do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdyby mu się coś stało i niewinne piknięcie nie dotarłoby do serwerów przynajmniej raz na trzy dni, cała machina zostałaby wprawiona w ruch bez jego udziału.Ale powód, dla którego siedział teraz przed terminalem późno w nocy, zamiast jak każdy zdrowy na umyśle mężczyzna zajmować się kobietą, która leżała w jego łóżku, był inny.Chciał sprawdzić, czy cała jego praca nie poszła na marne.Kilka minut przed drugą, gdy zamykał agencje prasowe, usłyszał, jak trzeszczy podłoga w pokoju.- Hej - powiedziała miękko, podchodząc do niego.- Hej - odparł, włączając CNN i ściszając fonię.- Masz lekki sen.- Najwyraźniej nie tak lekki jak ty.Co robisz? Wysyłasz raport do alt-kropka-jestemszczęśliwy-kropka-com? - zamruczała obejmując go od tyłu rękami.- Przeglądam najnowsze wiadomości - powiedział.- Prezydent wybrał się w podróż na Daleki Wschód.- Znam facetów, którzy potem muszą zapalić i takich, którzy potem muszą coś zjeść i jeszcze innych, którzy potem wyskakują z łóżka, żeby umyć sobie zęby.- Urocze.- Nad wyraz - odparła.Tymczasem na ekranie pojawił się zwiastun „CNN Live Event”.- Ale ty nie wracasz do łóżka.Będę musiała iść do domu z myślą, że zostałam zaniedbana ze względu na jakiegoś polityka.W dodatku głupkowatego.Lewą ręką Greene włączył nagrywanie wideo, potem podkręcił potencjometr.Prawą ręką ścisnął dłoń Kiery, powstrzymując ją przed odejściem.- Piętnaście minut i znów będę cały twój.Zachichotała.- To cię podnieca?- A słyszałaś o genetycznej więzi między testosteronem a wybuchami?Po wstępnej informacji prezydent Breland zaczął przemówienie.Kiera zerkała przez jego ramię na ekran.- Spodziewasz się wybuchów?- Tak głosi plotka.Nie pod mównicą - dodał szybko.- Mają oczyszczać pole minowe.- Czy to jest niebezpieczne? A dużo czasu zajmuje?- Zazwyczaj jest niebezpieczne.Dlatego zrobili tę informację.Popatrzyła na ekran i zobaczyła tylko gadające głowy.- Piętnaście minut, obiecujesz?- Góra dwadzieścia.Pocałowała go w czubek głowy.- Może wezmę prysznic.- Jak powiedział Napoleon do Józefiny.- Słucham?- Nie rób tego.Wydała okrzyk zaskoczenia, ale nie była niezadowolona.- Nie każ mi czekać.- Zaraz będę.Kiedy poszła, Greene pozwolił sobie na uśmiech.Za prezydentem zauważył spoczywający na ziemi poduszkowiec.Uśmiech poszerzył mu się jeszcze bardziej, kiedy zobaczył pierwsze zbliżenie.- Harmoniczny wehikuł odminowujący - wyszeptał do siebie.- Podoba mi się to.Te anteny też mi się podobają, i te wielkie głośniki Lesliego z przodu i z tyłu.Bardzo śmieszne.Harmoniczne odminowywanie, właśnie.To by było to.Greene nie spodziewał się, że sprawi mu to tyle uciechy.Minęła ponad godzina, zanim na paluszkach wrócił do sypialni.W łóżku zastał Kierę, pochrapującą z lekka.Postanowił, że rano wszystko naprawi, ale dziewczyna wstała wcześnie i już nie wróciła do łóżka.Najpierw wzięła długi prysznic, a potem trzymała go na dystans, dopóki nie wyszła.Ku swojemu zaskoczeniu Greene nie bardzo żałował utraconej okazji i nie dotrzymanej obietnicy.Nie próbował jej zatrzymać ani się tłumaczyć.Rano jego pierwszą myślą było, jak to wydarzenie spreparowano na użytek prasy.Drugą myśl poświęcił Lee Thayer i nagle zwiększonym szansom ujrzenia jej ponownie.- Zanim zjawili się Pol Pot i Lon Nol, zanim zaczęła się amerykańska tajna wojna, zanim w Kambodży doszło do brutalnej wojny domowej, tu było gospodarstwo rolne.Prezydent Breland mówił do kamer, które pokazywały jego twarz na całym świecie.Po jego prawej stronie stał przewodniczący Najwyższej Rady Państwowej, po lewej - dyrektor Kambodżańskiego Centrum Akcji Przeciwko Minom.- Na tych polach rósł ryż, a z lasów za nimi pozyskiwano drewno na opał i owoce.To nie była farma przemysłowa ani gospodarstwo rolne, ani nawet plantacja.To było gospodarstwo Ngos Trana.- Breland spojrzał w dół, gdzie obok mównicy stał chudy, przygarbiony, bosy mężczyzna w marynarce i sampocie.- On, ośmioro jego rodzeństwa i rodzice, Poth i Ravi, pracowali na tych zalanych wodą polach, żeby przeżyć.Jeśli był dobry rok i starczało na to, żeby załadować wóz i sprzedać produkty na rynku, uważali, że spłynęło na nich błogosławieństwo.Ale potem przyszli żołnierze i brat Trana padł od kuli.Z czasem żołnierze zostali wyparci przez innych żołnierzy i Tran stracił następnego brata, wziętego siłą.do wojska.Nigdy już o nim nie usłyszał.I znowu, i znowu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl