do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po tych słowach wbił się w kąt pracowni, usiadł na jakichś szmatach i momentalnie zasnął, podciągnąwszy kolana pod brzuch.Diego długo mu się przyglądał.Czuł do Maura niewyjaśnioną sympatię, nie zważając na to, że Sinko w żaden sposób nie potrafi zapamiętać jego imienia i wszystko oprócz własnej pracy jest mu kompletnie obojętne.I teraz, kiedy ogolona głowa zapadła w śpiączkę, Diego podciągnął nawet bliżej ławeczkę — by siedzieć i patrzeć, jak ten śpi.— Dońu Klaro — rzekł, gdy przyszłam, by zawołać go na obiad.— A może obejrzymy jego chip?— Dońu Klaro! Pokonany rycerz u bramy!Pozostało tylko kilka ściegów, by na płótnie rozkwitła chryzantema.— Dońu Klaro!Z westchnieniem zostawiłam krosna.Wbiłam igłę w poduszeczkę.Wyszłam na ganek, potknęłam się i złapałam za poręcz, żeby nie upaść.Przed bramą, na skrawku gołej ziemi wydeptanej przez pokonanych, stał don Sur — wysoki, niezgrabny, z długą, białą twarzą.Zamiast prawej ręki z jego ramienia zwisał czarno — szary sprężysty sopel, wyglądający jak kropla zastygłego bitumu.— Przepiękna dońu Klaro — rzekł don Sur, patrząc mi w oczy martwym wzrokiem.— Wypełniając rozkaz Amanecera, rycerza po ranka, który wyzwał mnie na uczciwy pojedynek i pokonał z twoim imieniem na ustach, przynoszę do twych stóp swój dobytek, a także samo życie.Dysponuj nimi, jak uznasz za stosowne!I lewą ręką podał mi brudną szmatkę zawiniętą w węzełek.Wystawał z niej skrawek papieru.Zeszłam z ganku i podeszłam bliżej.Rycerz — mag śmierdział zgniłą kapustą.Na jego skroniach ciemniały czarne siniaki.Żółte, sowie oczy matowo patrzyły w przestrzeń obok mnie.— A więc jednak się spotkaliście — rzekłam.— Pańskie pragnienie się spełniło, don Sur.Nekromanta nie odpowiedział.Przemagając obrzydzenie, wzięłam podarunek z jego ręki.Obok, w samą porę, pojawił się Diego, który rozwinął węzełek i z ukłonem wręczył mi jego zawartość — skrawek papieru i kartę pamięci z brudnymi odciskami palców.„Ukochana — pisał Amanecer.— Każdy dzień przybliża nasze spotkanie.Każda minuta wiedzie mnie ku tobie.Wybacz, że wysyłam ci tę miernotę.Wydawało mi się, że wspominałaś o jakimś nekromancie, który cię przestraszył.Jeśli to właśnie ten — jestem rad.Chociaż nie posiada nic oprócz kilku komórek pamięci, jeśli zechcesz, możesz znaleźć dla nich jakieś zastosowanie.Na przykład domontować je do działa i spróbować zastosować jakiś program balistyczny.A jeśli nie chce ci się z tym kłopotać — oddaj je Sinkowi, jakoś to wykorzysta.Kocham.Amanecer”.Kartę pamięci z bazą danych tysięcy zabójców wyrzuciłam do rynsztoka.Wieczorem tego dnia siedzieliśmy z Diegiem nie na wewnętrznym dziedzińcu, jak zwykle, lecz w pracowni.W kącie drzemał Sinko — gdy umieściliśmy jego chip na miejscu, zapytał sennym głosem: „Rozkazy od pana Amanecera?”, a gdy otrzymał odpowiedź przeczącą, znowu zasnął.Diego był pod ogromnym wrażeniem wizyty pokonanego ne — kromanty.Nie chciał tego po sobie pokazywać, lecz radość i duma po prostu go rozpierały.— Jak? — pytał po raz dwunasty.— Nie, no jak? To był bardzo silny czarownik; nie chciałem pani straszyć, dońu Klaro, ale to był po prostu jakiś potwór, a nie czarownik!Jeszcze czego, myślałam z uśmiechem.Z poczucia własnej godności po prostu musisz uważać, że był silniejszy od wszystkich na świecie.Ten, o którym Amanecer pisze niedbale, mimochodem: „Wybacz, że wysyłam ci tę miernotę”.I, jakby czytając mi w myślach, Diego z uwielbieniem wyszeptał:— On jest wszechmocny, seńora.On…I przeniósł spojrzenie na śpiącego Sinka.Przedtem umieściliśmy jego chip w maszynie i to, co zobaczyliśmy, wstrząsnęło nami obojgiem.Odnosiło się wrażenie, że na osobowość utalentowanego mistrza analityka bezlitośnie i bardzo dokładnie nałożono siatkę nowych motywacji.Mogliśmy tylko przypuszczać, co to za motywacje; przeszłość Sinka była zablokowana i całkowicie odcięta od świadomości — udało nam się jedynie dowiedzieć, że w poprzednim życiu posiadacz chipu nie był Maurem ani rycerzem.Przyszłość Sinka okazała się bardzo jednoznaczna i absolutnie konkretna; wszystkie motywacje schodziły się, jak nitki, w jednym punkcie, za którym nie było nic.Oczywiście zabrakło nam z Diegiem umiejętności, by przeanalizować chip szczegółowo, lecz oboje zrozumieliśmy, że człowiek zdolny praktycznie „na kolanie” czynić podobne metamorfozy z ludźmi drugiego porządku to cudotwórca i geniusz.Trochę się nawet przestraszyłam: wyglądało na to, że zupełnie nie znałam Amanecera.Tego wieczoru między połówkami lustra nagle ustaliła się wyraźna, niemal idealna łączność [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl