do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Następnie westchnął, spojrzał na swojego władcę i skinął głową.– No cóż, starcze.Podejrzewałem, że znajdziesz sposób, aby rządzić zza grobu.– Tak.Zamierzam stale cię nawiedzać.– Zapadła krótka chwila ciszy, podczas której cesarz przetrawiał swoje zwycięstwo.– Musisz natychmiast zacząć gromadzić swój personel.Przekazuję kapitana Negriego mojemu wnukowi i księżniczce, do ich osobistej ochrony, ale pomyślałem, że może chciałbyś mieć u siebie komandora Illyana.– Owszem.Sądzę, że znakomicie się zrozumiemy.– Nagła myśl rozjaśniła mroczną twarz Vorkosigana.– Znam też idealnego kandydata na stanowisko osobistego sekretarza.Będzie tylko potrzebował awansu na stopień porucznika.– Vortala się tym zajmie.– Cesarz ze znużeniem opadł na poduszki i ponownie wypluł flegmę.Jego wargi były szare jak ołów.– Wszystkim się zajmie.Chyba lepiej będzie, jeśli przyślecie mi tu lekarza.– Pożegnał ich zmęczonym machnięciem ręki.Vorkosigan i Cordelia opuścili rezydencję cesarską późnym wieczorem.Z przyjemnością odetchnęli ciepłym powietrzem, ciężkim od wilgoci, zwiastującej bliskość rzeki.Za nimi postępowali nowi strażnicy w znajomych czarnych mundurach.Odbyli właśnie długą naradę z Vortalą, Negrim i Illyanem.Cordelii wciąż jeszcze kręciło się w głowie od ilości i drobiazgowości poruszanych tematów.Zauważyła z zazdrością, że Vorkosigan bez trudu dotrzymywał kroku rozmowie.W istocie, on sam wyznaczał tempo.Był skupiony; po raz pierwszy od swego przybycia na Barrayar Cordelia dostrzegła w jego twarzy ożywienie i radosne napięcie.Znów żyje, pomyślała.Spogląda na zewnątrz, nie w głąb siebie.Naprzód, nie w tył.Jak wtedy, kiedy spotkałam go po raz pierwszy.Cieszę się, niezależnie od ryzyka.Vorkosigan pstryknął palcami.– Naszywki – rzucił tajemniczo.– Pierwszy przystanek: pałac Vorkosiganów.Podczas ostatniej wyprawy do Vorbarr Sultany przejeżdżali obok oficjalnej siedziby księcia, ale teraz Cordelia po raz pierwszy znalazła się w środku.Vorkosigan zaczął wbiegać po kręconych schodach po dwa stopnie naraz, zmierzając do własnego pokoju.Była to obszerna, umeblowana z prostotą komnata, wyglądająca na ogród na tyłach.Panowała w niej ta sama atmosfera, co w pokoju Cordelii w mieszkaniu jej matki – ślady częstych długich nieobecności głównego lokatora.W szafach i szufladach spoczywały archeologiczne warstwy dawnych zainteresowań.Nie zdziwiła się, odnajdując ślady fascynacji grami strategicznymi, historią cywilną i wojskową.Znacznie bardziej zaskakująca okazała się teczka pożółkłych rysunków, w ołówku i tuszu, na którą Vorkosigan natrafił, przeglądając zawartość szuflady pełnej pamiątek, medali i zwykłych śmieci.– Czy to twoje dzieła? – spytała z ciekawością Cordelia.– Wyglądają całkiem nieźle.– Bawiłem się tym jako nastolatek – wyjaśnił, nie przerywając poszukiwań.– Parę z nich powstało nieco później.Kiedy miałem dwadzieścia parę lat, ostatecznie zrezygnowałem z rysowania.Miałem zbyt wiele obowiązków.Kolekcja medali i baretek z kolejnych kampanii układała się w osobliwą historię.Wcześniejsze, niższe odznaczenia były starannie ułożone i wystawione na pokrytych aksamitem podkładkach.Do każdej dołączono krótką notkę.Późniejsze, znacznie wyższe, leżały nieporządnie w słoju.Jeden medal, w którym Cordelia rozpoznała najwyższe barrayarskie odznaczenie za odwagę, został wepchnięty na samo dno szuflady, jego wstążka była splątana i wygnieciona.Usiadła na łóżku przeglądając rysunki.Głównie były to drobiazgowe studia architektoniczne, ale też kilka szkiców postaci i portretów, sporządzonych znacznie mniej pewną kreską.Kilkanaście przedstawiało uderzająco piękną młodą kobietę o krótkich, ciemnych, kręconych włosach, zarówno ubraną, jak i nagą.Przeczytawszy podpisy Cordelia uświadomiła sobie wstrząśnięta, że patrzy na pierwszą żonę Vorkosigana.Nigdzie indziej w jego rzeczach nie natrafiła na żadną jej podobiznę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl