do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Madeleine otwiera usta, żeby powiedzieć coś miłego o wężu, żeby ratowaćsytuację, ale Colleen odwraca się do niej plecami i odchodzi.W Madeleine znów wzbiera gniew, podnosi garść piachu z pobocza i ciska nim jakszrapnelem.- Wszyscy cię nienawidzą, dziewucho!Wieczorem pyta ojca: - Tato, czy dawniej ludzie zapisywali swoje numery telefonówna rękach?- Dawniej nie było telefonów.- Jack wstaje i odkłada na półkę książkę z baśniami.-Widziałaś u kogoś numer telefonu na ręce?- U pana Froelicha.- U pana Froelicha?- Tak.- Jest w rozterce.Nie chce, żeby przez nią ojciec uznał, że pan Froelich tohitlerowiec, ale musi tę kwestię jednoznacznie rozstrzygnąć.- On ma tatuaż.- Tatuaż? - dziwi się Jack i siada z powrotem na łóżku.- Jak wygląda?- Jest niebieski.O, tutaj - wskazuje na swoje przedramię.Jack bierze oddech.Niech to kule biją.Uśmiecha się do córki i mówi: - To ma sens.Słyszałaś przecież o roztargnionych profesorach?- Tak.- To właśnie wypisz, wymaluj pan Froelich - całuje ją w czoło.- Dobranoc, skarbie.- Czy to znaczy, że on był hitlerowcem?- Nie - odpowiada, reflektuje się, że zbyt ostro, i dodaje dużo łagodniejszym tonem: -Nie, nie, kotku, nic podobnego.Nawet nie wolno ci tak myśleć.Gasi światło i wychodzi.Madeleine, z uczuciem ulgi, przytula Bugsa.Kiedy zamykaoczy, przechodzi jej przez myśl, jakie to dziwne, że w ciągu zaledwie kilkunastu minutprzeżyła takie przyjemne chwile w towarzystwie pana Froelicha i zaznała czegoś zupełnieprzeciwnego w obecności Colleen.Jak to możliwe, że Colleen i Ricky są rodzeństwem?Jedynym członkiem rodziny, z którym Colleen wydaje się spokrewniona, jest Rex.Mimi wstaje od stołu kuchennego i nalewa Jackowi herbaty.Właśnie wypisywałaczeki, porządkowała rachunki.- Jasny gwint - mówi Jack.- Co się stało?- Okazuje się, że Henry Froelich ma żydowskie pochodzenie.- Och, Jack.To żadna tajemnica.- Zależy dla kogo.- Ja dowiedziałam się od Vimy.Zapytałam ją, dlaczego Froelichowie nie chodzą dokościoła, i powiedziała mi o żydowskim pochodzeniu Henry’ego.Ale ona jaką ma wymówkę,nie wiem.- Kto taki?- Jego żona.- Nikt mi o tym nie powiedział.- A jakie to ma znaczenie?- Właściwie żadne, tylko.Mimi zabiera się do sporządzania domowego budżetu.Odkłada na bok zasiłek nadzieci - Michel już wyrósł ze swoich nowych adidasów.- Henry przeżył obóz zagłady - kończy Jack.Mimi kreśli znak krzyża na piersi.Jack wzdycha i kiwa głową.- Niech to kule biją.- Jakie to szczęście, że nas to nie spotkało.Takie słowa jak „Auschwitz" nawet nie chcą przejść jej przez gardło.- Pauvre Henry - stwierdza Mimi ze łzami w oczach.Jack bierze jej dłoń.- Po co te łzy, moja pani? Wojna się skończyła.Henry ma siędobrze, jest szczęśliwy.Ta wiadomość nie powinna jej tak rozstroić.Mimi właściwie musiała liczyć się z takąmożliwością, odkąd dowiedziała się o żydowskim pochodzeniu Henry'ego, jest więczaskoczona, że słowa więzną jej w gardle.Może zaczyna jej się okres - co samo w sobie jestdość nieprzyjemne - i stąd ta przesadnie emocjonalna reakcja.Z powodu dławiącego jąsmutku nie może wydobyć z siebie, że Henry ma się dobrze, ale jego rodzina zginęła.Jegopierwsza rodzina.Nie tylko rodzice i krewni, ale także dzieci - Mimi nagle nabiera co do tegopewności.Wydmuchuje nos, już jej przeszło.Przegląda rachunki.Jack odtwarza w myślach swoje rozmowy z Froelichem.Einstein to Żyd.Tostwierdzenie miało taki antysemicki wydźwięk w ustach Froelicha.Oczywiście, nie ma niczłego w słowie „Żyd" - zwłaszcza jeśli samemu się nim jest - ale brzmi ono tak grubiańsko wporównaniu z bardziej oględnym wyrażeniem „mieć żydowskie pochodzenie".Może tenrzeczownik ma antysemicki wydźwięk, ponieważ, jak mówi Jackowi doświadczenie, używajągo na ogół antysemici.Jackowi zapadły w pamięć radiowe transmisje przemówień Hitlera,grzmiących przeciwko „die Juden!”.I w kronikach filmowych po wojnie, kiedy zaczęływychodzić na jaw te potworności, poważny głos lektora mówiący o „prześladowaniuŻydów".nawet jego ton skażony był piętnem - haniebnej zagłady.Jack spotkał w swoimżyciu kilku Żydów.kilka osób żydowskiego pochodzenia.W jego rodzinnym miasteczku wNowym Brunszwiku mieszkali niejacy Schwartzowie - grali w rugby jak wszyscy, łowiliryby, co prawda nigdy nie stroili choinki na święta, ale nikt się nad tym nie zastanawiał.Jackzetknął się z dziwnym osobnikiem pochodzenia żydowskiego podczas służby w lotnictwie,ale to był Kanadyjczyk.Trudno teraz spotkać niemieckiego Żyda.Trochę pali go wstyd nawspomnienie, jak często docinał Froelichowi, że jest „typowym Niemcem".Nie mówiąc otym wygłupie z tyrolskimi spodenkami.Chryste.Cóż, ten tatuaż wyjaśnia, dlaczego Froelichjest zadowolony z tego, że osiadł w Centralii i uczy w szkole podstawowej.- Doris Day ma żydowskie pochodzenie - mówi Mimi.- Naprawdę?- Mm-hm.NAUKOWE SPOJRZENIE NA ŻYCIE DOMOWEJeśli jesteś nader pobudliwą matką z określonymi potrzebami, harmonijne współżyciepod jednym dachem z córką o podobnym temperamencie i potrzebach może przerastać twojemożliwości.„Chatelaine", lipiec 1962Przez następne półtora tygodnia Madeleine bacznie wypatruje Colleen Froelich, bojącsię, że Colleen lada chwila napadnie na nią z ukrycia.Ale nic się nie dzieje.I chociaż czujeulgę, jest też, co dziwne, lekko zawiedziona.Życie toczy się swoim zwykłym trybem i w sobotę 20 października Mimi prosi córkę,żeby pomogła jej się przygotować na bal z okazji Oktoberfest.Madeleine asystuje mamie przy kąpieli.Klęczy przy wannie, a jej mama wpołyskującym gumowym czepku na głowie myje się w pienistej wodzie.Maman prosi ją,żeby wyszorowała jej plecy gąbką z luffy - „która sprawia, że skóra jest gładka i miękka" - apotem pokazuje jej, jak usuwać skórki przy paznokciach, żeby nie tworzyły się zrogowacenia.Madeleine przytrzymuje jej ręcznik, potem patrzy, jak Maman posypuje sobie talkiempachy, świeżo wygolone elektryczną maszynką Lady Sunbeam.- Ty też możesz zacząć się golić, kiedy skończysz dwanaście lat, Madeleine.Madeleine nie sprostowuje, że już od lat goli się razem z ojcem.Idzie z matką dosypialni, tam przygląda się, jak mama wkłada majtki, drapiące, sądząc po wyglądzie, idopasowany do nich koronkowy biustonosz; lekko pochylona do przodu, wsuwa się w niego,z wprawą zapina go z tyłu.Potem przychodzi kolej na pas i pończochy - „zawsze najpierw jezroluj, o tak, potem ściągnij palce" - Maman jedną stopą opiera się o kuferek, „comme ça",muskając nogę, delikatnie podciąga pończochę do uda, „w ten sposób nie robią się oczka",mocuje ją gumowym zapięciem do pasa.- Pomóż mi z gorsetem, Madeleine.Nie ma znaczenia, że jest się szczupłą: „Kobieta bez gorsetu nie jest do końca ubrana" [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl