek.- Ciekawe, dlaczego nie jestem tym zaskoczona?W mieszkaniu Nancy coś się zmieniło [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl