[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- W koñcu sta³o siê oczywiste, ¿e nie utrzymamy miasta, a zatem grobowcenaszych królów i skarbce zosta³y zapieczêtowane i ukryte za pomoc¹ sekretnychurz¹dzeñ.Pozostawiliœmy to miejsce naszym wrogom.Gotrek patrzy³ na nich.- Od tamtych czasów, nie byliœmy ju¿ tak g³upi by wierzyæ, i¿ jakiekolwiekmiejsce jest bezpieczne przed ciemnoœci¹.Przez ca³y dzieñ, podczas którego zbli¿ali siê do murów, Felix rozmyœla³ jakwiele musia³y ucierpieæ te stare budowle.To, co z odleg³oœci dawa³o wra¿enienieprzemijaj¹cej potêgi i pewnoœci, okaza³o siê przy bli¿szej inspekcji równiezrujnowane co droga, któr¹ podró¿owali.Zas³ona murów blokuj¹cych wejœcie do doliny by³a czterokrotnie wy¿sza odcz³owieka i przechodzi³a miêdzy stromymi, prostymi klifami.Oznaki zaniedbaniaby³y oczywiste.Mech wyrasta³ pomiêdzy pêkniêciami wielkich kamiennych bloków.Kamienie zosta³y poprzecinane wy¿³obieniami od deszczu i upstrzone ¿Ã³³tymiporostami.Niektóre by³y poczernia³e, jakby od wielkich jêzorów ognia.Znacznyfragment murów rozpad³ siê i zawali³.Wszyscy milczeli.Smutek okry³ ca³¹ grupê ca³unem.Felix by³ przygnêbiony irozdra¿niony.Czu³ siê, jakby duchy staro¿ytnoœci obserwowa³y go, gromadz¹c siênad zrujnowanymi resztkami pradawnej wielkoœci.Felix nie odsuwa³ d³oni odrêkojeœci swego miecza.Spêkane odrzwia starej bramy zosta³y wywa¿one na oœcie¿.Ktoœ bez zaanga¿owaniawysili³ siê na oczyszczenie wyrzeŸbionego w kamieniu znaku m³ota i korony nadoœmioma szczytami.Porosty ju¿ powraca³y na swoje miejsce.- Ktoœ niedawno by³ tutaj - rzek³ Jules, badaj¹c z bliska wrota.- Teraz widzê, jak zaskarbi³eœ sobie reputacjê zwiadowcy - rzek³ z sarkazmemGotrek.- Stójcie gdzie jesteœcie - rozleg³ siê nieznany g³os.- O ile nie chceciezostaæ naszpikowani be³tami z kuszy.Felix spojrza³ w górê na palisadê.Zobaczy³ g³owy w he³mach tuzina krasnoludówspogl¹daj¹cych poprzez blanki murów.Ka¿dy celowa³ w nich za³adowan¹ kusz¹.- Witajcie w Karaku Osiem Szczytów - rzek³ ich szarobrody przywódca.- Mamnadziejê, ¿e posiadacie dobre powody, by wkraczaæ w domenê Ksiêcia Belegara.Wêdrowali przez miasto pod szarobia³ymi chmurami.By³a to scena z dnianazajutrz po wielkim s¹dzie, gdy si³y Chaosu wróc¹, by zaw³adn¹æ œwiatem.Domysta³y zrujnowane i upada³y na ulice.Z wielu budynków dobywa³ siê stêch³y,zgni³y zapach.Z³owrogo wygl¹daj¹ce kruki kraka³y ze szcz¹tków starych kominów.Nad nimi unosi³o siê jeszcze wiêcej k³êbów wychud³ych czarnych ptaszysk.Oddzia³ towarzysz¹cych im krasnoludzkich wojowników by³ stale w gotowoœci.Badali wzrokiem wrota, jakby w ka¿dej chwili spodziewali siê zasadzki.Ichkusze by³y za³adowane i gotowe.Istotnie sprawiali wra¿enie, jakby znajdowalisiê w œrodku bitwy.Wreszcie zatrzymali siê.Przywódca gestem za¿¹da³ ciszy.Ka¿dy sta³ s³uchaj¹c.Felixowi wyda³o siê, ¿e s³yszy oddalaj¹cy siê dŸwiêk, ale nie by³ tego pewien.Wpatrywa³ oczy w ciemnoœci wczesnego wieczora, ale nie dostrzega³ oznakizagro¿enia.Dowódca dru¿yny wykona³ ruch rêk¹.Pozostali uformowali siê w szykkwadratu.Po d³ugiej, napiêtej chwili, zwiadowcy dali znak, ¿e droga jestwolna.Ciszê przerwa³ œmiech Gotreka.- Boicie siê kilku goblinów? - zapyta³.Przywódca spojrza³ na niego.- Podczas nocy takich jak ta s¹ gorsze rzeczy ni¿ gobliny.Mo¿esz byæ tegopewien - rzek³.Gotrek przesun¹³ kciuk po ostrzu swego topora, upuszczaj¹c nieco krwi.- Dawaæ je - zarycza³.- Dawaæ!Jego okrzyk odbija³ siê echem wœród ruin, a¿ zosta³ st³umiony i poch³oniêtyprzez z³owieszcz¹ ciszê.Po tym, nawet Gotrek zamilk³.Miasto by³o wiêksze, ni¿ wyobra¿a³ to sobie Felix.Byæ mo¿e nawet rozmiarówAltdorfu, najwiêkszego miasta Imperium.Wiêkszoœæ miasta by³a zrujnowana izdewastowana podczas staro¿ytnych wojen.- Z pewnoœci¹ wasz lud nie przyczyni³ siê do tych wszystkich spustoszeñ.Niektóre ze zniszczeñ wydaj¹ siê byæ ca³kiem niedawne - rzek³ Felix.- Gobosy - odpar³ Gotrek.- Przekleñstwem ich rodzaju jest to, ¿e gdy nie maj¹z kim siê biæ, walcz¹ pomiêdzy sob¹.Bez w¹tpienia, po upadku miasto zosta³opodzielone miêdzy ró¿nymi hersztami.To pewne jak zdrada elfów, ¿e zaczê³y siêt³uc przy podziale ³upów.- Dodatkowo, mój lud i ludzie z Ksiêstw Granicznych podjêliœmy wiele próbponownego przejêcia miasta.Tam na dole nadal znajduje siê g³Ã³wna ¿y³a srebra.Splun¹³.- ¯adna z prób utrzymania miasta nie wytrzyma³a d³ugo.Tu zaleg³ mrok.Tamgdzie pojawi³a siê ciemnoœæ nigdy jej ju¿ nie zabraknie.Weszli na obszar gdzie budynki zosta³y czêœciowo odbudowane i wydawa³y siêponownie porzucone
[ Pobierz całość w formacie PDF ]