do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Co miego,jakie zdanie, którym przynajmniej okazaby dobr wol.Nic mu nie przychodziodo gowy.Cisza przeduaa si.Trzeba byo koniecznie j przerwa.- S jakie adne dziewczyny? - spyta nagle.Scope mrugn do niego.- Jest jedna fantastyczna.Co za klasa! Wanie wysza.Odwróci si do Simona.- A propos, co si dzieje z Georges'em?- Stara si, ale nic z tego nie wyjdzie w ten sposób, jak on to robi.Wieszprzecie, e.A do koca obiadu Scope i Simon rozmawiali na temat Georges'a i jegoniezrozumiaych manewrów.miali si bardzo gono, lecz czasem take znialigos, jakby nie chcc, by Trelkovsky ich usysza.Gdyby nie ta nieufno wstosunku do niego, mógby pomyle, e cakiem o nim zapomnieli.Z ulg ichopuci.Zanim si z nim rozstali, spytali, czy ma zamiar przyj jutro.Ichniepokój wzbudzi jego lito.- Nie sdz.Bd zajty.Udali, e ich to zasmuca, lecz oddalili si duymi, radosnymi krokami.Patrzy,jak znikaj za rogiem ulicy.Powoli skierowa si w stron Sekwany.To tutaj kiedy ucieka zawsze, gdy miakilka godzin wolnego czasu.Nabrzea byy szare, a Sekwana brudna.Straganybukinistów wyday mu si równie odpychajce jak kuby ze mieciami.mieciarzeintelektualici grzebali bez odrazy w mieciach, w poszukiwaniu strawyduchowej.Gdy j znajdowali, rzucali si na ni z wypisanym na twarzy wyrazemzwierzcej zachannoci.Miejsce to budzio w nim wstrt.Przeszed na drug stron ulicy, pen krzykówi zapachu zwierzt w klatkach.Gapie niepokoili ówie, dranili koguty, niedawali spokoju morskim winkom.Pazy ocieray si o ciany akwariów.Myszy,zamknite nieco dalej w klatce, z niezdrow ciekawoci przyglday si ichwowym ruchom.Szed dugo.Minwszy mury Luwru, wszed do ogrodu Tuileries.Usiad naelaznym krzele koo sadzawki, aby móc si przyglda, jak pywaj maeaglówki.Dzieci biegay dookoa jeziorka z kijkami, za których pomockieroway swoimi stateczkami.Zwróci uwag na maego chopca, który miastateczek z motorkiem.Miniaturowy transatlantyk z dwoma kominami i odziamiratunkowymi wzdu pokadu.Chopiec nie by wawy.Utyka, i przez to jegostateczek dopywa do drugiego brzegu na dugo przedtem, zanim on sam zdydobiec.Z powodu tego spónienia doszo do tragedii.le kierowana aglówkawpada prosto na transatlantyk, który straci równowag i przewróci si.Zabawka szybko napenia si wod.Osupiay chopiec bezsilnie przyglda si,jak tonie.zy pyny mu po policzkach.Trelkovsky spodziewa si, epobiegnie do rodziców, ale widocznie by sam, gdy usiad po prostu na ziemi ipaka.Trelkovsky odczuwa dziwn przyjemno, patrzc na ten pacz.Miawraenie, e kto pacze zamiast niego.Z satysfakcj przyglda si zombyszczcym w kcikach oczu.W duchu zachca chopca, aby paka jaknajduej.Lecz oto jaka moda kobieta o wulgarnym wygldzie zbliya si do dziecka,pochylia si nad nim, co szeptaa mu do ucha.Dziecko przestao paka,podnioso gow, umiechno si.Trelkovsky poczu si nieznonie zawiedziony.Dziecko nie tylko siumiechno, lecz teraz nawet miao.Kobieta wci mówia mu co tajemniczo.Sprawiaa wraenie bardzo podnieconej.Jej rce gaskay policzki i karkchopca.Klepaa go po plecach, a w kocu pocaowaa w brod.Zostawia go iposza w kierunku drewnianego baraku, w którym stara kobieta sprzedawaazabawki.Trelkovsky wsta z krzesa i ruszy w kierunku dziecka.Potrci jenaumylnie.May podniós gow, by zobaczy, co si dzieje.- le wychowany - sykn Trelkovsky.I nie mówic nic wicej, otwart doniuderzy go w twarz raz i drugi.Oddali si szybkim krokiem, zostawiajcchopca przytoczonego niesprawiedliwoci, która go spotkaa.Przez reszt dnia bka si po ulicach dzielnicy, w której dawniej mieszka.Gdy si zmczy, odpocz na tarasie kawiarni, gdzie wypi piwo i zjadkanapk.Potem znowu spacerowa.Usiowa co sobie przypomnie.Bez skutku.Napróno na kadym rogu ulicy tropi wspomnienia, nie poznawa niczego.Byo juciemno, gdy znalaz si przed kamienic na rogu ulicy Pirenejów.Zawaha siwchodzc do ciemnej bramy, lecz by tak wycieczony dugim spacerem, ze marzytylko o tym, by zasn.Nacisn guzik, który otwiera zamek u drzwi.Wewntrzpanowaa cakowita ciemno.Wcznik wiata by gdzie po prawej stronie.Wycign niepewnie rk i nagle odczu czyj obecno tu obok.Zamar i wsuchiwa si tak usilnie, jak tylko móg.Oddech? To przecie jegowasny.Mimo to nie mia wycign dalej rki, eby nie natrafi na comikkiego, na przykad oko.Znowu nadsuchiwa.Nie moe tak zosta, zdecydowasi.Wycign rk w ciemno.Trafi dobrze.wiato zalao bram.Tu koo niego jaka kobieta o bardzo ciemnych wosach siedziaa na mietniku iwpatrywaa si we obkanymi oczyma.Sapaa ze strachu, jej spkane wargizaczy si trz jak galareta z porzeczek.Pragn si odsun, leczpolizn si na jakim odpadku i straci równowag.Konwulsyjnym ruchemkobieta chciaa zrobi unik.Pokrywa pojemnika przechylia si.Kobieta upadado tyu z wyciem.On te zawy, upadajc na ni.Pojemnik przechyli si.Zawarto wysypaa si na nich.wiato zgaso.Poturla si po ziemi, chccsi uwolni.Co ucieko ocierajc si o niego.Udao mu si podnie.W którstron naleao ucieka? Gdzie by przecznik? Dwie rce zaopatrzone w pazurychwyciy go za szyj i zaczy ciska.Wysun jzyk i zabulgota.Potem otrzyma potny cios w gow i straci przytomno.Obudzi si w swoim mieszkaniu, wycignity na óku.Przebrany by za kobiet,i nie musia przeglda si w lustrze, by stwierdzi, e jest staranniewymalowany.ROZDZIA XIVOBLʯENIEP rzygotowano go na ofiar! Skoro chcia im uciec, przystpili do kontrataku.Wtym celu nie cofali si przed najzwyklejszym uyciem siy.Czy chcia, czy niechcia, musia przeistoczy si w Simone Choule.Nie dali mu adnych szans.Trelkovsky podniós si z trudem.Bardzo bolaa go gowa.Powlók si doumywalki i spryska twarz zimn wod.Poczu si bardziej rzeko, lecz bólpozosta.Doszed do ostatniego etapu.Rozwizanie stawao si teraz potwornie bliskie.Podszed do okna, otworzy je i wpatrzy si w ciemno pod nim.Szklany daszek by ju chyba gotowy.Jak zabior si do tego, by go zmusi dosamobójstwa? Nie chcia umiera.Czy oznaczao to porak ssiadów? Gdyby ichpuapka zadziaaa prawidowo, Trelkovsky powinien si naprawd przeistoczy wSimone Choule i jako ona dobrowolnie popeni samobójstwo.Tymczasem tak niebyo, skoro udawa, skoro dobrze wiedzia, e nie jest Simone Choule.Wicczego si spodziewali? e uda równie swoj mier? Rozway t moliwo.Gdyby uda samobójstwo, na przykad za pomoc rodków nasennych, czy dadz muspokój, czy pozwol mu y? Czy to nie zepsuoby nastroju?Domyla si, e nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl