do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lorimerprze¿y³ kilka niemi³ych momentów, zanim ustalili, ¿e Settie jednak podejmujesiê w znacz­nej mierze wype³niæ swoje zobowi¹zanie.Zgadza³ siê mianowiciewzi¹æ na siebie winê za zabicie Willena sk³adaj¹c ofiarê ¿ycia pod warunkiem,¿e ktoœ inny poci¹gnie za spust.Trudno oczywiœciepowiedzieæ, ¿e Lorimer by³ zadowolony z tak zmodyfikowanego pla­nu.Oznacza³oto bowiem, ¿e zamiast zapewniæ sobie dobre alibi, musi byæ obecny na miejscuzbrodni, zrozumia³ jednak, ¿e wymu­szenie samobójstwa na zimno nie jest spraw¹³atw¹.Po prostu nie mia³ wyjœcia.Gdyby by³o wiêcej czasu, móg³by jeszcze coœwymy­œliæ, ale instynkt podpowiada³ mu, ¿e stworzenie Fay i Settle'owi oka­zjido zadzierzgniêcia bli¿szej znajomoœci, by³oby b³êdem.Nale¿a³o przeæ do przodunie zwa¿aj¹c na drobne niedoskona³oœci planu.— ChodŸmy, ju¿ odczekaliœmy dostatecznie d³ugo — powiedzia³ Lorimer.Wszed³ dopatio tak cicho, jak tylko to by³o mo¿liwe, ¿eby nie sp³oszyæ ofiaryprzedwczeœnie.By³o spraw¹ zasadniczej wagi, ¿eby strza³ pad³ w ciemnoœci i wobrêbie domu, tak ¿eby Willen nie pozna³ swojego zabójcy i aby po przywróceniugo do ¿ycia w ciele malarza zezna³ przed policj¹, co trzeba.Z Settle'emdepcz¹cym mu po piêtach Lorimer kluczy³ tak, by nie znaleŸæ siê w krêgu œwiat³apadaj¹cego z okna gabinetu Willena.Dotar³szy do oszklonych drzwi s¹siedniegopokoju wszed³ do œrodka i wci¹gn¹³ Settle'a za rêkê.— Ty stój, o tu, przy oknie — powiedzia³.— Je¿eli Gerard po otwarciu drzwimia³by kogoœ zobaczyæ, to ciebie.Zdj¹³ z pó³ki du¿y gliniany wazon i przykucn¹³ za krzes³em trzymaj¹c w lewejrêce wazon, a w prawej pistolet gazowy.Uœwia­domi³ sobie, ¿e powinien odczekaækilka minut, a¿ oczy przyzwycza­j¹ mu siê do niemal ca³kowitej ciemnoœci, aleteraz, kiedy nadesz³a zasadnicza chwila, by³ napiêty i niecierpliwy.Niezdarniewyrzuci³ w górê wazon, który rozbi³ siê o przeciwleg³¹ œcianê.Nag³y dŸwiêk przypomina³ eksplozjê.Zapad³a chwila g³uchej ciszy, a nastêpnie zprzyleg³ego pokoju dotar³ do nich st³umionyokrzyk.Lorimer wycelowa³ pistolet w drzwi trzymaj¹c palec na spuœcie.W korytarzurozleg³y siê kroki.Drzwi otworzy³y siê gwa³townie i — w tym samym momencie —Lorimer wypali³.Raz, drugi,trzeci.Trzy chmury truj¹cego gazu — ka¿da zdolna spowodowaæ na­tychmiastow¹ œmieræ —przeniknê³y b³yskawicznie ubranie i skórê widocznej w drzwiach niewyraŸnejpostaci i w u³amku sekundy zap³onê³y wszystkie œwiat³a.Lorimer, pora¿onyblaskiem, cofn¹³ siê w os³upieniu.W drzwiach sta³ nieruchomo z rêk¹ na wy³¹czniku œwiat³a Gerard Willen wpatrzonyw Lorimera z wyrazem czystego zdumienia na poci¹g³ej twarzy.Lorimer zerwa³ siê, przera¿ony, instynktownie mier¿¹c z pistoletu.Gerardnachyli³ siê ku niemu, ale jego nogi pozosta³y nieruchome.Polecia³ do przodu,uderzaj¹c twarz¹ o róg niskiego sto³u, czemu towarzyszy³o ciasto watêklapniêcie, i bokiem osun¹³ siê na ziemiê.Umar³ tak szybko, ¿e œmieræ wziê³aniejako jego cia³o przez za­skoczenie.— O Chryste — wyj¹ka³ dr¿¹cym g³osem Lorimer — to by³o straszne!Stwierdzi³, ¿e gapi siê na trzyman¹ w rêku broñ, zdjêty groz¹ z powodu jejpotêgi, ale zaraz powróci³o zdecydowanie i poczucie zagro¿enia.Jak ka¿dyobywatel Oregonii, Willen musia³ mieæ wszczepiony pod skór¹ lewego ramieniabiometr.Za chwilê zareaguje on na przerwanie funkcji ¿yciowych Gerardanadawaniem sygna³Ã³w alarmowych.Fakt, ¿e œmierci nie poprzedzi³y ¿adne objawychoro­bowe, zostanie uznany przez komputer w Centralnym Oœrodku Biometrycznymza wart zbadania.Lorimer przewidywa³, ¿e po up³y­wie piêciu minut ambulans istatek policyjny si¹d¹ na trawniku przed domem Willenów.Poda³ wiêc broñSettle'owi, który gapi³ siê na le¿¹ce na pod³odze cia³o.Settie uj¹³ pistoletdr¿¹cymi rêkami.— Tylko weŸ siê w garœæ — powiedzia³ Lorimer.— Kiedy ja nic n& to nie poradzê.Spójrz na jego twarz.— Jemu ju¿ jest wszystko jedno.Skup siê na tym, co masz teraz do zrobienia.Jak tylko wejdzie tu Fay i zacznie krzyczeæ, rzucasz broñ i uciekasz do diab³a.Pobiegniesz drog¹ od frontu i do Ocean Drive.Tam s¹ silne latarnie, wiêc ktoœciê na pewno zobaczy.Przy odrobinie szczêœcia policja zauwa¿y ciê z góry.Okay?— Okay.— I potem ju¿ wszystko masz z g³owy.Settie przytakn¹³ skinieniem.— Wiem.— Pos³uchaj, Raymond.— Coœ w sposobie mówienia tamtego, w gotowoœci, z jak¹przyjmowa³ œmieræ, wzbudzi³o wspó³czucie Lorimera.Niezrêcznym gestem dotkn¹³jego ramienia.— Przykro mi, ¿e tak ci siê u³o¿y³o.— Nie przejmuj siê mn¹, Mike.— Settle przywo³a³ na twarz smutny przelotnyuœmiech.Lorimer skin¹³ g³ow¹ i uœwiadamiaj¹c sobie, ¿e i tak ju¿ za d³ugo marudzi,pobieg³ do swojego skimmera [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl