[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ale dobrze wiem.- zacz¹³ po chwili milczenia -.¿e powinienem uciekaæ.Gdybym wróci³ na Ziemiê, niczego sam bym nie zdzia³a³, o ile w ogóle unikn¹³bymwiêzienia.- Bzdura!- Jak to?.- W ka¿dej chwili mo¿esz pozostaæ na statku.Ju¿ ja ci przygotuje takiedoesier, ¿e nawet dziecko nie mia³oby bardziej chlubnego œwiadectwa swejniewinnoœci.choæ oczywiœcie muszê przyznaæ, ¿e wola³bym ciê mieæ przysobie.- Ale w jaki sposób?- Wystarczy zmieniæ gildiê.W tej chwili mo¿esz pe³niæ s³u¿bê w charakterzestewarda, pisarza lub kucharza.Jeœli papiery zgin¹ i otrzymasz nowe, bêdzieszmóg³ zaczynaæ wszystko od pocz¹tku i to jako rachmistrz lub kartograf.- A co z raportem do Centrali?- To samo.Odpowiednie papiery na odpowiednim miejscu.Jeden dokument zgubionyzastêpuje nowy dokument, choæ ju¿ nieco inny.Niewa¿ne, jaki.Byleby liczba siêzgadza³a.- Powiedz mi w takim razie, dlaczego nie chcesz tego samego dla siebie? Z twoimsprytem.- O, nie.- Sam pokrêci³ smutno g³ow¹ - Istniej¹ powody, dla którychnajchêtniej skry³bym siê gdzieœ g³êboko pod ziemi¹.Nie mam wyboru.Ponownie powesela³.- Na razie powiem ci tylko tyle: zanim prysnê ze statku, zdradzê ci swoje nowenazwisko i coœ jeszcze ze swojej przesz³oœci.A za dwa, trzy lata, mo¿e za latdziesiêæ lub dwadzieœcia bêdziesz móg³ pojawiæ siê na Nowej Ziemi i odwiedziæstarego druha.Wtedy porozmawiamy d³u¿ej o tych wspania³ych czasach, gdybyliœmy jeszcze piêkni i m³odzi.hê, hê.Max musia³ siê rozeœmiaæ razem z nim, choæ wcale nie mia³ na to ochoty.- Z pewnoœci¹, Sam.Niew¹tpliwie.Zmarszczy³ brwi.- Ale zapomnia³eœ, ¿e bez ciebie nie dam sobie rady.- Za³atwiê wszystko, jeszcze zanim dam nogê z tego statku.W tej chwili Nelsonjest za daleko, ¿ebym móg³ coœ skombinowaæ, ale póŸniej to ¿aden problem.Aha.po³owa nale¿noœci tytu³em zaliczki, reszta przy dostawie.Poza tym urz¹dzêwszystko w ten sposób, ¿eby ten stary krêtacz mia³ wobec ciebie jakieœzobowi¹zania.Ale na razie dajmy sobie spokój.Gdy wrócisz do Portu Ziemia,Nelson po prostu zacznie ciê b³agaæ, abyœ wyrêczy³ go i zaniós³ raport doCentrali, gdy¿ on sam musi za³atwiæ piln¹ sprawê na statku.Do ciebie bêdzietylko nale¿a³a zamiana jednego sprawozdania na drugie.Wtedy te¿ zap³acisz muresztê doli.Zrozumia³eœ?- Chyba tak.S¹dzê, ¿e to najlepsze wyjœcie - potwierdzi³ Max, ale w jegog³owie nie by³o nawet cienia entuzjazmu.- A teraz zapamiêtaj: ka¿dy ma jakiœ s³aby punkt.Najlepiej trzy maæ go zawszegdzieœ z dala od gawiedzi.Nie mo¿na siê afiszowaæ swymi s³aboœciami.Odsun¹³pusty kufel.- Chyba to ju¿ wszystko.Masz zamiar spêdziæ tu noc, czy wracasz ze mn¹ nastatek?- Oczywiœcie.- A wiêc idziemy.Muszê za³atwiæ kilka spraw na pok³adzie i bêdê potrzebowa³pomocy.11Z planety Garsona na Halycon droga jest œmiesznie krótka, na pewno nie d³u¿szaod dwóch kocich skoków: nale¿y wykonaæ zaledwie trzy tranzycje - po 105, 487 i19 lat œwietlnych, a póŸniej pruæ prosto przed siebie g³adkim goœciñcem przezlat 250.Pierwszy skok odby³ siê miesi¹c po starcie.Max pracowa³ w tym rejsie podczujnym okiem Kelly'a, który przydzieli³ go na swoj¹ wachtê - dziêki temupraktykant mia³ wiêcej czasu, ¿eby móc siê porz¹dniewyspaæ.Ale nie tylko o sen tu chodzi³o - dziêki takiemu ustawieniu dy¿urów Maxmia³ wiêcej mo¿liwoœci do nauki - dotychczasowe wachty z Simes'em okaza³y siêzupe³nie bezwartoœciowe.Dy¿ury Jones'a sta³y ci¹gle pod znakiem nabywania nowych umiejêtnoœci.W koñcudosz³o do tego, ¿e do sterowni przychodzi³ przed Kelly'm i wychodzi³ niewczeœniej, zanim szef go nie zmusi³.Po skoñczeniu dy¿uru Kelly mia³ zwyczajzostawaæ na moment w centrali, aby wyg³osiæ coœ w rodzaju krótkiegoprzemówienia, podczas gdy doktor Hendrix, który przejmowa³ po nim s³u¿bê,dopytywa³ siê o postêpy adepta.Tak¿e kapitan przysta³ do tego towarzystwa, gdy¿ wkrótce po odlocie Hendrxskorzysta³ z okazji i poinformowa³ go o niezwyk³ym talencie Maxa.Jak zwykle, Jones pracowa³ bezb³êdnie, choæ œwiadomoœæ obecnoœci Blainawprawia³a go w lekkie zak³opotanie.Kapitan obserwowa³ uwa¿nie te popisy, zwyrazem zdumienia na twarzy, a gdy zadanie by³o wykonane, odezwa³ siê pokrótkim milczeniu.- Dziêkujê, ch³opcze.To zadziwiaj¹ce.ale jak siê pan w³aœciwie nazywa?- Jones, sir.- Jones.rzeczywiœcie.Starszy pan zamyœli³ siê na moment.- To zdumiewaj¹ce, ¿e nawet o pó³nocy pamiêta pan te kolumny cyfr.Proszêjednak nie zapominaæ tak¿e o czystym sumieniu, Jones.Po up³ywie dwunastugodzin Hendrix odezwa³ siê do Maxa, który w³aœnie koñczy³ wachtê,- Niech pan jeszcze nie wychodzi, Jones.Chcia³bym z panem porozmawiaæ.- Tak jest, sir.Astronauta zamieni³ kilka s³Ã³w z Kelly’m, po czym zwróci³ siê do ch³opca.- Kapitan jest w pe³ni zamroczony pañskim wodewilem.Ale niepokoi go problem,czy oprócz pamiêci posiada pan tak¿e wystarczaj¹cy zasób wiadomoœci z dziedzinymatematyki.- Hm.Nie jestem b³yskawicznym liczyd³em, sir.Wiele rzeczy nie umiem i niepotrafiê, choæ dobrze zna³em kogoœ, kto posiad³ podobne umiejêtnoœci.Hendrixnie zag³êbia³ siê w tê sprawê.- Niewa¿ne.Przypominam sobie jednak, ¿e mówi³ mi pan o swoim wujku.Podobnoprzerabia³ z panem matematykê.- Tak, ale tylko te partie, które s¹ pomocne w astronautyce.- A zatem, czy umie pan rozwi¹zaæ równanie tranzycyjne?- Oczywiœcie, sir.- Mówi¹c szczerze, nie by³bym tego taki pewny, niezale¿nie od matematycznychtalentów starego Cheta.Trudno, musimy spróbowaæ.- Teraz?- Oczywiœcie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]