do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jedn¹ rêk¹ trzyma³a obro¿ê bia³ego snarga, który przygl¹da³ siê czteremgoœciom z rzeczowym zainteresowaniem kogoœ, kto ma ochotê na obiad, na wszelkijednak wypadek macha ogonem.– Tego.– odezwa³ siê Glurk.– To jest Culaina.Kobieta bez s³owa podesz³a do Wielgozora, który spojrza³ na ni¹ i powoli opad³na kolana, k³ad¹c ³eb na ziemi.Culaina uœmiechnê³a siê i jakoœ tak ca³a polananagle pojaœnia³a.– A wiêc jesteœcie! Musicie mi opowiedzieæ, co wam siê przydarzy³o, bo topamiêtam.Ale najpierw czas na posi³ek: chodŸcie za mn¹.Po przeciwnej stronie polany znajdowa³ siê jej dom, o ile mo¿na tak nazwaæ dachna czterech palach.Nad nim wisia³o spore gniazdo hymetorów, a wokó³ pas³y siêspokojnie ró¿norakie zwierzêta.Schronienie nie mia³o ani pod³ogi, anipaleniska.Na widok obcych z gniazda wysypa³ siê rój hymetorów, brzêcz¹cwojowniczo.Culaina gwizdnê³a ostro i buczenie usta³o, a wataha przemknê³a nadich g³owami, zawróci³a i spokojnie wróci³a do gniazda, chowaj¹c w locie ¿¹d³a.– Odes³a³a je.– Brocando by³ pod wra¿eniem.– Tak po prostu!Pod dachem czeka³a sterta owoców i naczynie wype³nione zielonkawym p³ynem.– To znam – ucieszy³ siê Glurk.– To sok z zielonych w³osów, dobre.Usiedli, przy czym Pismire krêci³ siê nieco nerwowo.– Powiedz, co musisz.– Culaina uœmiechnê³a siê do niego.– Pamiêtam, ¿epowiedzia³eœ.– Wightowie nigdy nie mówi¹ ludziom o przysz³oœci! – wybuchn¹³ Pismire.–Wszyscy to wiedz¹! Znajomoœæ przysz³oœci jest zbyt niebezpieczna! To.– Jak pamiêtam, tu ci przerwa³am.Tak, znam te zasady, ale to tylko zasady.Widzisz, ja nie jestem normalnym Wightem.S³ysza³eœ, jak wiem, o thunorgach?– Pewnie, ¿e s³ysza³em: tak nazywa siê Wighta, który pamiêta.o, cholera!Myœla³em, ¿e to tylko bajki, a thunorgowie to potwory.– To nie tylko bajka, poza tym bajki te¿ bywaj¹ prawdziwe.Teraz rozumiesz,dlaczego mnie nie dotycz¹ zasady.Widzisz, miasta nie bardzo mnie wzruszaj¹,ale ¿eby je tak od razu niszczyæ.¿eby zniszczyæ Dywan, szukaj¹c za wszelk¹cenê broni z metalu.? – Potrz¹snê³a g³ow¹.– Tak nie powinno byæ.Jutrowyruszycie do Ware.Moule wyrusz¹ póŸniej, wiêc powinniœcie mieæ doœæ czasu.Bêdzie bitwa, któr¹ musicie wygraæ.Nie powiem wam jak, ale musicie.Nocspêdzicie tutaj.Bez obawy: tu przychodz¹ tylko ci, których oczekujê.– Zaraz! – wtr¹ci³ siê Bane.– Muszê wiedzieæ, dlaczego nam pomagasz.Wypamiêtacie wszystko, co by³o i co bêdzie, i nigdy innym o tym nie mówicie.Tymówisz; dlaczego? S³uchasz mnie w ogóle?– Owszem, staram siê przypomnieæ sobie, co ci odpowiedzia³am.a, tak!Widzisz, doœæ trudno to wyt³umaczyæ w kilku s³owach.Pismire mo¿e to wamlepiej wyt³umaczyæ, gdybyœcie chcieli.Niezmiernie rzadko rodzi siê Wightinny od pozosta³ych tak bardzo, jak oni ró¿ni¹ siê od was.Taki Wight nazywasiê thunorg i pamiêta wszystko.Ja takim jestem.– Wszyscy Wightowie pamiêtaj¹ wszystko – sapn¹³ wyg³upiony Bane.– Zwykli Wightowie pamiêtaj¹ tylko to, co siê wydarzy³o.Ja pamiêtam tak¿e to,co siê mog³o wydarzyæ, na przyk³ad co siê stanie, jeœli przegracie, bo na ka¿d¹mo¿liwoœæ, która zasz³a, s¹ miliony, które siê nie spe³ni³y, a ja znam jewszystkie.Pamiêtam, jak wygraliœcie, i pamiêtam, jak wygra³y moule: dla mnieobie te ewentualnoœci s¹ równie prawdopodobne i równie realne.Wightowiepamiêtaj¹ i znaj¹ jedynie pojedyncz¹ niæ historii, a ja pamiêtam wszystkie,tak¿e te, które nigdy nie wesz³y w sk³ad Splotu.¯yjê w nich wszystkich i ka¿dajest rzeczywista z mojego punktu widzenia.– Dlaczego? – zdziwi³ siê Bane.– Bo inaczej ¿adna z nich nie mog³aby siê wydarzyæ – odpar³a cicho, odchodz¹c wcieñ.– Nic nie musi siê wydarzyæ.Historia nie jest niczym sta³ym, historiazale¿y od tych, którzy j¹ tworz¹, od ¿yj¹cych.Czasami jedna osoba czy jednadecyzja j¹ zmienia.Nie ma nieistotnych zmian ani zdarzeñ, których nie da siêzmieniæ.G³os ucich³.Po chwili Bane wsta³, rozejrza³ siê po okolicy i stwierdzi³:– Odesz³a.– W¹tpiê, by tak naprawdê kiedykolwiek w pe³ni przebywa³a w jednym miejscu –mrukn¹³ Pismire.– Co robimy?– Jemy i œpimy – oznajmi³ Glurk.– Przynajmniej ja jem i œpiê.Nie wiem jak dlawas, ale dla mnie to by³ pracowity dzionek.Bane budzi³ siê kilka razy.Zdawa³o mu siê, ¿e wiatr niesie jakieœ ³omoty ikrzyki, lecz gdy siê ws³uchiwa³, cich³y.Pismire œni³ o w³osach gn¹cych siê, jakby wia³a wichura, i o lœni¹cych wœródnich tysi¹cach oczu.I o Culainie id¹cej przez noc z rozwianym w³osem, bêd¹cejrównoczeœnie wszêdzie i nigdzie.Glurk œni³ o smuk³ych postaciach wêdruj¹cych przez Dywan.Gdy sz³y, Dywanwygl¹da³, jakby przechodzi³a przezeñ fala, a w Podospodziu budzi³y siê potwory.Dotar³ a¿ do Thimbrule le¿¹cego za Sto³onog¹, gdzie Wightowie topili lakier.Porusza³ siê niby duch, przemykaj¹c wœród w³osów, a¿ dotar³ na Nieskoñczon¹P³askoœæ u krañca Dywanu.Nie by³o na niej ani jednego w³osa, a jedynym, co siêpo pod³odze porusza³o, by³y gnane wiatrem k³êby kurzu.Przy ostatnim w³osieDywanu sta³a Culaina w powiewaj¹cej na wietrze szacie.Glurk ockn¹³ siê nagle i siad³.By³ ranek.W³osy wokó³ polany lœni³y niby br¹z w jasnym œwietle.Brocando spa³,pochrapuj¹c, Pismire i Bane zaœ gawêdzili pó³g³osem.– To niezupe³nie by³y sny, choæ ty twierdzisz, ¿e w sumie nic nie widzia³eœ,tylko zdawa³o ci siê, ¿e s³yszysz bitwê – t³umaczy³ Pismire.– Odebraliœmy echotego, co ona prze¿ywa w ró¿nych rzeczywistoœciach.– Widzia³em j¹, jak wêdruje przez Dywan – oznajmi³ Glurk.– I chyba widzia³emSnibrila.– A ja widzia³em Ziemiê Ognist¹ i ogieñ na niebie – doda³ Pismire.– A ja nic nie widzia³em – warkn¹³ Bane.Jego warkniêcie najwyraŸniej rozbudzi³o Brocanda, który siad³, przeci¹gn¹³ siêi ziewn¹³, a¿ mu prawie szczêka wyskoczy³a z zawiasów.– A ja by³em w WysoczyŸnie – oœwiadczy³, gdy skoñczy³.– W takiej sklepionejjaskini, w której sta³ tron z br¹zu.Siedzia³ na nim Vortgorn z ¿Ã³³t¹ brod¹ i wkoronie.By³y tam te¿ dwa moule: Gormaleesh i jakiœ inny.Œmiali siê, potem zaœten drugi zabra³ ¿Ã³³tobrodemu koronê, a ten nic: nadal siedzia³, podpieraj¹crêk¹ brodê, i nawet nie pisn¹³.– To by³ pewnie Stagbat, ich król – odezwa³ siê Glurk.– S³ysza³em rozmowêstra¿ników.Moule pojawi³y siê dzieñ po T¹pniêciu; gada³y, ¿e to nowa, tajnabroñ Dumii, i zaproponowa³y sojusz.Teraz rzecz jasna rz¹dz¹ ca³¹ Wysoczyzn¹.– Nad t¹pniêciem nie da siê zapanowaæ! – parskn¹³ Pismire.– To zjawiskonaturalne! ¯ywio³!Po gospodyni nie by³o œladu, a stwierdzenie Pismire’a zakoñczy³o dyskusjê.Zato Wielgozór wraz z reszt¹ pone’ów pas³ siê w pobli¿u.– Myœl¹, ¿e bêdzie interesuj¹co – odezwa³ siê Glurk.– Jak ¿yli z Vortgornami,to ludzie czytali im opowiadania i inne takie.Musi byæ ciê¿ko, jak ma siêrozum, a nie ma siê r¹k.– Ruszamy do Ware.– Bane by³ zdecydowany.– Nie mamy wyboru.– Mamy – sprzeciwi³ siê Pismire – tyle ¿e dobrowolnie wybieramy jazdê do Ware.– A niech to, zapowiada siê ciekawie! – mrukn¹³ ponuro Glurk.– Ona gdzieœ tu jest.– Bane rozejrza³ siê po polanie.– Wszêdzie – poprawi³ go Pismire.– Wszêdzie, gdzie historia zale¿y od czyjegoœwyboru.– Jak to jest wiedzieæ wszystko, co mo¿e siê wydarzyæ? – spyta³ z rozmarzeniemBane.– Strasznie! – sprowadzi³ go na ziemiê Pismire.– A teraz zbieramy siê dodrogi!Rozdzia³ 14Gdy usta³ huragan, Snibril zarz¹dzi³ poszukiwania.Ruiny pa³acu przetrz¹œniêtodok³adnie, a nawet zapuszczono siê do Podspodzia.Mimo ¿e ekipa ratunkowaochryp³a od ci¹g³ego nawo³ywania, nie znaleziono nikogo ani niczego.Jakzauwa¿y³by Pismire, by³ to lepszy wynik ni¿ znalezienie szcz¹tków, ale i takwszystkich przygnêbi³.Potem odkryto œlady na oddalonej polance.Du¿o œladów, g³Ã³wnie snargów, ale nietylko [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl