do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czy szympansy naprawdê zabijaj¹ inne ma³py? - dopytywa³a siê Candace.- Zdarza siê tak czasami, jednak nigdy nie s³ysza³am, ¿eby robi³y to bonobo -przyzna³a Melanie.- Trzymajcie siê! - krzykn¹³ Kevin i nacisn¹³ na hamulce.Samochód podskoczy³ gwa³townie na le¿¹cym w poprzek drogi pniu.- Dobrze siê czujesz? - zapyta³ Candace, spogl¹daj¹c jednoczeœnie we wstecznelusterko.- Wszystko w porz¹dku - odpowiedzia³a, mimo ¿e potê¿nie ni¹ szarpnê³o.Szczêœliwie tym razem pasy zadzia³a³y, co uchroni³o dziewczynê od uderzeniag³ow¹ w dach samochodu.Kevin zwolni³, obawiaj¹c siê najechania na kolejny konar czy pieñ.Po piêtnastuminutach wyjechali na otwart¹ przestrzeñ, która zwiastowa³a koniec duktu.Kevinzatrzyma³ wóz.Tu¿ przed nimi w œwietle reflektorów sta³ parterowy budynekzbudowany z ¿u¿lowych bloków z podnoszonymi drzwiami gara¿owymi.- Czy to tu? - spyta³a Melanie.- Tak s¹dzê.Przedtem nie by³o tego budynku.W ka¿dym razie ja widzê go po razpierwszy - stwierdzi³ Kevin.Wy³¹czy³ œwiat³a i silnik.Na otwartej przestrzeni naturalne œwiat³o by³owystarczaj¹ce.Przez chwilê nikt siê nie poruszy³.- Jaki jest ci¹g dalszy scenariusza? Mamy zamiar to sprawdziæ czy co? - odezwa³siê Kevin.- Mo¿emy.Skoro ju¿ tu jesteœmy.- Melanie otworzy³a drzwi i wysiad³a.Kevinzrobi³ to samo.- Myœlê, ¿e zostanê w samochodzie - powiedzia³a Candace.Kevin podszed³ do budynku i spróbowa³ otworzyæ drzwi.By³y zamkniête.Wzruszy³ramionami.- Nie mam pojêcia, co tam mo¿e byæ.- Uderzy³ d³oni¹ w czo³o, zabijaj¹c komara.- Jak dostaniemy siê na wyspê? - zainteresowa³a siê Melanie.Kevin wskaza³ rêk¹ w prawo.- Tam jest droga.Do brzegu jest najwy¿ej czterdzieœci kilka metrów.Melanie spojrza³a w górê.Zobaczy³a blade, lawendowe niebo.- Wkrótce zapadnie mrok.Masz w samochodzie latarkê?- Chyba tak.Przede wszystkim mam p³yn przeciw komarom.Jeœli go nie u¿yjemy,zjedz¹ nas tu ¿ywcem.Kiedy zbli¿yli siê do samochodu, Candace w³aœnie z niego wysiada³a.- Nie mogê tu zostaæ sama.Jest zbyt strasznie.Kevin wyj¹³ spray przeciw komarom.Kiedy kobiety spryskiwa³y siê nim, on szuka³latarki.Znalaz³ j¹ w schowku przed siedzeniem pasa¿era.Teraz sam posmarowa³siê p³ynem i skin¹³ na swe towarzyszki, aby posz³y za nim.- Trzymajcie siê blisko.W nocy z wody wychodz¹ krokodyle i hipopotamy.- Czy on ¿artuje? - Candace spyta³a Melanie.- Nie wydaje mi siê.Gdy tylko weszli na œcie¿kê, zdecydowanie pociemnia³o, chocia¿ ci¹gle jeszczeby³o doœæ jasno, ¿eby iœæ bez w³¹czonej latarki.Prowadzi³ Kevin, obie paniedepta³y mu niemal po piêtach.Im bardziej zbli¿ali siê do wody, tym g³oœniejszyby³ koncert owadów i ¿ab.- Jak mog³am siê w to wpl¹taæ? - Candace pyta³a sam¹ siebie.- Nie jestemzwolenniczk¹ æwiczeñ na œwie¿ym powietrzu.Nie potrafiê nawet wyobraziæ sobiekrokodyla czy hipopotama poza zoo.Do diab³a, przecie¿ przera¿a mnie ka¿dyrobak wiêkszy od paznokcia, a paj¹ki.Ach, lepiej nie mówiæ.Nagle z lewej strony rozleg³ siê g³oœny trzask.Candace wyda³a st³umiony okrzyki z³apa³a Melanie, która w tej chwili zrobi³a to samo.Kevin jêkn¹³ inatychmiast zapali³ latarkê.Skierowa³ œwiat³o w stronê, z której doszed³ha³as, ale uda³o mu siê oœwietliæ tylko kilkadziesi¹t centymetrów w g³¹bd¿ungli.- Co to by³o? - Candance wreszcie odzyska³a g³os.- Pewnie dujker.To odmiana bardzo drobnej antylopy - domyœli³ siê Kevin.- Antylopa czy s³oñ, przera¿a mnie jednakowo - przyzna³a Candace.- Mnie tak¿e - powiedzia³ Kevin.- Mo¿e powinniœmy zawróciæ i przyjechaæjeszcze raz w dzieñ.- Na mi³oœæ bosk¹, przejechaliœmy taki kawa³ drogi.Ju¿ prawie jesteœmy namiejscu.S³yszê wodê - wtr¹ci³a Melanie.Przez moment nikt nie wykona³ najmniejszego ruchu.Rzeczywiœcie s³ychaæ by³oplusk wody o brzeg.- Dlaczego te zwierzêta umilk³y? - zastanowi³a siê g³oœno Candace.- Dobre pytanie.Je tak¿e musia³a wystraszyæ antylopazgadywa³ Kevin.- Zgaœ latarkê - poprosi³a Melanie.W mroku od razu dostrzegli wodê po³yskuj¹c¹ za roœlinami.Wygl¹da³a jak p³ynnesrebro.Melanie ruszy³a w tamt¹ stronê.Odpowiedzia³ jej znowu o¿ywiony chór nocnychstworzeñ.Œcie¿ka wysz³a na otwart¹ przestrzeñ tu¿ nad brzegiem wody.Na œrodkusta³ budynek podobny do tego, przed którym zatrzymali samochód.Kevin podszed³do niego.Nietrudno by³o siê domyœliæ, co ma przed sob¹.Sta³ przy moœcie.- To mechanizm teleskopowy.Dlatego Alphonse mówi³, ¿e most mo¿e rosn¹æ -zauwa¿y³ Kevin.Mniej wiêcej dziesiêæ metrów od brzegu sta³ego l¹du rysowa³a siê linia IslaFrancesca.W gasn¹cym œwietle jej gêsta roœlinnoœæ wydawa³a siê granatowa.Dok³adnie po przeciwnej stronie dostrzegli betonow¹ platformê, która na pewnos³u¿y³a jako wspornik dla mostu przerzuconego przez wodê.Dalej znajdowa³a siêdoœæ rozleg³a polana ci¹gn¹ca siê na wschód.- Spróbuj rozsun¹æ most - zasugerowa³a Melanie.Kevin w³¹czy³ latarkê.Znalaz³ tablicê kontroln¹ z dwoma przyciskami: czerwonymi zielonym.Wcisn¹³ czerwony.Nic siê nie sta³o, wiêc spróbowa³ z zielonym.Gdyi tym razem nie by³o efektu, przyjrza³ siê dok³adniej tablicy i dopiero terazzobaczy³ otwór na klucz i kreskê wskazuj¹c¹ na napis: WY£¥CZONE.- Musimy mieæ klucz! - zawo³a³.Melanie i Candace podesz³y do brzegu.- Tu jest lekki pr¹d - zauwa¿y³a Melanie.Rzeczywiœcie, liœcie i ma³e kawa³kiroœlin przep³ywa³y powoli obok nich.Candace popatrzy³a w górê.Ga³êzie niektórych drzew styka³y siê nad wod¹.- Dlaczego nie próbuj¹ uciec z wyspy? - zapyta³a.- Ma³py nie wchodz¹ do wody, szczególnie do g³êbokiej.Dlatego w ogrodach zoologicznych wystarczy ich wybieg otoczyæ fos¹.Szczególniedotyczy do ma³p cz³ekokszta³tnych - wyjaœni³a Melanie.- A nie mog¹ przejœæ gór¹, po drzewach?Kevin, który stan¹³ obok nich.Us³ysza³ pytanie.- Bonobo s¹ wzglêdnie ciê¿kie, a ju¿ ha pewno nasze bonobo.Wiêkszoœæ z nichwa¿y nawet ponad piêædziesi¹t kilo.Ga³êzie nad wod¹ nie s¹ dostateczniewytrzyma³e, aby udŸwign¹æ taki ciê¿ar.Ale na wyspie by³o kilka niepewnychmiejsc i tam drzewa zosta³y wyciête, zanim wpuœciliœmy zwierzêta.Na przyk³adma³pki colobus ci¹gle przeskakuj¹ tam i z powrotem.- Co to za kwadratowe przedmioty le¿¹ na trawie? - spyta³a Melanie.Kevin skierowa³ strumieñ œwiat³a na przeciwleg³y brzeg.Latarka okaza³a siêjednak zbyt s³aba i nie œwieci³a wystarczaj¹co, jak na tak¹ odleg³oœæ.Wy³¹czy³j¹ i przyjrzeli siê tajemniczym obiektom przy gasn¹cym œwietle dnia.- Przypominaj¹ skrzynie transportowe z centrum weterynaryjnego.- Ciekawe, co tu robi¹? Strasznie ich du¿o.- Nie mam pojêcia - przyzna³ Kevin.- Co zrobimy, ¿eby pokaza³y nam siê jakieœ bonobo? - zapyta³a Candace.- O tej porze pewnie przygotowuj¹ siê do nocnego spoczynku [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl