do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spod topniejącej wiecznej zmarzliny na Syberii uwalniają się do atmosfery miliardy ton metanu i innych gazów cieplarnianych.Ciepłe wody oceanów destabilizują jeszcze większe rezerwuary metanu wokół szelfów kontynentalnych.Z powodu odcięcia Golfsztromu północna Europa wkracza w okres ostrego chłodu.Wydaje się, że nad obszarami oceanicznymi i masami lądowymi pojawiają się nowe zjawiska atmosferyczne - permanentne burze.Wymieranie lasów tropikalnych powoduje ujście w atmosferę wielkich ilości dwutlenku węgla.Powolne topnienie pokrywy lodowej zachodniej Antarktydy zmniejsza nacisk na archipelag zatopionych pod nią wysp, więc prawdopodobny jest wzrost aktywności wulkanicznej, co z kolei doprowadzi do katastrofalnego topnienia lodu.Podniesienie się poziomu morza jest przewidywane na dużo wyższym poziomie, niż to sobie wyobrażano kilkadziesiąt lat temu.l tak dalej.Wszystkie te zmiany są połączone.Być może trwający na Ziemi od tysięcy lat okres stabilnego klimatu, który pozwolił na pojawienie się ludzkiej cywilizacji, teraz zbliża się do końca.Prawdopodobnie z powodu naszych własnych działań.Najgorsze, co może nas spotkać, to jakieś nieodwracalne załamanie klimatyczne, na przykład nieopanowany efekt cieplarniany, który zabije nas wszystkich.Jednak problemy te bledną w porównaniu z tym, co nas czeka, jeśli trafi w Ziemię ciało nazywane Wormwoodem.Dreszcz budzi przypadkowa zbieżność nazw, gdyż Wormwood - piołun - po rosyjsku znaczy „Czamobyl”.Większość spekulacji na temat Wormwoodu i jego możliwych konsekwencji opiera się na błędnych informacjach, nawet więcej, na zadufaniu.Pozwolę więc sobie przypomnieć kilka podstawowych faktów.Po pierwsze: Wormwood nie jest asteroidą.Astronomowie uważają, że Wormwood mógł być kiedyś księżycem Neptuna lub Urana, mógł też być unieruchomiony w punkcie stabilnym orbity Neptuna, aż nastąpiła jakaś perturbacja.W każdym razie wypadł z tego punktu i teraz jest na pięćsetletnim kursie kolizyjnym z Ziemią.Po drugie: uderzenie Wormwoodu nie będzie porównywalne z uderzeniem meteorytu Chicxulub, który spowodował zagładę dinozaurów.Tamto uderzenie wystarczyło, żeby spowodować masowe wymieranie i zmienić - drastycznie i na zawsze - bieg ewolucji życia na Ziemi.Jednak jego przyczyną był obiekt o średnicy około dziesięciu kilometrów.Średnica Wormwoodu jest czterdzieści razy większa, a zatem jego masa jest większa sześćdziesiąt tysięcy razy.Po trzecie: Wormwood nie spowoduje zwykłej powszechnej zagłady jak Chicxulub.Będzie o wiele gorzej.Impuls termiczny wysterylizuje Ziemię do głębokości pięćdziesięciu metrów.Życie może przetrwać, ale tylko ukryte głęboko w jaskiniach.Nie znamy sposobu ani nawet zasady, dzięki którym ludzka społeczność mogłaby przetrwać ten wstrząs.Być może zdolną do życia populację uda się przenieść w kosmos: na orbitę, na Marsa lub na Księżyc.Ale nawet w ciągu pięciuset lat tylko niewielka część ludzkości zdoła się schronić poza planetą.A zatem nie da się ewakuować Ziemi.Kiedy przybędzie Wormwood, prawie wszyscy zginą.Po czwarte: kursu Wormwoodu nie da się odchylić za pomocą dostępnej techniki.Możliwa jest zmiana kursu niewielkich ciał - o średnicy kilku kilometrów, typowej dla bliskich Ziemi asteroid - takimi środkami jak umieszczone na nich ładunki jądrowe albo rakiety termojądrowe.Problem zmiany kursu Wormwoodu jest trudniejszy o kilka rzędów wielkości.Projekty teoretyczne, dotyczące przesuwania tak wielkich ciał, sugerowały na przykład ciąg wspomagających impulsów grawitacyjnych - niedostępnych w tym przypadku - albo użycie zaawansowanych technik, takich jak nanotechnologiczne maszyny von Neumanna, które rozbiją i rozproszą ciało.Jednak taka technika daleko przekracza nasze obecne możliwości.Dwa lata po ujawnieniu przeze mnie spisku, mającego nie dopuścić istnienia Wormwoodu do wiadomości publicznej, uwaga ludzi już się odwraca.A przecież musimy zacząć pracować nad wielkim projektem naszego przetrwania.Wormwood ma już pewne skutki wyprzedzające.Okrutną ironią jest fakt, że kiedy po raz pierwszy w historii zaczynamy wspólnie i odpowiedzialnie kierować naszą przyszłością, perspektywa Dnia Wormwoodu wydaje się odbierać tym wysiłkom wszelki sens.Widzieliśmy już przerwanie rozmaitych programów zmniejszenia emisji gazów, likwidacje rezerwatów przyrody, rozszerzenie skali poszukiwań paliw nieodnawialnych, przyspieszone wymieranie zagrożonych gatunków.Skoro i tak jutro mają wyburzyć nasz dom, możemy przecież jeszcze dzisiaj spalić meble.Żaden z naszych problemów nie jest nierozwiązalny - nawet Wormwood.Wydaje się jednak oczywiste, że aby przetrwać, my, ludzie, musimy działać mądrze i z poświęceniem, jakie w całej naszej długiej i splątanej historii było nam niedostępne.Mimo to jednak nie tracę nadziei, a opieram ją na poczuciu człowieczeństwa i na ludzkiej pomysłowości.Znaczący jest, moim zdaniem, fakt, że Wormwood został odkryty nie przez zawodowców, którzy akurat nie patrzyli w tamtą stronę, ale przez amatorów, obserwatorów nieba, którzy ustawiali na podwórzach automatyczne teleskopy i używali niemal darmowych programów, by przeskanować obrazy detektorów optycznych w poszukiwaniu zmiennych błysków światła.To oni nie zgodzili się na tajemnicę, narzuconą przez rząd, który próbował ukryć ich wyniki.W takich właśnie grupach - oddanych, inteligentnych, współpracujących ze sobą, upartych, nie poddających się impulsom samobójczym, hedonistycznym czy egoistycznym, szukających nowych rozwiązań, które rzucą wyzwanie zadufaniu profesjonalistów- może tkwić nasza największa nadzieja na przetrwanie.5.WIRTUALNE NIEBOBobby spóźnił się do Krainy Objawienia.Kate wciąż czekała na niego na parkingu, kiedy tłumy podstarzałych wyznawców zaczęły przeciskać się przez bramę wielkiej betonowo-szklanej katedry Billyboba Meeksa.Ta katedra była kiedyś stadionem futbolowym; musieli usiąść w tylnych rzędach jednego z sektorów, a kolumny całkowicie zasłaniały im widok.W tłumie pracowali sprzedawcy hot dogów, orzeszków, napojów i rozrywkowych narkotyków, a z głośników płynęła muzyka.Kate rozpoznała Jeruzalem, oparty na wielkim poemacie Blake’a o legendarnej wizycie Chrystusa w Brytanii; teraz był to hymn nowej Anglii, która nastała po Zjednoczonym Królestwie.Cała powierzchnia stadionu była pokryta lustrami, dzięki czemu odbijała błękitne niebo i wielkie grudniowe chmury.Pośrodku stał gigantyczny tron, pokryty kamieniami migoczącymi zielenią i błękitem; prawdopodobnie zanieczyszczony kwarc, pomyślała Kate.W powietrzu rozpylano wodę, a łukowe lampy tworzyły spektakularną tęczę.Kolejne lampy, podtrzymywane przez roboty, unosiły się w powietrzu przed tronem.Obok krążyły mniejsze trony, na których siedzieli starcy: kobiety i mężczyźni okryci bielą, ze złotymi koronami na pomarszczonych czołach.Po stadionie krążyły też bestie rozmiaru ciężarówek.Wydawały się groteskowe; każdą część ich ciał pokrywały mrugające oczy.Któraś z bestii rozpostarła wielkie skrzydła i jak orzeł przefrunęła kilka metrów.Od czasu do czasu bestie ryczały na tłum, a ich wzmocnione wrzaski rozlegały się z głośników.Ludzie wstawali i bili brawo, jakby cieszyli się z udanego zagrania.Bobby był dziwnie nerwowy.Miał na sobie dopasowany, jednoczęściowy kostium w kolorze szkarłatu, a na szyi zmieniającą kolory chustkę.Wyglądał na dwudziestopierwszowiecznego eleganta, tak nie na miejscu w tym smętnym, podstarzałym tłumie jak diament w dziecięcej kolekcji kamyków z plaży.Wzięła go za rękę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl