do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jeœli by³o, jakmówisz, to okazali du¿¹ inteligencjê.Odci¹gnêli ciê z twojego ogródka iprzesadzili do swo­jego.Jestem pewna, ¿e sta³ za tym Jack.On to wszystkowykombinowa³.- Nie.Do³¹czy³ siê po pierwszym strzale.- Wiêc kto? Chyba nie Shaughnessey.- W³aœnie on.- ¯artujesz?! Jeœli to prawda, by³a to dobrze ukrywana tajemnica stanu.- ¯adna tajemnica.Shaughnessey zaproponowa³, a Jack zacz¹³ k³aniaæ siêpatro­nowi w pas i klaskaæ z zachwytu.Ty w³aœnie odchodzi³aœ i Yancey nie mia³ju¿ ani jednego dobrego prokuratora.- Dlaczego siê zgodzi³eœ? Ile wtedy zarabia³eœ? Z milion albo i wiêcej rocznie?Odda³eœ to za sto piêædziesi¹t tysiêcy?Uwaga Jane przypomnia³a Yailowi sprawê Stamplera i wielu innych - handlarzynarkotyków, gangsterów, z³odziei oraz opryszków, których ocali³ przedwiêzieniem.- Nigdy nie rozpatrywa³em propozycji pod k¹tem zarobków - odpar³.- A wiêc dlaczego to zrobi³eœ? Mia³eœ ju¿ doœæ pracy dla wyrzutkówspo³eczeñ­stwa? No tak, kiedy by³eœ adwokatem, wypuœci³eœ z powrotem na ulicêsporo œmiecia.„Mecenas Vail, kupno sprawiedliwoœci za du¿e pieni¹dze".- Sprawiedliwoœci? O czym ty mówisz? Wolnoœci, tak.Jednej rzeczy siênauczy­³em przez dwadzieœcia lat pracy w s¹dzie.Jeœli pragnieszsprawiedliwoœci, idŸ doburdelu.Jeœli chcesz, popieprzyæ, idŸ do s¹du.To tylko lekkie zniekszta³ceniemyœli Thomasa Jeffersona.- Bardzo cyniczna opinia, jak na urzêdnika wymiaru sprawiedliwoœci.- Wszyscy jesteœmy cynikami.To jedyny sposób przetrwania.- A wiêc co dalej? Ukoñczysz kadencjê Jacka, a potem bêdziesz siê ubiega³ owy­bór na w³asn¹? A potem co? Wybory gubernatorskie?- Mówisz jak szef kampanii wyborczej.Spojrza³a na Yaila i jej zielone oczynabra³y ciep³a.- Tak tylko sobie pomyœla³am - powiedzia³a cicho.Postanowi³ zaryzykowaæ.- Zjesz dziœ ze mn¹ kolacjê? - zapyta³.- Wymienimytajemnice.- Znasz wszystkie moje tajemnice, Marty - powiedzia³a jakby z ¿alem.- Dziœ niemogê.Ale zadzwoñ.Z t¹ kolacj¹ to niez³y pomys³.- Gdybyœ jednak zmieni³a zdanie, bêdê w ,Avanti".Znasz to miejsce.Bliskost¹d.Odszed³ parê kroków, ale wróci³, stan¹³ bardzo blisko i szepn¹³ jej doucha: -Bêdê sam - po czym poca³owa³ w policzek i odszed³.Jane Yenable wmiesza³a siê z powrotem w t³um, w ¿ar, w ha³as, miêdzyadwo­katów, w rytmy calypso i.opad³y jej ramiona.No to co, pomyœla³a.Pieprzyæ dumê!8Guido Signatelli, przystojny, jowialny, bardzo goœcinny w³aœciciel ,Avanti" -naj­lepszej w ca³ym stanie w³oskiej restauracji - mia³ tylko jedn¹ skazê:niezbyt dobry gust.Ze sztucznych ga³êzi winoroœli pokrywaj¹cych sufit zwisa³ykiœcie plastikowych winogron i zakurzone butelki po chianti, a nisze, jakieotacza³y œciany sali, mia³y kszta³t wielkich bek wina.Ale Guido i jego,Avanti" przetrwali i dalej trwali dziêki osobowoœci w³aœciciela, dyskrecji iwyœmienitej kuchni.Znajduj¹ca siê o trzy przecz­nice od ratusza restauracja „UGuida" - stali bywalcy nigdy nie u¿ywali oficjalnej nazwy „Avanti" - by³aobiadow¹ siedzib¹ w³adz okrêgowych, a w bekach wina i wœród fa³szywychwinoroœli przewa¿ali prawnicy.Temperatura powitania przez Guida zale¿a³a odkategorii, do jakiej goœæ zosta³ raz na zawsze zaliczony.Na samym dole bylilobbyœci o suchych ustach i wilgotnych d³oniach, zawsze wobec wszystkichprzymilni.Nastêpnie m³odzi adwokaci, pragn¹cy siê pokazaæ, kr¹¿¹cy po sali zna­dziej¹ w sercu, ¿e ktoœ zechce uœcisn¹æ im rêkê.Od nich wa¿niejsi byliprokuratorzy, debatowali dyskretnie przy zestawionych kilku stolikach, zpochylonymi g³owami omawiali szeptem strategiê procesow¹.I nastêpna kategoria:potê¿ni politykierzy, którzy ustalali prawa zza kulis, skinieniem palcaobalaj¹cy i powo³uj¹cy oficjalnych dostojników miejskich.Ich obiadowe naradynazywano ¿artobliwie „sesjami wyko­nawczymi", a ich celem by³o pilnowanie, bynikt nie zamkn¹³ dróg pozwalaj¹cych na obchodzenie prawa.Na samym szczycieznajdowali siê sêdziowie, „imperatorzy sprawiedliwoœci", jak ich nazywa³ Guido.I ka¿dy z nich rezerwuj¹c stolik otrzymywa³ zawsze ten sam, przydzielony sobiedo¿ywotnio, ka¿dy by³ zawsze otoczony przez pochlebców i ka¿dy œwiadom, ¿epozostali goœcie tylko czyhaj¹, by móc w czymœ pomóc czy poœredniczyæ.Guido, mê¿czyzna niewielkiego wzrostu, z olbrzymi¹ strzech¹ bia³ych w³osów i zwiecznym uœmiechem na twarzy, poprowadzi³ Vaila do niszy w rogu.Vail upa­trzy³sobie tê w³aœnie niszê, kiedy by³ jeszcze obroñc¹.Uwa¿a³ j¹ za swoj¹ w³asn¹.Tu móg³ jeœæ, czytaæ i za³atwiaæ interesy we wzglêdnym odosobnieniu.Parubaro­wych bywalców okupowa³o sto³ki przy d³ugiej dêbowej ladzie z marmurowymbla­tem.Rozmowy na sali zlewa³y siê w dyskretny szum.Vail zamówi³ kieliszek czerwonego wina i rozsiad³ siê, by przeczytaæ, co„Chicago Tribune" mia³a do powiedzenia na temat Yanceya i ludzkich szcz¹tkówznalezionych na wysypisku.Oba te tematy by³y eksponowane na pierwszej stronie.Zauwa¿y³ Jane Yenable dopiero wtedy, gdy stanê³a przy stoliku.Podniós³szyg³owê by³ szczerze zaskoczony i zareagowa³ z pewnym opóŸnieniem.Zerwa³ siê,odrzucaj¹c gazetê.- Sama nie wiem, co tutaj robiê.Chyba zwariowa³am [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl