Sniegow Siergiej Ludzie jak bogowie 02.W Perseuszu

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zdecydowa�em, co na�st�puje: przejdziemy jeszcze dwaodcinki drogi wed�ug dotychczasowego porz�dku, aby zachowa� dusze je�ców jakogleb�, w której posiejemy ziarno zw�tpienia, i wy�trzebimy z niej wszystko coludzkie � zgodnie z ide� Wielkiego.Je�li jednak warunki si� nie zmieni�,je�cówtrzeba b�dzie zabi�.Jak to zrealizowa�? Chcia�bym wys�u�cha� zdaniaspecjalistów wojskowych.� Nale�y oddzieli� ludzi od skrzydlatych � za�wie�ci� jeden z g�owooków.� Bezludzi skrzydlaci nie s� gro��ni.Nie zapominajcie, �e od góry jeste�my gorzejchronie�ni, a grawitacja stopniowo s�abnie i wkrótce te stwory b�d� mog�ylata�.� Oddzielimy ludzi od skrzydlatych � zadecydo wa� Orlan.� Pozwolimy ludziomusn�� i w czasie snu uni�cestwimy ich.Po �mierci ludzi pozostali nie b�d� si�bro�ni�.Poderwa�em si� gwa�townie.Wokó� znów rozpo��ciera�a si� metalowa równinao�wietlona ju� promieniami czerwonawej gwiazdy.Obok mnie siedzia� Romero.� Co si� sta�o, drogi przyjacielu? Czy�by jaki� sen?� Tak, informacyjny!� Wol� nazwa� go starym s�owem � proroczy.Ale przejd�my na bezpo�redni�wymian� my�li.Opowiedzia�em mu o wszystkim, czego dowiedzia��em si� we �nie.Romero zamy�li�si�.� Wygl�da na to � powiedzia� po chwili � �e w�ród wrogów zapanowa�a niezgoda.Pozwoli pan, ad�mirale, �e pomówi� o tym z kapitanami statków.Lepiej, abym tozrobi� ja, bo nie jestem tak pilnie �ledzony.� Zgoda.Pawe� odszed�, a ja zaj��em si� Astrem.� Ani razu nie odzyska� przytomno�ci � powie�dzia�a Mary.Nic na to nie odpar�em.Ka�de moje s�owo mog�o tylko pog��bi� jej rozpacz.Wkrótce nadszed� Lusin i do�piero wtedy si� odezwa�em:� Porozmawiaj z Romerem, ma ci co� do powie�dzenia.� Ju� � odpar� Lusin.� Przygotowujemy si�.Wszystko tak si� pomiesza, �e niktnie zdo�a oddzieli� lu�dzi od Anio�ów i skrzydlatych zwierzaków.Reszt� powieci Pawe�.W oddali pokaza� si� Orlan.Wsta�em.Lusin zawo��a� smoka, ale siedz�cy wpobli�u Trub krzykn��, �e on poniesie ch�opca.� Sam b�d� niós� syna � uci��em.8Aster nie otworzy� oczu, kiedy bra�em go na r�ce, ale po twarzy przemkn�o mujakie� nieuchwytne dr�enie.Oddy�cha� szybko i p�ytko, serce bi�o tak silnie,�e wyczuwa�em r�kami jego uderzenia.Stan��em na czele kolumny i ru�szy�em.Zamn� szli Mary i Andre.Z ty�u podszed� do mnie Romero i powiedzia� szep�tem:� Prosz� si� nie odwraca�, admirale.Zorientuj� pana w naszych planach.Kamaginnalega, aby�my zorga�nizowali powstanie.Zgadzamy si� z nim.Kiedy Orlanroz�ka�e ludziom oddzieli� si� od reszty je�ców, rzucimy si� na stra�ników iwybijemy wszystkich, którzy nie przejd� na nasz� stron�.� Jak to sobie wyobra�acie? Bezbronni ludzie nie zdo�aj� pokona� nawet jednegog�owooka!� Myli si� pan s�dz�c, �e jeste�my bezbronni.Kamaginowi uda�o si� za�adowa� naawionetki troch� broni r�cznej: laserów, granatów, iskiernikówelektrycz�nych.� Nasza bro� jest bezradna wobec przekl�tych nie�widzialnych.Oni s�najgorsi.� Najgorsza jest bezczynno��.Osima twierdzi zre�szt�, �e w samobie�nychskrzyniach Z�ywrogów znajduje si� bro�.Nie jest wykluczone, �e tej broni pozdobyciu skrzy� zdo�amy u�y� przeciwko Niszczycielom.� Zbyt wiele tu niewiadomych, Pawle.� Odmawia pan zgody na rozpocz�cie powstania?� Nic podobnego, zgadzam si�! Kto nas poprowa�dzi?� Proponujemy Osim�, a na zast�pców Petriego i Kamagina.Skrzydlatymi b�d�dowodzi� Lusin i Trub.Atak rozpoczniemy z powietrza, aby zaskoczy�przeciwni�ka z jego najs�abszej strony.Romero odszed�.Potkn��em si� o bry�� o�owiu i omal nie upu�ci�em Astra.Marychwyci�a mnie pod r�k�.� Poblad�e�, Eli � powiedzia�a z niepokojem.� Zawo�am Lusina.� Nie trzeba � wymamrota�em.� Dam sobie rad�.Poczu�em na r�ce czyje� dotkni�cie.To by� Andre.Spojrza�em na� i zrozumia�em,�e rozum mu powraca.Oczy mia� pe�ne smutku, lecz przytomne.� Daj.mnie.�powiedzia� z trudno�ci�, poka�zuj�c na Astra.� Daj.ja.� Pó�niej, Andre � odpar�em.� Jeszcze mog� nie�� swojego syna, zreszt� wkrótceb�dzie postój.Tym razem odpoczynek trwa� bardzo d�ugo.Orlan gdzie� znikn�� i nie wraca�.Obok mnie przy�siedli kapitanowie statków i Romero.Osima z w�a�ci�w� muenergi� i precyzj� przygotowywa� akcj� zbrojn�.R�czne lasery rozdzielono w czasie posi�ku, ja tak�e otrzy�ma�em t� zabawk�.Mówi� �zabawk�", gdy� niewidzialnym nie mogli�my t� broni� zaszkodzi�, ag�owooki mia�y tylko jeden czu�y na jej promieniowanie punkt � peryskopy.� A wi�c mamy dwie mo�liwo�ci: albo w nocy, albo jutro rano � powiedzia� Osima.� Wszystko goto�we, admirale.� Dobrze � odpar�em.� Rozejd�cie si� teraz.Pomara�czowa uton�a zahoryzontem.Z�ote niebo poczernia�o.Wokó� obozu znieruchomia�y ogniepelni�-cych wart� Z�ywrogów.Zostawi�em Astra pod opiek� Mary i przeszed�em si�po obozie.Ludzie byli przemiesza�ni z pegazami i smokami, tak aby na pierwszysygna� wskoczy� na ich grzbiety i ruszy� do ataku.Osima i Petri wraz z innymije�cami przytwierdzili na bokach smoków skrzynki wype�nione jakimi� nie znanymimi metalowymi przedmiotami.� Staro�ytne granaty r�czne � wyja�ni� Osima.� Na pok�adzie �Mendelejewa" by�oich mnóstwo.Edward cz�� ich zabra� na �Wo�nic�", a pó�niej na �Cielca".Wi�kszo�� granatów wys�ano do ziemskich muzeów, ale pozosta�e przydadz� si�teraz nam.S� bardzo �atwe w u�y�ciu, Kamagin nam pokaza�.Samego Kamagina zasta�em u Anio�ów.Rozmawia� z Trubem.Przed nimi le�a�askrzynka z takimi samymi granatami.� Laserów Anio�om nie dali�my � o�wiadczy� Ka�magin.� Ten sprz�t im nieodpowiada�, ale za to granaty i iskierniki zosta�y jakby dla nich stworzone.Trub, spró�buj trafi� w t� plamk�.Trub podniós� co� z gruntu i rzuci� w z�oty samo�rodek majacz�cy w o�owianejskale.Przerazi�em si�, �eteraz nast�pi wybuch, który zaalarmuje wroga.Anio� jednak u�y� do �wiczeniakawa�ka z�ota le��cego pod nogami.Mia� zadziwiaj�co celne oko: dwa kawa�kimetalu zwar�y"si� ze sob� jak zespawane.Rozejrza�em si� woko�o i spostrzeg�em,i� �aden Anio� nie �pi, wszyscy �wiczyli si� w rzutach.Skrzydlaci zachowywalica�kowite milczenie i tylko g�uche uderzenia ciskanego metalu za�k�óca�ycisz�.� Ludzie szyj� woreczki na granaty � powiedzia� Kamagin.� Anio�y zawiesz� jesobie pod skrzyd�ami, gdzie b�d� zupe�nie niewidoczne.W czasie swej w�drówki po obozie natkn��em si� niespodziewanie na Orlana.Szed�bez asysty.Po�spiesznie cofn��em si� w ciemno�� nie nawi�zuj�c rozmo�wy.Orlannajwidoczniej równie� sprawdza� porz�dek w obozie.Wróci�em do Mary.�ona spa�a obj�wszy r�kami Astra.Syn oddycha�, ale bardzos�abo.�Jutro � pomy�la�em zasypiaj�c.� Rano, kiedy grawitacja os�abnie."9Rano Aster umar�.Obudzi� mnie krzyk Mary.Poderwa�em si� i chwy�ci�em syna na r�ce.Ju�zesztywnia�.Na krzyk Mary zbiegli si� ludzie, obok ci�ko wyl�dowa� Trub.Nadal trzyma�emAstra na r�kach, ale patrzy�em na �on�.Le�a�a na ziemi i d�awi�a si� �zami.� Eli! Eli! � dobieg� mnie szept Andre.� On umar�?� Tak, umart � odpar�em.� By� o trzy lata m�odszy od twojego Olega, Andre.� By� o trzy lata m�odszy od mego Olega � pow�tórzy� cicho Andre ws�uchuj�c si�w swoje s�owa.Potem wyci�gn�� ku mnie r�ce b�agalnym gestem: � Daj mi go,Eli.Poda�em mu cia�o syna i kl�kn��em obok �o�ny, obj��em j� i zacz��em g�adzi� pog�owie.Nie mo�g�em jednak wykrztusi� �adnego s�owa pociechy, gdy� ka�dezabrzmia�oby fa�szywie.Doko�a nas stali w milcze�niu ludzie.Mary wreszcieprzesta�a p�aka�, otar�a twarz i wsta�a.� Co z nim zrobimy? � spyta�a zm�czonym g�o�sem.� Tu nie ma nawet gdzie gopochowa� [ Pobierz całość w formacie PDF ]

do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

Linki