do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Welsh także pamięta to natarcie.Jeszcze po czterdziestu siedmiu latach od tamtego dnia zaciera ręce i z błyskiem w oku mówi:– Ależ oni im tam wtedy dosunęli!O 23.00 kompania E i reszta 506 pps zostały wycofane do Carentan, do odwodu 101 DPD.Oficerowie wyszukali żołnierzom kwatery w ocalałych budynkach.Winters znalazł dla swoich ludzi opuszczony pensjonat.Przed pójściem do łóżka – wreszcie! Po trzech dniach na nogach! – obeszli jeszcze kwatery swoich podwładnych.Welsh wrócił z obchodu, usiadł na schodach prowadzących na piętro, na którym kwaterował, i tam już został, zasypiając na dobre.Winters spał w łóżku, na prześcieradle.To była rozkosz, której nigdy nie zapomni.Następnego dnia, 14 czerwca, wrócił miejscowy fryzjer i otworzył podwoje swojego salonu.Żołnierze ustawili się w kolejce do strzyżenia.Ciekawa sprawa – bez żadnych zahamowań brali alkohol, jedzenie i cokolwiek innego znaleźli w opuszczonych sklepach, ale za usługi płacili bez szemrania.Winters poszedł odwiedzić punkt opatrunkowy, żeby zmienić opatrunek na zranionej nodze.Przez następnych pięć dni starał się jej nie forsować.To właśnie w czasie tego odpoczynku uzupełnił swój dziennik i spisywał niemal na gorąco cytowane w poprzednim rozdziale wspomnienia z D-Day.Kompanią dowodził w jego zastępstwie Welsh.Wpadł z wizytą pułkownik Sink, żeby mu podziękować za to, czego kompania E dokonała 13 czerwca, powstrzymując niemiecki kontratak pod Carentan.Powiedział mu wtedy, że go przedstawia do Medalu Honoru za baterię w Brecourt.Winters odparł, że to bardzo miło ze strony pułkownika, ale myślał raczej o odznaczeniach dla swoich ludzi.Jeśli chodzi o obronę Carentan, Sink powiedział reporterowi Walterowi McCallumowi z waszyngtońskiej „Star”:Zdołaliśmy się obronić tylko dzięki porucznikowi Wintersowi, który dowodził kluczową pozycją na linii obrony i z niej ogniem karabinów maszynowych i moździerzy odrzucał kontrataki.Dowiódł tam, że jest wspaniałym żołnierzem.Jego bohaterstwo i umiejętności wojskowe sprawiły, że mimo naprawdę ciężkiej sytuacji, zdołał się utrzymać* [*”Star” z 25 czerwca 1944.].Kompania zajęła stanowiska obronne na południe od Carentan.Drugiego dnia tej statycznej obrony wzdłuż żywopłotu przeszedł żołnierz, pytając o Dona Malarkeya i Skipa Mucka.Był to Fritz Niland.Znalazł Mucka, porozmawiał z nim, potem trafił jeszcze na Malarkeya, ale z nim miał się już tylko czas pożegnać, bo odlatywał do domu.Kilka minut po odjeździe Nilanda Muck przyszedł do Malarkeya.Od razu było widać, że coś jest nie tak – jego zwykły bezczelny irlandzki uśmiech zastąpił głęboki mars.Czy Niland zdążył mu powiedzieć, dlaczego jedzie do domu? Nie? Opowiedział mu wtedy historię Nilanda.Poprzedniego dnia Niland pojechał do 82 DPD odwiedzić brata Boba.Tego samego Boba, którego Fritz, Muck i Malarkey spotkali w Londynie i który mówił im o wojnie widzianej z bliska takie rzeczy, że w drodze powrotnej uznali, że stchórzył.Zapamiętali zwłaszcza jego zdanie o tym, że jeśli ktoś chce być bohaterem, to Niemcy mu to załatwią szybko, ale pośmiertnie.Fritz odnalazł jego kompanię i dowiedział się, że już nie ma brata, który zginął od razu 6 czerwca.Pluton Boba został okrążony, a on obsługiwał karabin maszynowy i osłaniał ogniem ich odskok.Kiedy wyparli kontratakiem Niemców, znaleźli Boba, wciąż przy karabinie maszynowym.Wokół walały się puste taśmy amunicyjne, które wystrzelił, do ostatniego naboju samotnie broniąc straconej pozycji.Przybity smutnymi wieściami Fritz złapał okazję i podjechał do 4 DP, z którą lądował jego drugi brat, dowodzący tam plutonem.Okazało się, że i on zginął 6 czerwca, na plaży.Teraz, załamany, wrócił do kompanii E, gdzie dowiedział się, że poszukuje go kapelan, ojciec Francis Sampson.Kiedy go wreszcie znalazł, wraz ze słowami otuchy wręczył mu telegram zawiadamiający o tym, że jego trzeci brat, pilot na froncie chińskim, poległ śmiercią lotnika w tym samym tygodniu.Fritz jako jedyny z czterech braci jeszcze żył, więc Armia Stanów Zjednoczonych wspaniałomyślnie darowała mu życie, usuwając ze strefy działań bojowych najszybciej jak to możliwe.Matka Fritza dostała wszystkie trzy telegramy z Departamentu Wojny tego samego dnia.Ojciec Sampson zawiózł Fritza na plażę odcinka Utah, skąd samolotem łącznikowym odleciał do Anglii, rozpoczynając długą drogę do domu.Kompania okopała się.Na południe od Carentan żadna ze stron nie próbowała atakować, ale prowadzono bardzo intensywny ostrzał artyleryjski.Wojska obu stron rozporządzały coraz większą liczbą dział i niewyczerpanymi, zdawałoby się, zapasami amunicji, a wciąż nadciągały nowe, dla Amerykanów z plaż, dla Niemców z głębi Francji.W swoich indywidualnych okopach żołnierze kompanii starali się nie wystawiać nosa spod ziemi.Byli gotowi do odparcia każdego ataku, w razie gdyby do niego doszło, ale za dnia woleli bez potrzeby nie wychodzić ze swoich jam.Porucznik Nixon, oficer rozpoznania (S-2) batalionu, potrzebował jednak informacji na temat ugrupowania nieprzyjaciela na przedpolu stanowisk batalionu.Winters poszedł na pierwszą linię i zapytał o ochotników do patrolu w samo południe.Zgodnie z przewidywaniem nikt się do tego nie palił, więc Winters wybrał Guarnere’a.Guarnere otrzymał od Nkona rozkazy i mapę z zaznaczeniem wszystkich żywopłotów w okolicy oraz grupy budynków gospodarskich, w których, jak podejrzewano w batalionie, znajduje się niemieckie stanowisko dowodzenia, jakiś kilometr od ich okopów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl