do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poniewa¿ zaœ przepisystanowczowymaga³y obecnoœci dwunastu p¹tniczek, wszystkie panie by³y zrozpaczone.Nikodem natychmiast zaproponowa³ od³o¿enie misterium na dalszy tydzieñ, leczpannaStella z oburzeniem oœwiadczy³a, ¿e by³oby to ju¿ pogwa³ceniem kanonów i ¿enigdynie pójdzie drog¹ najs³abszego oporu.Trzeba jakoœ temu zaradziæ.Zniespodziewanymsukursem przysz³a jedna z pañ, baronowa Wehlbergowa.Zna jedn¹ dziewczynê,któr¹bez obawy o zdradê mo¿na po prostu wynaj¹æ na tê noc.Jest to mi³a i m³odadziewczyna,„ girl ” w jednym z kabaretów.Baronowa zna j¹ dobrze, gdy¿ przed zam¹¿pójœciemsamaœpiewa³a w tym kabarecie i wie, ¿e owej ma³ej W³adzi mo¿na powierzyæ niejedn¹tajemnicê.Nie by³o innego wyjœcia, zgodzono siê wiêc na ma³¹ W³adziê, któr¹ te¿natychmiastwytelefonowano.Pocz¹tkowo odmówi³a ze wzglêdu na z³y humor swego przyjaciela,zktórym umówi³a siê na dansing, jednak¿e da³a siê przekonaæ przy pomocywymownegoargumentu pod postaci¹ stuz³otówki.Dziêki temu misterium mog³o siê rozpocz¹æ punktualnie o pó³nocy z zachowaniemca³egorytua³u.O pierwszej, podczas wywo³ywania szatana, by³ ma³y incydent z W³adzi¹.Ju¿pó³przytomna,rozp³aka³a siê i krzycza³a, ¿e chce wyjœæ.Ledwie zdo³ano j¹ przekonaæ.Powypiciuwina z peyotlem uspokoi³a siê zupe³nie.O drugiej salon prezesa Nikodema Dyzmy niczym nie przypomina³ ju¿ salonujakiegokolwiek,a zw³aszcza salonu któregokolwiek z prezesów.Podobny by³ raczej trochê do wêdzarni, nieco do ³aŸni rzymskiej i najwiêcej dodomu,o którym nikt nie móg³by powiedzieæ, ¿e jest za bardzo prywatny.PóŸny œwit grudniowy zagl¹da³ ju¿ przez szpary zas³on okiennych, gdytowarzystworozesz³o siê do swoich pokojów.Na placu pozosta³ jedynie Wielki Trzynasty.Siedzia³oparty o œcianê i chrapa³ tak, ¿e a¿ szyby siê trzês³y.By³o dobrze po po³udniu, gdy obudzi³ siê.By³ piekielnie wyczerpany, w g³owiehucza³mu m³yn.Ubra³ siê i zajrza³ do swojej sypialni.Panie p¹tniczki zaczê³y budziæ siê.W³azienceby³ t³ok.Jedna po drugiej ¿egna³a siê z Nikodemem i wychodzi³y, ledwietrzymaj¹csiê na nogach.Wreszcie zosta³ sam.Pootwiera³ okna i ociê¿a³ymi ruchami zabra³ siê doprzyprowadzeniamieszkania do jakiego takiego porz¹dku.W³aœnie przesuwa³ pianino, gdy w przedpokoju rozleg³ siê dzwonek.Przyszed³Krzepicki.- Oho, panie Nikodemie! - zawo³a³ ze œmiechem.- Musia³a byæ grubsza bibka.Odczasuaresztowania Kunickiego za¿y³oœæ z pryncypa³em tak wzros³a, ¿e nie tytu³owa³ goju¿panem prezesem.- Niech ich cholera weŸmie - zakl¹³ ponuro Dyzma.- Ale¿ pan wygl¹da -podziwia³Krzepicki - nie wiedzia³em, ¿e pan lubi takie zabawki.- Diab³a tam lubi! -Ach,wiêc to przez umartwienie? - Niech pana szlag trafi - zirytowa³ siê Dyzma -pomóg³byœpan lepiej.- Ale po co pan to sam robi? Gdzie¿ Ignacy? Dyzma sapa³ i nic nieodpowiedzia³.Wreszcie zakl¹³ i rzuci³ siê na kanapê.Krzepicki zapali³ papierosa.- WracamodReicha.- No?144 - Kunik wreszcie zmiêk³.Noc w ciemnej i nie opalonej celi pomog³a.¯¹da³tylkowidzeniasiê z ¿on¹ i upiera³ siê przy tym.Ust¹pi³ dopiero wówczas, gdy Reichprzeczyta³mu i pokaza³ ten list od pani Niny, który ostatnio pan otrzyma³.Zgadza siê nastotysiêcy, ale pod warunkiem wydania mu kompromituj¹cych dokumentów.- No i co? - Oczywiœcie Reich jest za m¹dry, ¿eby na to poszed³.Jedno muobieca³,¿e dokumenty zatrzyma u siebie, nie w aktach Urzêdu Œledczego.- Zgodzi³ siê w koñcu? - Powiedzia³, ¿e prosi o jeszcze jeden dzieñ namys³u.Niechsiê pan nie obawia.Musi zgodziæ siê.Wsta³, strzepn¹³ popió³ i doda³: - A swoj¹ drog¹ powinien pan donieœæ paniNinie,¿e jej m¹¿ zostanie zwolniony i z w³asnej woli jedzie za granicê.Hm.Mo¿epan nawet napisaæ, ze zabiera po³owê swego maj¹tku w gotówce i w papierachwartoœciowych.To uspokoi jej, ¿e tak powiem, ciekawoœæ.- Tak - zauwa¿y³ po namyœle Dyzma - trochê pucu nie zaszkodzi.Tylko ja myœlê,¿elepiej nie pisaæ.Taki list mo¿e komu wpaœæ w rêce albo co.Nagle Nikodem przypomnia³ Terkowskiego i wzdrygn¹³ siê.Nie, nie.Postanowi³za wszelk¹ cenê o tym nie myœleæ.Ot bêdzie, co bêdzie.Byle nie myœleæ o tym.Byle nie teraz.Koborowo.Jechaæ.Wszystkie cz³onki odmawia³y mupos³uszeñstwa.Skrzywi³ siê i odpowiedzia³:- Aby nie dziœ.Istotnie Dyzma by³ doszczêtnie wyczerpany.Ca³y dzieñ przele¿a³bezczynniena kanapie.Nie podnosi³ siê nawet do telefonu, który dzwoni³ kilkakrotnie.Myœli jego koncentrowa³y siê na tym, jak w bezpieczny sposób wycofaæ siê z Lo¿yGwiazdyTrzy promiennej.Druga z tych nocnych orgii, które go przera¿a³y i doprowadza³ydoœmiertelnego zmêczenia, zdecydowanie wp³ynê³a na jego ustosunkowanie siê dozaszczytnejroli Wielkiego Trzynastego.Rozumuj¹c zreszt¹ logicznie, doszed³ do przekonania, ¿e i tak dziêki Lo¿ynawi¹za³bardzo bliskie znajomoœci z paniami z najwy¿szego towarzystwa, ¿e otwarte s¹dlaniego ich domy i gdyby uda³o mu siê teraz jakoœ z Zakonu wykrêciæ, w niczym bytonie zmniejszy³o zdobytych stosunków.Ale jak wykrêciæ siê? Najproœciej by³oby poradziæ siê Krzepickiego, który nawszystkoma gotowe sposoby.Jednak¿e nie móg³ tego zrobiæ.W pamiêci zbyt mocno tkwi³agroŸbaœmierci za zdradê tajemnic Lo¿y.Po d³ugich rozmyœlaniach wpad³ na pomys³: Czy nie najlepiej powiedzieæ tymzwariowanymbabom, ¿e dzisiejszej nocy diabe³ zabroni³ mi byæ t ym ca³ ym trzynast ym?.Nie podobam mu siê wiêcej i zapowiedzia³, ¿e wiêcej nie zjawi siê, je¿eli bêdêja.Postanowi³ zaraz nazajutrz pójœæ do hrabiny Koniecpolskiej i tak sprawêpostawiæ.Niech sobie zamêczaj¹ kogo innego.Rozeœmia³ siê.Przyszed³ mu na myœl Wareda.WpakujêWaredê! Powiem, ¿e diabe³ gwa³tem chcia³ Waredy.Ignacy poda³ kolacjê iprzyniós³wieczorne dzienniki.Dyzma odsun¹³ je niechêtnie i zabra³ siê do jedzenia, gdyzadzwoni³telefon.Telefonowa³ Wareda.Po krótkich powitaniach zapyta³:- No, czyta³eœ? - Niby co? - b¹kn¹³ Dyzma [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl