do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.154- Czy te litery są bardzo stare? - zapytałam.- Szesnasty wiek, jednak ich wartość stanowią nie tylko te postacie, ale także fakt, że zostały narysowane przez mni-cha, który złożył przysięgę milczenia.Tak sobie nieraz myślę, że był to jego jedyny sposób komunikowania się ze światem.Ale poczekaj, zobaczysz.Pan Forrest szybko zaczął wyjmować z pudełka kolejne litery w ochronnych koszulkach i układać je wzdłuż stołu.- To cała historia - powiedział.- Jeszcze jej do końca nie rozszyfrowałem, ale sądząc z lancy, jaką trzyma jedna z postaci, i częstotliwości występowania pewnych kolorów, domy-ślam się, że ten mnich opowiada swoje dzieje.Spojrzałam na leżące przede mną H.Elementy pionowe stanowiły dwie postacie.Wzdłuż poziomego jakieś kolejne postacie coś sobie podawały.- Czy to jest jedzenie? - zapytałam.Pomyślałam o zmar-nowanym daniu, które upuściła matka.- Dobrze, Helen - pochwalił mnie pan Forrest.- To pewnie ziarno.Ryciny opowiadają historię zbiorów, co się bardzo często zdarzało, ale również i inną historię.O, teraz jest wła-ściwa kolejność.Chodź no tu do mnie, razem ją sobie obej-rzymy.Pan Forrest obszedł stół z drugiej strony i dołączył do mnie przy A.- O, to jest ważna postać - powiedział, wskazując męż-czyznę ostrzyżonego „pod garnek”.- Ubrana w błękit i złoto, widzisz?- Widzę.155- On występuje prawie we wszystkich literach.To nieco-dzienne.Litery miały charakter ściśle dekoracyjny i po prostu nie eksponowano jakiejś jednej postaci przez jej częste po-wtarzanie.- O, tu znów on jest.- Wskazałam literę C.Przeszliśmy razem wzdłuż całego stołu.Przyglądałam się każdej literze z osobna, tropiąc niebiesko-złotą postać.- Domyślam się, że twojego taty nie ma w domu?- Miał być w Erie.- Jak on się ostatnio miewa?- Gdybym miała prawo jazdy, mogłabym przynajmniej robić zakupy żywnościowe.Dotarłam do X i nachyliłam się nad nim.Na ukośnym zaczynającym się z lewej strony ramieniu zauważyłam postać, którą można by uznać za śpiącą.Na tym drugim, krzyżują-cym się z nim, był niebiesko-złoty mężczyzna.Trzymał samą rękojeść lancy; reszta tkwiła zatopiona w ciele śpiącej postaci.- On kogoś zamordował! - zauważyłam.- Brawo, Helen! Bardzo dobrze! Ja potrzebowałem znacznie więcej czasu, żeby to spostrzec.Y miało postać mordercy, który próbuje przebłagać bo-gów.Stoi z uniesionymi w górę rękami i krzyczy, a jego głowę można rozpoznać tylko po zadartej brodzie.Z nie miało żadnej ludzkiej postaci, tylko lance, połączone między sobą w różnych miejscach, i na samym końcu kowadło.- Pan w ten sposób zarabia pieniądze? - spytałam.- Tak.Jeżdżę po różnych targach starych książek i prywatnych wyprzedażach.Zawsze biorę ze sobą rękawiczki.Przeszukałem chyba wszystkie zakamarki w promieniu stu sześćdziesięciu kilometrów.156- Ile to może być warte?- Czyżbym miał przed sobą przyszłą kolekcjonerkę?Pan Forrest zaczął zbierać litery, poczynając od Z do po-łowy alfabetu, gdzie stało pudełko.Ułożył w pudełku połowę liter, a potem zaczął zbierać od M do A.- Jak do tej pory mam tylko fotografie mojej matki w różnych halkach.- Czy ty wiesz, Helen, co to jest muza?- Chyba tak- No, co to takiego?- Poeci je mają.Pan Forrest włożył resztę liter do pudełka i zamknął je pokrywką.- Inni artyści też.- Podszedł do półek ciągnących się wzdłuż przeciwległej ściany i natychmiast znalazł dużą książ-kę z białym grzbietem, którą mi wręczył.- Nagość kobieca - przeczytałam.Pan Forrest wysunął drewniane krzesło o zaokrąglonym oparciu.- Siadaj.Różni artyści mają muzy.Malarze, fotograficy, pisarze.W twojej matce też jest coś z muzy.Siedząc przy lśniącym stole, strona po stronie oglądałam album z nagimi kobietami.Jedne leżały na kanapach, inne siedziały na krzesłach, jeszcze inne uśmiechały się wstyd-liwie.Były też takie, które w ogóle nie miały głów, tylko nogi, ręce i piersi.- Mój ojciec zajmuje się zanieczyszczeniami wody.- Ale to nie znaczy, że Clair nie może go inspirować.- W czym?157- Ona mu daje napęd, Helen.Jeśli tego nie widzisz, to jesteś ślepa.Oni są ze sobą sprzęgnięci - jedno podtrzymuje drugie.W leżącej przede mną otwartej książce zobaczyłam dwa obrazy przedstawiające tę samą kobietę.- Maja ubrana - przeczytałam głośno.- Maja naga.- Tak.To Goya - powiedział pan Forrest.- Czy one nie są wspaniałe?Spojrzałam na dwa obrazy, jeden obok drugiego, i szybko zamknęłam album.- Pan Warner powiedział, że powinniśmy się stąd wyprowadzić, tak uważają wszyscy.- Teraz zauważyłam dziury w blacie stołu w miejscach, gdzie musiano wprowadzić metalowe trzpienie, żeby połączyć belki mostu.W pozostałe po nich otwory wbito później idealnie dopasowane kołki wykonane z jaśniejszego drewna.- A chciałabyś się wyprowadzić?- Nie wiem.Przez jakiś czas pan Forrest milczał, a następnie podał mi rękę.- Mam nadzieję, że pozwolisz mi sobie pomóc w nauce prowadzenia samochodu.- Jaguara?- A są jakieś inne? Bo nie wiedziałem.Zaczerwieniłam się ze szczęścia.Do domu wracałam po pierwsze ze zdjęciem matki w halce koloru écru, po drugie z otwartym zaproszeniem pana Forresta, żeby przychodzić i bawić się z Toshem.Ale moje myśli były zaprzątnięte czym innym: widziałam siebie za kierownicą 158samochodu pana Forresta.Włosy mam przewiązane kolorową chustką, a na nosie wielkie okulary przeciwsłoneczne i - w jakiś dziwny sposób - palę papierosa.Na dworze było już ciemno, ale u nas w domu na dole nie paliło się światło.Kiedy weszłam do środka, zobaczyłam, że łazienka obok kuchni jest pusta, a przy dolnym stopniu schodów leży radio i robótka na drutach matki.Pobiegłam do swojego pokoju i z dolnej szuflady komody wyjęłam piżamę.Przebrałam się i poszłam korytarzem umyć zęby.Pomyś-lałam o nagich kobietach ukrytych w domu pana Forresta.Zapomniał mi dać książkę dla matki, co mnie bardzo ucieszy-ło, jakbym zwyciężyła w jakiejś rywalizacji i jakby lojalność pana Forresta w pewien sposób, choćby i nie wprost, została przeniesiona na mnie.W łazience napełniłam wodą moją różową plastikową szklankę i wróciłam z nią do siebie.Wchodząc do mojego pokoju, usłyszałam trzask metalo-wych żaluzji.- Dokąd się ulotniłaś na tak długo? - zapytała matka.Podeszła do drugiego okna, dokładnie nad moim łóżkiem, i opuściła żaluzję.Nie odpowiedziałam.Minęłam matkę i usiadłam na starym krześle, które stało w rogu mojego pokoju.Jak zwykle leżała na nim sterta brudnawej odzieży, ale zamiast ją zrzucić, usiadłam na niej i patrzyłam na matkę z góry.- Naprawdę się zamartwiałam - powiedziała.Nie odezwałam się słowem.Zaczęła się przechadzać tam i z powrotem po dywaniku.159- Wiesz, Helen, że to jest dla mnie bardzo trudne.Cisza.- W żaden sposób nie mogłam wyjść do tych mężczyzn.Ja nie wytknęłam nosa z domu od czasu.no wiesz, od czasu, kiedy ten chłopak upadł na ulicy.„On został potrącony przez samochód!” - wykrzyczałam to, ale tylko w swojej głowie.- Gdzie byłaś?Patrzyła na mnie trochę oskarżycielsko, a trochę błagalnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl