do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wielkoœci rzêdugiga pojawiaj¹ siê, gdy cofn¹æ punkt estymacji o miliard lat, rzêdu tera - gdyo trzy miliardy lat itd.Innymi s³owy, zawsze mo¿na znaleŸæ taki punkt na osiczasowej, z którego ocena szans czyichœ narodzin jest tak bardzonieprawdopodobna, jak siê tylko spo­doba, czyli niemo¿liwa, poniewa¿ dowolniema³a ró¿ni¹ce siê od zera prawdopodobieñstwo równa siê do­wolnie wielkiemunieprawdopodobieñstwu.Jeœli po­wiadamy to, nie g³osimy jakoby ani nas, aninikogo innego nie by³o na œwiecie.Na odwrót: ani w cudzy, ani we w³asny bytnie w¹tpimy.Powiadaj¹c powy¿­sze, powtarzamy jedynie to, co g³osi fizyka,albowiem to ze stanowiska fizyki, a nie zdrowego rozs¹dku na œwiecie nie ma anijednego cz³owieka i nigdy ¿adnego nie by³o.A oto i dowód: fizyka uwa¿a, ¿e to,co jest jedn¹ szans¹ na centylion, jest niemo¿liwe.To bowiem, co jest jedn¹szans¹ na centylion, przy za³o¿eniu, ¿e oczekiwany wypadek nale¿y do zbioruwypadków za­chodz¹cych co sekunda, w ogóle nie mo¿e byæ w Kos­mosie oczekiwane.Iloœæ sekund, jakie up³yn¹ miêdzy dzisiejszym dniem a koñcem Wszechœwiata, jestmniejsza od centyliona.Gwiazdy wypromieniuj¹ sw¹ energiê du¿o prêdzej.A zatemczas trwania Kosmosu w obecnej postaci musi byæ krótszy ni¿ czas niezbêdny dladoczekania siê tego, co zachodzi jeden raz na centylion sekund.Ze stano­wiskafizyki czekaæ na zdarzenie tak ma³o prawdopo­dobne to tyle, co czekaæ nazdarzenie, które na pewno nie nast¹pi.Zjawiska te zwie fizyka cudamitermo­dynamicznymi.Nale¿¹ do nich np.zamarzniêcie wody w garnku, co stoi naogniu, podniesienie siê z pod³ogi kawa³ków rozbitej szklanki i ich po³¹czeniesiê w ca­³¹ szklankê itp Rachunek pokazuje, ¿e takie »cuda« s¹ przecie¿bardziej prawdopodobne, ni¿ to, czego szan­sa równa siê jeden do centyliona.Dodajmy teraz, ¿e nasza rachuba uwzglêdni³a dot¹d tylko po³owê esty­macji, jakodane makroskopowe.Oprócz nich wyzna­czaj¹ narodzenie konkretnej jednostkiokolicznoœci mi­kroskopowe, tj.to, jaki plemnik po³¹czy siê z jakim jajeczkiem- u danej pary osób.Gdyby matka moja poczê³a mnie w innym dniu i godzinie, ni¿to zasz³o, to urodzi³bym siê nie ja, lecz ktoœ inny, co widaæ st¹d, ¿e mojamatka faktycznie poczê³a w innym dniu i go­dzinie, mianowicie na rok przed mymurodzeniem, i urodzi³a wówczas dziewczynkê, moj¹ siostrê, co do której raczejby³oby zbêdne dowodziæ, i¿ ona nie jest mn¹.Ta mikrostatystyka te¿ musia³abyzostaæ uwzglêdniona w estymacji szans mego powstania, przy czym jej do³¹czeniedo rachunku podnosi centyliony nieprawdopodobieñstwa do miralionów.Tak tedy,ze stanowiska termodynamicznej fizyki, egzystencja ka¿dego cz³owieka jestzjawiskiem kos­micznie niemo¿liwym, skoro tak nieprawdopodobnym, ¿enieprzewidywalnym.Fizyka mo¿e przepowiadaæ, kiedy ju¿ za³o¿y, ¿e istniej¹jacyœ ludzie, i¿ ci ludzie bêd¹ rodzili innych ludzi, lecz co do tego, jakiekon­kretne jednostki bêd¹ rodzone, fizyka musi albo mil­czeæ, albo popaœæ wzupe³ny absurd.A zatem albo fi­zyka siê myli, g³osz¹c uniwersaln¹ wa¿noœæ swejteorii prawdopodobieñstwa, albo nie istniej¹ ludzie, a równie¿ psy, rekiny,mchy, porosty, tasiemce, nietoperze i wid³aki, gdy¿ powiedziane wa¿ne jest dlawszystkie­go, co ¿yje.Ex physicali positione vita impossibilis est, quod eratdemonstrandum”.Tymi s³owy koñczy siê dzie³o „De impossibilitate vitae”,stanowi¹ce w³aœciwie ogromne przygotowanie treœci drugiego tomu dylogii.Autorog³asza w nim daremnoœæ przewidywañ przysz³oœci, opartych na probabilizmie.Pragnie wykazaæ, ¿e historia nie zawiera ¿adnych innych faktów oprócznajzupe³niej niepraw­dopodobnych ze stanowiska probabilistycznego.Profe­sorKouska stawia wyimaginowanego futurologa na progu XX wieku, obdarzywszy go ca³¹wiedz¹, jaka tylko by³a podówczas dostêpna, by zadaæ owej postaci szereg pytañ.Np.: „Czy uwa¿asz za prawdopodobne, ¿e niebawem odkryje siê srebrzysty metal,podobny do o³owiu, zdolny zniszczyæ ¿ycie na Ziemi, jeœli dwie pó³­kule,sporz¹dzone z tego metalu, zetknie siê prostym ruchem r¹k, aby uczyni³o siê znich coœ podobnego do du¿ej pomarañczy? Czy uwa¿asz za mo¿liwe, ¿e ta oto starabryczka, w któr¹ imæ pan Benz wprawi³ terko­c¹cy silnik pó³torakonnej mocy,rozmno¿y siê nieba­wem tak, i¿ od dusz¹cych wyziewów i spalin motoro­wychbêdzie siê w wielkich miastach dzieñ zamienia³ w noc, a problem postawieniagdziekolwiek tego we­hiku³u, po zakoñczeniu przeja¿d¿ki, uroœnie do g³Ã³w­negonieszczêœcia najpotê¿niejszych metropolii? Czy uwa¿asz za prawdopodobne, ¿edziêki zasadzie ogni sztucznych i kopniaków ludzie niebawem poczn¹ spa­cerowaæpo Ksiê¿ycu, przy czym ich przechadzki w tej samej chwili bêd¹ mog³y widzieæ wdomu setki milio­nów innych ludzi na Ziemi? Czy uwa¿asz za mo¿liwe, ¿e niebawemda siê sporz¹dziæ sztuczne cia³a niebie­skie zaopatrzone w urz¹dzenia, dziêkiktórym da siê z kosmicznej przestrzeni œledziæ poruszenia ka¿dego cz³owieka napolu czy na miejskiej ulicy? Czy s¹dzisz, ¿e jest prawdopodobne zbudowaniemaszyny, która bê­dzie lepiej od ciebie gra³a w szachy, komponowa³a mu­zykê,przek³ada³a z jêzyka na jêzyk i wykonywa³a w ci¹gu kilku minut rachunki, jakichby nie wyko­nali do koñca ¿ycia wszyscy rachmistrze, ksiêgowi i buchalterzyœwiata razem wziêci? Czy uwa¿asz za mo¿li­we, ¿e wnet powstan¹ w centrum Europyogromne zak³ady przemys³owe, w których bêdzie siê pali³o w piecach ¿ywymiludŸmi, przy czym liczba tych nie­szczêœników przekroczy miliony?” Jasne jest -g³osi profesor Kouska - ¿e w roku 1900 tylko wariat uzna³by wszystkie takiezajœcia za choæ odrobinê wiarygodne.A przecie¿ wszystko to siê sta³o.Jeœliwiêc zasz³y same rzeczy nieprawdopodobne, dlaczego w³aœciwie nagle ten porz¹dekmia³by ulec ra­dykalnej odmianie, tak, by odt¹d spe³nia³o siê ju¿ tylko to, couwa¿amy za wiarygodne, prawdopodobne i mo¿liwe? Przepowiadajcie przysz³oœæ, jaksobie chce­cie - zwraca siê do futurologów - byleœcie tylko nie opierali swoichprzepowiedni na rachubie maksymal­nych szans.Imponuj¹ce dzie³o profesoraKouski zas³uguje niechybnie na uznanie.Jednakowo¿ uczony ten w po­znawczymferworze uleg³ pomy³ce, któr¹ wytkn¹³ mu profesor Bedrzich Vrchlicka wobszernym artykule krytycznym, jaki zamieœci³y „Zemledelske Nowiny”.ProfesorVrchlicka utrzymuje, ¿e ca³e rozumowanie antyprobabilistyczne profesora Kouskiopiera siê na za³o¿eniu jednoczeœnie przemilczanym - i b³êdnym.Za fasad¹rozumowania Kouski kryje siê bowiem „me­tafizyczne zdumienie egzystencj¹”,które mo¿na by przyoblec w s³owa: „Dlaczego istnieje w³aœnie teraz, w³aœnie wtym ciele, w³aœnie w takiej, a nie innej po­staci? Dlaczego nie by³em ¿adnym zmilionów ludzi, co istnieli dawniej, i nie bêdê ¿adnym z ludzi, jacykiedykolwiek siê urodz¹?” Jeœli nawet za³o¿yæ, i¿ pytanie takie ma jakiœ sens,mówi profesor Vrchlicka, to nie ma on z fizyk¹ nic wspólnego.Pozornie wydajesiê, ¿e ma i ¿e mo¿na by je tak przeartyku³owaæ: „Ka¿dy cz³owiek, jaki istnia³,tj.¿y³ dot¹d, by³ cie­lesn¹ realizacj¹ pewnego wzoru, u³o¿onego z genów, czylicegie³ek dziedzicznoœci [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl